Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czuje ze to koniec ale boje sie samotnosci

Polecane posty

Gość gość

Jestem z facetem z ktorym praktycznie nic mnie nie laczy... nie dlatego ze nie probuje ale to on mnie odrzuca nieinformuje odtraca i oprocz wulgaryzmow i zachowania o ktorym trudno powiedziec ze jest odpowiednie wobec zony ignoruje poniza lekcewazy i nazbyt czesto uzywa slow " to ciebie nie dotyczy" nic nie wiem o jego zyciu Podejmuje decyzje i informuje mnie bez wczesniejszych uzgodnien. Poniza nie tylko mnie ale i moich najbliszych. Czesto mi wytyka ze za malo zarabiam... jedbak najgorszea jest ta ciagla krytyka o wszystko ... Jestem osoba ktora z reguly stara sie nie byc zlym czlowiekiem Tak mnie wychowano Moze jestem troche za miekka ale ostatnie tresowanie przez meza wzmocnilo moj tylek Chce odejsc ale boje sie podjac ostatecznej decyzji szczegolnie ze mieszkamy w domu ktory nalezy do moich rodzicow i mogloby sie to wiazac z duzymi problemami zwazywszy na jego nerwowosc... juz nie byloby odwrotu Czy to sa powody do rozwodu czy tak wygladaja zwiazki? W mojej rodzinie nie mam takich przykladow... u mnie zawsze byla otwartosc zaudanie i milosc ... Jakies rady wlasne przemyslenia czy przyklady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie pomyślałaś że może ty po prostu durna baba jesteś i powinnaś słuchać się chłopa? Bo jak chłop zacznie słuchać sie ciebie to bedzie tragedia bytowo-finansowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak to napisac.... ale tak wlasnie postrzegaja to znajomi Przymknij oczy masz przeciez kase Tyle tylko ze to on ma kase, ja zawsze staram sie byc oszczedna a co wcale nie oznacza ze ja zle zarabiam... przy charakterze mojego meza to fakt zaczynam sie obawiac o kwestie bytowe... Hmm nie wiem moze takie czasy ale wolalabym miec czlowieka meza a kiedys ojca moich dzieci bo jak na razie i glownie o to mi chodzi to nie potrafimy sie hmm fakt pisac tu mija sie z celem... przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może jak się on dowie , że musi się wyprowadzić to zacznie myśleć> powiedz mu , że Twoje życie już go nie dotyczy i w związku z tym trzeba się rozejść, zapytaj czy ma jakieś propozycje bo twoja pierwsza jest taka , że ma wziąć torbę i pozbierać swoje rzeczy, następnie spotkacie się w sądzie i tam rozwiążecie tę parodię małżeństwa. Jak zrobi aferę to wezwij policję, pokaż na co cię stać, jak powiesz jedno to już nie wolno się wycofać bo wówczas przegrasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli koleś uważa się za takiego zaradnego i bogatego a zwalił sie do zony do domu i mieszkacie na kupie z teściami? nie rozumiem tu czegoś. Skoro taki bogacz to czemu nie kupił wam oddzielnego domu, tylko poszedł mieszkac do ciebie? i jeszcze cie nie szanuje, mieszkając u ciebie? jakiś debil. Powinnas go z domu wypieprzyć, skoro taki bogaty to niech sobie wynajmie mieszkanie, stac go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyśl, czy chcesz do końca życia tkwić w takim związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce, chce to zakończyć... tyle tylko, że jestem miękka - zawsze taka byłam - niestety... nie chce go krzywdzić nie che jego kasy (wystarczy mi to co mam) potrzebuje się uwolnić z tych toksycznych relacji... chce rozwodu bez orzekania o winie - nie mamy dzieci, nie mamy nikogo na boku (a przynajmniej ja nie mam nikogo) tylko nie wiem od czego zacząć - adwokata?, rozmowy z nim(jest bystry nerwowy(nie chodzi mi o to że boje się, że podniesie na mnie rękę ale zacznie mi mieszać w życiu), jak się zabezpieczyć życiowo - ja też na równi z nim otrzymywałam nas mimo, że on więcej zarabia, nie chce żeby mu coś głupiego wpadło do głowy - ja nie mam zamiaru walczyć z nim o "racje" chce aby to przeszło spokojnie ale nie wiem jak mam do tego podejść... szczególnie, że łączą nas sprawy biznesowe... sama nie wiem po co to pisze - może też dlatego że nie mam z kim porozmawiać... tak otwarcie bezstronnie ... ale może jednak jakąś rade ktoś napisze coś się przyda Myślałam nad tym, że może faktycznie przesadzam, może nie ma w związkach po ślubie ciepła, życzliwości cierpliwości afirmacji miłości ale patrząc na inne rodziny mniej więcej w podobnym wieku nadal się całują przytulają mile do siebie odnoszą co ja doświadczyłam mniej więcej na 2 lata przed ślubem się to skończyło (szkoda że dopiero teraz to do mnie dotarło) a jesteśmy już 5 lat. Dziękuję za wsparcie - bo też tego mi trzeba... Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze jedno - nie zgodziłabym się z nim mieszkać w miejscu, które należałoby tylko do niego, ze względu na jego podejście do życia - co jego to nie ruszaj, to cię nie dotyczy to się nie mieszaj, jak już Ci się uda zrobić dobre kromki to do woreczka wkładaj tą a nie tamtą stroną... itp - mieszkanie, dom musiałoby być wspólnie wypracowane.. nie wiem czy dość jasno napisałam - ale to widzę dopiero p tych paru latach - żeby to nie zostało źle zrozumiałe nie chce od niego żadnej rzeczy materialnej i niematerialnej bo i tak wcześniej czy później będzie mi to wypominał - czasami się zastanawiam jaka ślepa byłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×