teraz jest tak modnie

ze wsrod sasiadow na klatce schodowej nie mowi sie ,,dzien dobry.. . mieszkam w btym miejscu od 35 lat i dzieci moich sasiadow dorosli i sa doroslymi facetami i nie klaniaja sie mnie - swojej sasiadce. Jak byli dziecmi to sie klaniali, natomiast teraz np ja wychodze na klatke schodowa ze swojego mieszkania i on-sasiada syn tez wychodzi, i ani be ani kukuryku. wg mnie to jest takie chamstwo z ich strony. No a chyba nie polece ze skarga do ich rodzicow???? Jeszcze potrafia byc tacy chamscy, ze jak mijaja mnie po spozyciu alkoholu to potrafia mi powidziec dzien dobry, a jak sa trzezwi to nie. Jeden maok 23 lat a drugi ok 21 lat. Dodam, ze nigdy z ta rodzina nie bylam w zadnym sporze ani konflikcie. Poprostu rece opadaja. takie chamstwo i prostactwo...

mój ojciec mi ostatnio powiedział że sąsiedzi się skarżą bo im dzień dobry nie mówię :D ja im nie mówię bo ich nie znam i tyle a to że oni z widzenia mnie kojarzoną to nie moja wina

Powiedz mu kiedy"siema ziomal":-) pewnie ci odpowie"siema":-) . Dziendobry to tera niemodne dlanich to frajerzy maja takie odzywy:-)

kochani tu nie chodzi o to , ze slowo dzien dobry jest modne czy nie. tu chodzi o to ze ,,szanowna mlodziezy,, nie potrafi sie zachowac jak cywilizowani mlodzi ludzie tacy europejscy. potrafia korzystac z dobrodziejstw nowoczesnej technologi itp gadzetow, ale nie potrafia sie zachowac jak ludzie inteligentni. i kulturalni. np mnie nie obraziloby pozdrowienie ,,siemka sasiadko,, ale wypowiedziane grzecznie i z widoczna uprzejmoscia. ale jak ktos obok przechodzi nadety jak balon, no to przepraszam ale to mnie obraza.

A jak dorosły sąsiad odpowiada "s********j" młodszemu?

jaka kultura nie rozumiesz że ludzie po prostu nie chcą się z tobą bratać ja też nie rozumiem obowiązku mówienia osobie której się nie zna dzień dobry tylko dlatego że koło ciebie mieszka

Nie mówią, to nie mówią. W czym problem. Przecież to nie twoje dzieci, ty ich nie będziesz wychowywać. Ja tam ze wszystkimi się bratam. Nawet jak wynajmuje kwaterę, czy domek na wakacjach, to z sąsiadami się witam, zagaduję, a oni mnie, na plaży z sąsiadami potrafię się zbratać. Na przejściu granicznym jak jest kolejka i na pasie obok po raz kolejny stajemy obok tych samych ludzi, to też zagajam. Szybciej czas leci, można poznać fajnych ludzi. Ostatnio z jakimś "talibem" brodatym się zbratałam i okazało się, że całkiem miły człowiek. Zapytałam się czy im nie gorąco jemu w brodzie, żonie w tych chustach wszystkich(miała nawet czarne rękawiczki). Chciałam ich poczęstować jabłkami ale Ramadan był akurat;). Mimo wszystko chyba mnie polubili, chociaż facet z dezaprobatą na początku patrzył jak w plażówce pomykam pomiędzy naszymi samochodami i wcinam śniadanie.