Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość island019

Czy on mnie już więcej nie rozpali?

Polecane posty

Gość island019

Witam. Mam problem z moim związkiem. Myślę, że to trwa już jakiś czas, choć do tej pory starałam się odpędzać złe myśli. Boję się, że coś mogłoby się popsuć do końca. Jesteśmy ze sobą ponad 2 lata. Zaczęło się od mojej fascynacji nim, głównie fizycznej. On potrafi grać na instrumentach muzycznych, jest wysoki, ładnie zbudowany, ma miłą twarz o chłopięcym uroku. Jest ode mnie młodszy o rok. To ja zabiegałam o niego, ale teraz to on częściej mówi, że mnie kocha. Jednak ostatnio mam wrażenie, że zaczynam mieć go powoli trochę po dziurki w nosie. Zaczęło się chyba od tego, że on wytrzymuje we mnie maksymalnie jakieś 3 minuty i twierdzi, że tak go podniecam, że nie da rady dłużej. Mówi, że może mi zrobić dobrze językiem, ale mnie ta 3minutowa sytuacja już tak zniechęca, że nic mi się już później nie chce. Ale najczęściej mówi tak: "Proszę, zróbmy to, mam straszną ochotę. Dawno tego nie robiliśmy, pójdzie bardzo szybko" - co zamiast mnie przekonać, zniechęca mnie jeszcze bardziej. To nie wygląda tak jakbyśmy mieli wspólnie w łóżku zapłonąć z namiętności tylko "Proszę, rozłóż nogi, bo mam pełne jaja, a na masturbację nie pozwala mi duma". Poza tym mam wrażenie, że nasz związek wszedł za mocno w sferę przyjaźni. Nie jestem pewna czy ktoś to zrozumie, ale np. nie znoszę jak on za często łazi przy mnie nago, nie ubiera się dla mnie ładnie, chyba, że mamy wyjść wspólnie na jakąś imprezę u znajomych. Czasem rozbiera się przede mną i tańczy machając swoim przyrodzeniem, robiąc tzw. "helikopter"... Nie podnieca mnie to wcale, a jedynie bawi. Ale mam wrażenie, że nie chcę tego oglądać u mojego mężczyzny. Mam wrażenie, że jego męskość traci w moich oczach. Proszę go, żeby się opanował, ale on myśli, że ja żartuję, bo przecież się śmieję... Kolejna rzecz, że zaczęłam myśleć, że żałuję, że się o niego na początku starałam. To mój pierwszy chłopak. Nikt (kto mi się podobał) nigdy o mnie nie zabiegał, nie starał się. Nie chodziliśmy na randki. On o siebie nie dba. To znaczy utrzymuje higienę, ale nie dba o styl ubierania się w żaden sposób (wiele ciuchów trzyma jeszcze pewnie z początków szkoły średniej), nie robi nic z włosami, które u niego same z siebie nieciekawie się układają. No i jeszcze jedna sprawa. Chciałabym mężczyznę, który sam potrafi zadziałać, coś sam zrobić. A on nie zapyta gdzieś o coś np. w punkcie informacji "bo się wstydzi", nie załatwi nam wspólnych wakacji, bo nie chce mu się martwić o organizację, nigdy, ale to nigdy nie wie co mi kupić na jakąkolwiek okazję, tylko pyta co dokładnie chcę dostać. Co więcej - zaczęliśmy niedawno ze sobą mieszkać i znamy nasze rodziny, wszystko jest takie ułożone... on nie jest zły... ale mam wrażenie, że coraz częściej widzę w nim jedynie przyjaciela, a nie kochanka. Proszę o opinie, porady. Czy ktoś miał podobnie? Nie chcę tego przekreślać, mamy wspólne plany na przyszłość. Poza tym jego znajomi są moimi jedynymi przyjaciółmi, bez niego i bez nich będę zupełnie samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podpalka do grilla i zapalniczka na Mikolaja w zgrabnym opakowaniu za jedyne 3,99 na allegro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość island019
Naprawdę niezwykle zabawne... Proszę o sensowne wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka31
Ja mam podobne odczucia po kilku latach malzenstwa;-(obawiam sie ze wkoncu zdradze meza pat.mala@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×