Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wokol pelno rozwodow co sie dzieje

Polecane posty

Gość gość

kolejne para znajomych sie rozwodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a u mnie nikt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No cóż, żyjemy w czasach, gdzie męża/żonę zmienia się na lepszy model, zamiast usiąść razem przy stole, spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć o wszystkim, co nas boli. Nikt dziś nie ma w zwyczaju zawalczenia o rodzinę. Smutne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz tez sie dowiedzialam ze kolezanka sie rozwodzi. to juz 8 rozwod. w tym roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytaj sobie 5 pierwszych lepszych, przypadkowych tematów na kafeterii. I to jest odpowiedź na Twoje pytanie. Ludziom poprzewracało się we łbach, czasy (a z nimi ludzie) zmieniły się tak diametralnie, tak drastycznie, że ja za tym nie nadążam. Ludzie patrzą wyłącznie na swoje korzyści, swój tyłek, swój interes, swoje widzimisię, swoje oczekiwania, swoje ambicje, swoje plany na życie i swój udział w tym wszystkim. To jest przerażające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myszellina, prawda, a jeszcze jak się czyta wywody gówniarstwa tu na kafe, to może być tylko gorzej w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam w rodzinie cztery pary rozwodnikow. Mąż ostatnio przyniósł nowinę, że nasza znajoma rozwodzi się z mężem. Ogólnie dużo małżeństw się rozwodzi w bliższym i dalszym otoczeniu i tak się z mezem zastanawialismy skąd się to bierze. Owszem my też się czasem zremy, ale więcej nas laczy niż dzieli. Wszystko co robimy, robimy dla dobra naszej rodziny, a nie dla dobra indywidualnego. Omawiamy razem wszystkie kwestie, rozmawiamy o problemach i staramy się być dla siebie wsparciem. Jesteśmy już prawie 7 lat po slubie i wciąż nam że sobą dobrze. Sielanki może nie ma, ale jest bardziej niż ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę, że to akurat nie problem tylko, że zmienia się na lepsze. Lata temu rozwód to był wstyd, a życie w kolejnym związku bez ślubu to grzech więc ludzie tkwili w nieszczęśliwych związkach i się męczyli bo nie mieli wyjścia. Mieli do wyboru jakoś się przemęczyć albo wywołać skandal na całe miasto. Zresztą teraz kobiety są samodzielne, zarabiają niekiedy więcej od mężczyzn. Kiedyś tak nie było. Kobiety nie za bardzo miały odwagę odejść od męża bo kto by je utrzymał do tego byłyby wyklęte przez społeczeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na lepsze? Przysiega nic nie znaczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja chyba mieszkam na marsie jezyk.gif Albo partnerzy idealnie dobrani lub po prostu problemy nie wychodzą na światło dzienne i ludzie z jakiś powodów się nie rozwodzą. Od mojej strony jest tylko jeden rozwód - moi rodzice x lat temu. A od strony męża - kuzynka , byli małżeństwem 6 lat. Znajomi,przyjaciele nadal w związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że teraz jest lepiej. Przysiega, przysięgą, ale życie jest jedno i nikt Ci medalu nie da na koniec za to że "cierpiałaś za miliony". W zyciu trzeba dążyć do tego żeby być szczęśliwym, nie zawsze można usiąść przy stole i porozmawiac z mężem, bo czasem można tylko krzesłem dostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona hakera
Puknij się w głowę - Ty od zmian na lepsze. Ludzie po prostu są wyjałowieni moralnie, brak im wartości i autorytetów i to jest tragiczne a nie lepsze! uwielbiam tego mema z parą staruszków, którzy mówią, że są już 50 lat po ślubie, bo wychowali się w czasach, kiedy coś co się popsuło się naprawiało a nie wyrzucało do kosza. A druga kwestia to to, że ludzie zbyt pochopnie decydują się na ślub. Czasem znają się latami, ale nie kochają się aż tak a czasem znają się za krótko i po paru miesiącach okazuje się, że właściwie wcale się nie znają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zono hakera, tutaj dwie rózne osoby pisały o zmianach na lepsze, to po pierwsze. Po drugie, łeb to masz Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"""Ja. Lata temu rozwód to był wstyd, a życie w kolejnym związku bez ślubu to grzech więc ludzie tkwili w nieszczęśliwych związkach i się męczyli bo nie mieli wyjścia. Mieli do wyboru jakoś się przemęczyć albo wywołać skandal na całe miasto. Zresztą teraz kobiety są samodzielne, zarabiają niekiedy więcej od mężczyzn. Kiedyś tak nie było. Kobiety nie za bardzo miały odwagę odejść od męża bo kto by je utrzymał do tego byłyby wyklęte przez społeczeństwo. """ popieram, kiedys było mniej rozwodów bo kobiety były zalezne od mężów i rozwód to był wielki wstyd i tak sie marnowało zycie u boku alkoholika albo brutala który lał zone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z daga i żona. Ludzie zbyt często myślą tylko o swojej dó...e. Poza tym biorą ślub z kim popadnie, bo albo już wypada, albo boją się, że nikt inny ich nie zechce, albo chcą mieć dużą imprezę. No i kompletnie ze sobą nie rozmawiają. Ja tam mentalnie jestem starej daty i wolę naprawiać to co stare, znane i kochane. Nie mówią oczywiście o skrajnych przypadkach, kiedy to np 15 lat po ślubie z partnera wychodzi tyran czy alkoholik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie rację, w tym roku to moi sąsiedzi,którzy byli małżeństwem 26 lat i syn przyjaciół,bo nie chciał dziecka,a żona go uwiodła.... Nie mówiąc już o wieloletnich związkach 7,12 lat i i ich zakończeniu. Nie ma reguły w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice rozwiedli się po 23 latach małżeństwa i uważam, że matka i tak zbyt długo z tym czekala. Ojciec bił ją, mnie, moją siostrę, a ona przez lata na to pozwalała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie zgadzam z tym ze to zmiana na lepsze, ludzie maja odwage odejsc i nie tkwia latami w nieudanych zwiazkach, bo przysiega ma byc wazniejsza niz perspektywa zmarnowanego zycia. Kiedys problemy w malzenstwie zamiatalo sie pod dywan, na pozor tworzac idealna rodzinke. I tak te malzenstwa (bardzo czesto z wpadki, bo wiadomo, brzuch zrobil to musi sie ozenic) trwaly, bo przeciez "rozwod to wstyd i co ludzie powiedza". Malzenstwo samo w sobie nie jest jakas wielka wartoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszyscy macie trochę racji. I czasy się zmieniły i podejście. Kobiety są pewniejsze siebie, częściej są niezależne, mogą pozwolić sobie na odejście ze względów czysto materialnych i ekonomicznych. Ale wiecie co.. Patrzę na związki małżeńskie moich koleżanek i to, co one o nich opowiadają, to jest nieporozumienie. 3/4 z nich to laski, które mają albo i nie mają pracy, nie ma to dla nich większego znaczenia. Mężów traktują jak bankomaty i siłę roboczą do wymiany dachu, naprawy kranu czy wymiany posadzki w łazience. Szczerze i otwarcie piszą o tym, że (to tylko przykłady) nie depilują się i nie myją codziennie, bo temu mężowi to i tak już pewnie nie robi różnicy, a w ogóle to nie jego sprawa i niech tylko spróbuje się na ten temat odezwać. Okazje typu urodziny, rocznice, święta - laski twierdzą, że one ograniczają się do upominków w stylu dezodorant czy słodycze, bo to facet ma latać za kobietą, a nie na odwrót. I masa, masa innych rzeczy. Nie przesadzam - tak jest w większości związków dookoła, które znam. Są to rózni ludzie, z różnym wykształceniem, na ogół wyższym, ale to nie reguła, dobrze albo bardzo dobrze sytuowani. Każda z tych kobiet jest zapatrzona w swoje dzieci, świata poza nimi nie widzi, a facet to tylko marny dodatek, który wcale nie musiałby dla nich istnieć. Co najśmieszniejsze -- akurat w tych przypadkach, które znam osobiście, faceci to fajni ludzie: uczciwi, pomocni, życzliwi, kochający te głupie żony i fajne dzieciaki, to faceci z tego sortu, którzy nie mają wszystkiego w d/upie, a po pracy interesuje ich tylko tv i kapcie. Nie. Albo ostatni temat na kafeterii o robieniu kanapek mężowi - większość odpowiedzi typu "rączki mu do d/upy nie przywarły, może sobie robić sam, chyba by mnie pogrzało, gdybym to ja miała mu robić kanapki czy śniadanie". Dramat! Wobec tego ja się wcale nie dziwię, że taki facet ucieka sobie w ramiona innej i zostawia taką żonę. A potem płacz, zgrzytanie zębów i łażenie po prawnikach, co by więcej kasy wyżydzić od tego męża, no bo skoro cham jeden zostawia - no to niech płaci ile trzeba! :D Mnie też podobał się ten demotywator pt "dawniej się naprawiało, nie wyrzucało". Niestety, ale w większości przypadków ludzie sami są odpowiedzialni za swoje porażki małżeńskie. Oczywiście medal ma dwie strony i nic nie dzieje się bez przyczyny, ale mało komu chce się nad tym zastanawiać, pracować, jakoś to ratować, reanimować. Nie mówię rzecz jasna o oczywistych dysfunkcjach w związku, takich jak bicie, picie, terror fizyczny czy psychiczny, tutaj w ogóle nie ma nad czym debatować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie póki co tylko jeden rozwód na tapecie- wielka miłość, a potem ona wdała się w romans ze starszym facetem. Aczkolwiek jak popatrzę na dawnych sąsiadów z podwórka to większość ( tych ~40l) mają albo rozwód za sobą, albo jakieś romanse na boku. Ogólnie z jednej strony ludziom teraz z tego dobrobytu odwala, ale z drugiej strony po co się męczyć z kimś latami jak ewidentnie coś wspólnie nie gra? jakieś błędne koło w zasadzie ... szkoda tylko tych dzieci, one najbardziej to przeżywają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic się nie dzieje :) po prostu to przestało być tabu i nikt normalny już nie siedzi ze sobą na siłę jak moja babcia z dziadkiem, bo co ludzie powiedzą, co w parafii powiedzą, tak nie wolno, tego nie było w całej rodzinie łolabogaaa! co z pracą, co z mieszkaniem, z czego będę żyła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lalki Barbie i inne tego typu księżniczki wychodzą z kobiet. Nie piszę tu o sytuacji gdzie mąż bije pije i inne patologie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychiczna michelina - tez mnie lekko zszokowal ten temat o robieniu kanapek mężowi. Nie wypowiadalam się tam nawet. Sama robie kanapki mężowi do pracy, ja w chwili obecnej nie pracuje wiec zadbanie o męża jest dla mnie oczywiste. Pracuje po 10-12 godzin dziennie wiec tyle mogę dla niego zrobić. Z mojej obserwacji wynika, że poza skrajnymi przypadkami kiedy to mąż bije zone, to zazwyczaj kobiety odpuszczają sobie po ślubie i zaczynaja mieć swoich mężczyzn centralnie w d***e. Jak pracowałam to często słyszałam jak koleżanki mówią o swoich mezach; najpopularniejsze było określenie "stary". Dwie na dwadzieścia bab mówiły o swoim mezach posługując się ich imionami. To o czym my mówimy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×