Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lenaena

Nie wiem jak to zrobić..

Polecane posty

Gość Lenaena

Mam już dość życia. Nie ważne dlaczego. Wypaliłam się psychicznie, emocjonalnie, mam dość wszystkiego, nie widzę żadnych szans na poprawę, nie będę nigdy szczęśliwa, zmarnowałam sobie życie, na wszystko jest już za późno. Jestem młoda, ale czuję się już jak staruszka, zmęczyłam się życiem. Nie chcę pocieszania. Więc do rzeczy; podjęłam decyzję, że lepiej/łatwiej będzie jak skończę swoje cierpienie i po prostu przestanę istnieć. Ale sprawa nie jest taka prosta, jestem wrażliwą osobą i mam na uwadze innych. Nie chcę robić przykrości rodzicom, nie chcę żeby ktoś się śmiał że mieli nienormalną córkę, bo kto normalny popełniłby samobójstwo. Nie chcę żeby ktoś miał wyrzuty, że to może przez niego odebrałam sobie życie. Dlatego nie mogę tego zrobić tak "typowo", podciąć sobie żyły, powiesić się czy nałykać tabletek.. Nie chcę też obarczać sumienia innych osób, więc 'przypadkowe' wpadnięcie pod samochód nie wchodzi w grę. Nie wiem jak zaaranżować nieszczęśliwy wypadek, zastanawiałam się nad wypadnięciem z okna podczas mycia okna po zewnętrznej stronie, ale to tylko (a może aż?) 3 piętro i boję się że jeśli jakimś cudem przeżyję i będę niepełnosprawna to wtedy moje życie będzie jeszcze gorsze i nie będę miała fizycznej możliwości żeby to dokończyć. Nie wynajmę płatnego zabójcy, bo mnie na to nie stać, a przecież nie podejdę do randomowej osoby i nie powiem 'zabij mnie' - nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się narażać na więzienie dla widzimisię jakiejś wariatki. Wiem, że nie jestem pierwszą ani ostatnią osobą, która chce ze sobą skończyć i możecie uznać mnie za tchórza, ale ja po prostu nie potrafię już dalej żyć. W środku już dawno umarłam, to nie jest decyzja pod wpływem chwili. Nie, nie jestem nastolatką którą rzucił chłopak. Nie, nie szukam pocieszenia. Nie, nie jestem attention whore, nie chcę zainteresowania moją osobą. Szukam tylko pomysłu jak to zakończyć, żeby nikt się nie dowiedział że sama tego chciałam.. Mogę prosić o pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heh potrafisz żyć, bo nadal żyjesz :) ty jesteś młoda, spróbuj wszystkiego w życiu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idz sie utop. Zimna woda cie szybko zalatwi. Pikawa ci stanie i po problemie. Ale zanim to zrobisz to moze bym cie wyskakał . Zanim ryby cie zjedzą,moze ja bym coś skozystał:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenaena
Tak, na pewno pójdę sobie popływać w rzece w grudniu, jasne... Chyba że na basenie - ale to bez sensu, tam są ratownicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
P/i/e/r/d/o/l/i/s/z dziewczę. Jakąkolwiek drogę "skończenia" wybierzesz ktoś zawsze będzie się pytał dlaczego. Jakim prawem masz zamiar obarczać kogoś twoim pochówkiem? Wykup sobie najpierw ubezpieczenie żeby nikt nie musiał ponosić finansowych kosztów twojej lekkomyślności i słabości a później rób co chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenaena
@up Jestem ubezpieczona, mam też odłożone trochę pieniędzy więc wydaje mi się że nikogo nie obciążę kosztami. Chcę po prostu żeby nikt nie wiedział że chciałam własnej śmierci, tylko żeby wyglądało to na nieszczęśliwy wypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do psychologa idź..Pomyśl,ile cierpienia twoja śmierć przyniesie innym.. Nie bądź egoistka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jak ty czulem się już kilka razy w zyciu, byłem nawet w spiaczce farmakologicznej 2 miesiace gdy było najgorzej. Wiem co czujesz i tez wtedy chciałem ze sobą skonczyc. Od 10 lat jestem na lekach żeby nie było nawrotu takiej sytuacji. Dzis pracuje, mam partnerke, ciesze się zyciem ale caly czas pamiętam tamtą sytuacje i pilnuje leków. Wiem ze jeśli się zdarzy taki epizod to potrwa z pol roku. Czemu nie dasz sobie szansy i nie skorzystasz z pomocy psychiatry? Sam brak radości z zycia przez dlugi okres czasu to już choroba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenaena
Dziękuję za odpowiedź. Ale ja nie chcę się leczyć. Nie chcę przez całe życie łykać tabletek żeby normalnie funkcjonować. Wiem, że jestem egoistką wybierając takie rozwiązanie. Jest wiele osób które chciałyby żyć, a są np. nieuleczalnie chore.. Chętnie oddałabym komuś moje życie. Szkoda że się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez dziekuje ze mi odpisalas, ale przecież wiesz ze tutaj jest wielu samotnych którzy marzą o dziewczynie, nie chciała bys dac komus szansy? Wiem ze będąc w dole ma się niską samoocenę i nie widzi się perspektyw, co wlasciwie widzisz zlego w lekach? Sa gorsze uzywki, alkohol, papierosy, a psychiatrę który mi leki przepisuje witam podaniem reki jak kumpla. Po co mi jakies uprzedzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princ Akros Krid
Znajdź sobie chłopaka i głowa do góry. Z takim nastawieniem i moimi problemami to już dawno powinienem mieć myśli samobójcze, a żyję sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenaena
Mam chłopaka. A może i nie mam, sama już nie wiem. On ma własne życie, wydaje mi się że jestem mu zbyteczna. W sumie jemu również nie chcę robić problemów, bo wiem że życie z kimś takim jak ja nie jest łatwe. A na pewno szybko mógłby znaleźć sobie kogoś lepszego ode mnie. Ale nie chcę o tym pisać, na prawdę nikt nie ma pomysłu dotyczącego mojego pytania? Jak upozorować nieszczęśliwy wypadek, tak, żeby nikt się nie dowiedział że zrobiłam to celowo i żeby nikt nie miał przeze mnie nieprzyjemności (problemów z prawem etc.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość navigare necesse est
Nie rozważyłabyś następującego wariantu? Otóż, mogłabyś zostać dziewczyną fetyszysty, sado-masochisty ;) Spełniałabyś jego zachcianki, jednocześnie dodając do całej sytuacji swoją melancholię, co zaprawiłoby związek posmakiem drażniącej goryczy. On dręczyłby ciebie fizycznie, wyznaczał zadania, ty cierpiąc zapominałabyś o bólu duszy. On poniżając cię, jednocześnie czyniłby ciebie swoją boginią, podziwiając do czego jesteś zdolna, jak wiele możesz znieść. Stawałabyś się na nowo, poprzez niepokój oczekiwania na ból, razy, sobą, ale już inną. Poznałabyś miłość gorzką ale silną i oddaną. Poznałabyś smak poniżenia i wywyższenia. Poznałabyś siebie, jakiej się nie spodziewasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenaena
To, że chcę umrzeć, nie znaczy że chcę przez pozostałą część życia być traktowana jak szmata i dawać się poniżać. ;s Chciałam być szczęśliwa, ale widocznie zbyt wiele potrzebuję do szczęścia. Dlatego wolę przestać istnieć, nic nie czuć, zniknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość navigare necesse est
jednak nie wiesz, co tracisz ;) bo silne przeżycia zmieniają perspektywę z której patrzy się na świat słowo "szmata" ująłbym w nawias raczej chodzi o ten smakowity dualizm d*****-święta rozumiem cię jakoś, bo żyję w stanie podobnym do twojego, nie tak intensywnym, nie tak zwrócony w jednym kierunku, ale jednak znam ten smak rozpaczy, która jest jakby sucha, codzienna, bez dramatyzmu, ciążąca w jednym kierunku napisałaś, że potrzebujesz zbyt wiele do szczęścia czy wiesz ile to jest, to zbyt wiele? i co to jest? czy doszłaś do tego, umiesz to nazwać, określić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość navigare necesse est
chodź pogadamy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×