Mam problem.

Oklepany temat. Zakochałem się. Nie, nie od pierwszego spojrzenia. Znamy się ponad rok. Dopiero w te wakacje spostrzegłem, że tęsknie za nią. W ciągu roku dużo przebywaliśmy razem, najczęściej jednak w liczniejszym gronie. Tak też spędziliśmy Sylwestra, całą paką. Dlatego myślałem, że to tylko bardzo miła i fajna koleżanka. Jednak w wakacje zaczęło mi jej brakować. Napisałem do niej. Była na wczasach z rodzicami. Jak wróciła, odezwała się pierwsza. Odwiedziłem ją i właśnie wtedy mnie już kompletnie zamroczyło. Nie mogę przestać myśleć o niej a co gorsza, stałem się strasznie zazdrosny o nią. Gdy widzę ją z kimś rozmawiać, to we mnie się formalnie gotuje. Staram się opanowywać moje emocje, bo przecież jesteśmy tylko kolegami. Zdaję sobie sprawę, że przez to moje zamroczenie nie jestem w stanie racjonalnie interpretować sytuacji. Przcież dla innych też jest miła, inni też ją odwiedzają, bawi się z innymi na imprezach. Jedyne co, to byliśmy razem kilka razy w kinie czy na koncertach. Na więcej mnie nie stać, mam po prostu kompleksy. Jest wyższa ode mnie. I to nie dlatego, że jestem kurd**el. Jeśli nie na całym roku, to w naszej grupie jest na pewno najwyższa. Strasznie mnie to onieśmiela. Już nie wiem co robić. Pomóżcie !