co robic gdy dziecko przychodzi do nas w nocy

Stas ma niecałe dwa latka. Juz dawno zasypial sam w swoim pokoju i przesypial cala noc ale wszystko zmienilo sie po przeprowadzce. W nowym pokoju pewnie bal sie sam zasypiac a w nocy zaczal przychodzic do nas. Nie byloby tak zle gdyby zaraz zasypial, ale czasem nie moze zasnac nawet przez dwie godziny, wierci sie i placze a nas szlag trafia, rano budzimy sie w trojke, bo oczywiscie nie da sie go juz potem odniesc do lozeczka, bo zaraz sie budzi. Juz nie pamietam kiedy ostatnio obudzilam sie wyspana. Macie jakies dobre sposoby na oduczenie dziecka od takich nocnych wedrowek... zastanawiam sie czy nie sprobowac po prostu trzymac go w tzm lozeczku na sile az nie zasnie, tylko nie wiem jak dlugo dam rade sluchac jego placzu...

Moja córka też przychodzi w nocy, jak się obudzi, ale przytula się i zasypia prawie natychmiast. Nic z tym nie robimy.

Mój pięciolatek po przeprowadzce też zaczął nas nawiedzać. Zamiast z tym walczyć przeprowadziłam się do jego pokoju, a syn spał z tatą. Zbiegła się u nas przeprowadzka ze śmiercią dziadka. Duże zmiany. Potrzebował bliskości.

Ja też mam dwulatka. Albo zostawiam go u nas w łóżku albo jak usnie u nas i sie rozpycha tak że spać sie nie da to go na śpiocha odnoszę do łóżeczka. Nie kładę i nie odprowadzam go na sile bo w nocy zwyczajnie nie mam ochoty na godzinne płacze.

jak przychodzi to go odprowadzaj- aż do skutku, parę dni poryczy a potem się nauczy gdzie jego miejsce. Nie ma innego sposobu.

Po co coś robić, skoro ma taki okres niech śpi gdzie chce. W końcu się oduczy :)

gdy corcia zaczela przychodzic do nas w nocy do lozka, bralam ja za raczke i odprowadzalam do jej lozeczka. Dawalam buzi na dobranoc...wiadomo, ze pierwsze pare razy zaczynala plakac, bo chciala zostac u nas... ale wtedy jej tlumaczylam, ze to jej lozeczko i tu musi spac. Pare "nocy" pozniej juz nie przychodzila.

Odprowadzam do łóżeczka. Moje maluchy zamiast spać z nami w łóżku, skaczą po nas jak małpy w cyrku hihi. Nie ma wtedy mowy o spaniu. Nigdy dużo snu nie potrzebowały moje dzieci.