Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciągły lęk o to że nie będę wystarczająco dobra

Polecane posty

Gość gość

Że nie będę zbyt interesująca dla ludzi (niby wg. pewnej ilości która mnie znała bliżej, byłam, ale potem coś się pochrzaniło, chyba przeze mnie). Że nie będę dobrym materiałem na partnerkę. Że nie będę nic umiała i potrafiła się nauczyć [studia]. Że nie spełnię pewnych wymagań i nigdy nie uda mi się już dorosnąć, zarabiać na siebie, nie bać się. No dosłownie wszystko. Co najgorsze, moje obawy się potwierdzają coraz bardziej. I wiem, że to przez to, że się martwię.. Ale ciągłe porażki powodują, że jest jeszcze gorzej i nie umiem z tego wyjść. Straszne uczucie. Czujesz, jakbyś nie miał po co być na tym świecie. Jak widzisz, że nie potrafisz sobie poradzić z rzeczami, z którymi jednak większość sobie jakoś tam radzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do tego, że się spełnia to a) faktycznie zrobiłam się mniej ciekawa, blokuję się dosłownie, nie ma we mnie tego spontana w rozmowach, rozgadania, boję się nawet poważnych tematów (a kiedyś prowadziłam poważne dysputy) b) zawaliłam studia przez te lęki c) faceta nie mam od paru lat, i pewnie jeszcze trochę mieć nie będę d) szukanie pracy idzie jak po grudzie (choć w tej kwestii nieco się otworzyłam i tak, jeśli chodzi o taką prostą, ale wcześniej nawet takiej się bałam, całe szczęście zarabiałam na sprzedażach), raz miałam jedną propozycję, ale stchórzyłam e) za mało się rozwijam, jak na swój wiek powinnam moim zdaniem bardziej. A ja mam takie momenty, że coś porobię, potem przestaję, potem znów mnie "rzuci" i mam zapał, i tak na zmianę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
f) co do facetów, to zacznijmy od tego, że do każdego, który mi się podoba, podchodzę w sposób "i tak mu się nie spodobam, jestem głupsza od niego, nie będę umiała z nim gadać" i tak faktycznie jest. A jak potem gadam.. to dosłownie się potrafię trząść przed monitorem, w realu unikam mnóstwa tematów, bo ciągle mam wrażenie, że jestem za głupia. W rezultacie rozmowa wychodzi zaledwie poprawna, a ja pluję sobie w brodę, że nie odsłoniłąm swoich najlepszych stron. Miałam starszych od siebie znajomych, po 30stce, wiele osób mi mówiło, jaka to ja dojrzała jestem, ale jakoś nic mi to nie dało. Jest coraz gorzej, jak miałam 17-18 lat, to był mój najlepszy okres w życiu, teraz się "staczam".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie powinno być f) tylko ad c)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś odpisze? ktoś mnie rozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poszukaj sobie książek Byron Katie i jej strony internetowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałam sporo książek, Katie Byron chyba też się przewinęła.. Ale niewiele pomogło. Teraz czytam Przebudzenie, autor bodajże Mello.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale przeczytam jeszcze uważnie Radość każdego dnia tej Katie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
inteligentni ludzie cec***a się tym, że maja wiele takich rozterek i wątpliwości. Musisz sama sobie z tym dać radę, dojść do tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam podobny problem.. czuję się mało wartościowa od lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haha, wlasnie skonczylam Przebudzenie, ale Kinga. Niewazne :D Czy rozumiem? Tak! Czy potrafie pomoc? Nie :( Porobilo mi sie tak mniej wiecej w tym samym wieku co Tobie. Totalna neuroza. W koncu poszlam do psychiatry po jakies prochy. Przepisal mi. Na dwa m-ce. Bralam przez prawie dwa lata (po recepty chodzilam do domowego). Ostatnio stwierdzilam, ze koniec z tym. Musze odzyskac moj dawny charakter, kiedys mialam njiezwykle silna osobowosc. Chce miec te osobowosc z powrotem! Zobaczymy co z tego wyniknie. Poki co mam mase planow i staram sie nie przejmowac drobnymi niepowodzeniami. A jesli chodzi o ludzi to staram sie do nich podchodzic z dystansem, na zasadzie pieprzcie sie wszyscy. To mi pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skad biora sie Twoje obawy,leki? Jakie maja podloze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie ludzie i tak są mniejszym problemem. To JA jestem problemem.. bez tych rozterek nie miałabym z nimi problemów. Skoro tak o sobie myślę, to naturalne, że mam także kłopoty w relacjach z ludźmi. I ja niestety nie umiem tak sobie olać, po prostu...Ciągle się kontroluję, pilnuję, etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pojęcia nie mam! Znaczy pewnie chodzi o rodzinę, mamę, która była nadopiekuńcza, ale i ciągle mnie strofowała, później wyzywała i dręczyła psychicznie. Po części może indywidualne predyspozycje, jak np. neurotyczność. Terapeutka nawet powiedziała, że moja matka jest toksyczna. Teraz przykłady irracjonalnych sytuacji; Powiedzmy; jestem z kimś, kogo się trochę bardziej wstydzę albo zważam bardziej na jego zdanie; to myślę nawet o tym, czy IDĘ prawidłowo. Jestem niewolnikiem takich myśli. Przy niektórych ludziach objawy mam zmniejszone, ale to tylko dlatego, że są spokojni/niepewni siebie. Przy normalnych do bardzo pewnych siebie jestem kompletnie inna, cała się zmieniam, kontroluję. Następuje to automatycznie. Tak, jakby ich charakter miał nade mną władzę. Jestem dość energiczna, chaotyczna, a przy takich właśnie głośnych, pewnych siebie ludziach (nie chamskich, po prostu otwartych) jestem trusią, bezbarwną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, te pojęcia nie mam powinnam była wykreślić. Ale nadal dziwne mi się wydaje, że w 100 % odpowiada za to to, co się dzialo w domu. Ja zauważyłam, że sama się nakręcam, od wieku, kiedy zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego wszystkiego. Wpadłam w jeszcze większe bagno. Żebym chociaż w jednej sferze sobie radziła... ale ja nawet swój intelekt zaczęłam sabotować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dodatku staję się od jakiegoś czasu większą racjonalistką, kwestionuję wiele rzeczy, analizuję, mniej zawierzam. Zaczynam widzieć jeszcze więcej rzeczy. Ale cóż mi z tego? Swoją osobowość w pełni odsłaniam w domu (choć i tak nie mogę w pełni, bo on nie za bardzo są do mnie podobni pod pewnymi względami, a moja matka wręcz zaprzeczy większości, aby zrobić mi na złość. Ale i tak to jedyne miejsce, gdzie umiem być sobą, w każdym innym jestem "przytłumiona").

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, widuję Twoje tamty od kilku miesięcy... najpierw o studiach biolk-chem, potem o facetach, że nie masz powodzenia, teraz ogólnikowo... Ciągle dajemy Ci rady ale nie pomagają. Zastanow się nad tym czego oczekujesz ciągle zakładając te tematy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powtórz to wszystko bez użycia słowa "nie" i powtarzaj tak każdego dnia po kilka razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zakładałam tutaj wątkó o facetach... Staram się coś robić, chodzę na terapię i to nawet do 2 osób. Na razie nie pomaga i wiem, że nie pomoże póki co. Nie pomogą rady, bo to nie tak działa. Ale ciężko jest tak żyć. Czujesz się jak śmieć, dopada Cię zwątpienie, bierność. To poczucie bierności i zależności od innych jest chyba najgorsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na razie piszę afirmacje, które zaleciła mi terapeutka. I listy do mojej matki... a od lutego będę rekrutować się na studia. Muszę próbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak apropo terapii, to się pożalę. Chodzę na darmową (babka prowadzi w ramach stażu) oraz na płatną (na tej darmowej byłam 2 razy jak dotąd). Mój brat daje mi na płatną - niestety już zbuntował się (i dlatego cholernie nie chciałam od niego brać kasy, mimo, że naciskał.. okropnie mi wstyd) i stwierdził, że co tydzień nie będę chodzić, bo on chce się wynieść i go nie stać.. tylko co 2-3 tyg (a takim cyklem terapia zajmie mi dłużej, bo ok. 2 lat). Czuję się po prostu zdruzgotana, i mam ochotę z tej płatnej zrezygnować. Ale co do tej darmowej - babka nie garnie się do regularnych spotkań, spotkania odbywały się dotąd na zasadzie 'jak kiedyś się tam umówimy'. Nie wiem już sama, zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra, lecę spać. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×