Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wiem co robić, pozew czeka w szufladzie...

Polecane posty

Gość gość

Za chwilę mija 10 lat od czasu jak sie pobraliśmy. Mamy Dziecko, które jest dla mnie całym życiem i dla mnie jest cudem, bo więcej dzieci razem mieć nie możemy. Hmmm, początek i zarazem koniec mojej historii zaczyna się w moim dziecięctwie i nastoletnim życiu. Widzę pijanego ojca bijącego matkę, widzę matkę z innymi facetami. Ojciec z kochanką śpią ze mną w moim łóżku, nawet przez moment ojciec się zapędza ale szybko zabiera rękę z moich majtek,,,Boże Widzę też brata, który przychodzi z przepustki pijany, siada w nocy kolo mojego łóżka i prosi bym dała mu się wylizać,,, obok w pokoju śpią rodzice, oczywiście pijani,,, Tak bardzo chciałam uciec stamtąd, pragnęłam i przysięgłam sobie, że moje dziecko nigdy, prze nigdy nie będzie miało takich wspomnień ... Poznałam Jego. Jaki On był spokojny, kulturalny, grzeczny,nie pijący,chodził do Kościoła, a Jego rodzice? Właśnie tak wyobrażałam sobie dobre małżeństwo, moi teściowie dali Jemu wzór godny naśladowania. Jest noc godz. około 2, mój pijany brat znowu robi awanturę, rzuca talerzem w moje drzwi, pluje na nie i wyzywa od kurew, szarpie za klamkę. Znowu nie wyśpię się do pracy. W pokoju obok śpią rodzice, pijani. Przerażona siedzę skulona pod kołdrą, w końcu piszę do Mojego J.( na szczęście miałam już swój telefon ) Przyjedź, zabierz mnie stąd, boje się ! Płaczę... J. odpisuje mi, że mam spróbować usnąć , że brat pewnie zaraz też pójdzie spać, że wszystko się ułoży. Nie tego się po nim spodziewałam ale w końcu nad ranem zasypiam. Innym razem pijany ojciec gania mnie po podwórku, wskakuję w auto, omijam ojca i gnam roztrzęsiona do Mojego J( mieszka tylko 2 km.dalej) Rzucam Mu się w ramiona, szlocham, trzęsę się... Gdy po godzinie uspokajam się On zabiera mnie do swojego domu, idziemy do jego pokoju. Po drodze mijam uśmiechniętą Mamę Mojego J. Bije od niej takie ciepło i dobro. Siedzę z Nim w pokoju, pragnę by powiedział " Dość tego, nie pozwolę by ktokolwiek znowu Cie skrzywdził . Zabieram Cie z tego domu !" Zamiast tego jest rozmowa o niczym, w końcu nieśmiało pytam go czy mogła bym może tutaj na kilka dni zamieszkać ( spotykamy się już przecież 3 lata )? Boże, musiałam mieć wzrok jak ten piesek co go nikt nie chciał... Ale On, też mnie wtedy nie chciał. Hmm, co mówił ? Coś o rodzicach, że oni nie popierają życia wspólnego przed ślubem, że to grzech i że muszę wracać do domu, bo ojcu już na pewno przeszło... No to wróciłam, czy byłam zła na J.? Raczej zawiedziona ale nadal zakochana i nadal ciągnęło mnie do tego cichego, spokojnego domu pachnącego ciastem :) Do uśmiechniętej Pani T. ( Jego Mamy ). Kolejna awantura tym razem bija się wszyscy, ojciec matkę, ojca brat. Wchodzę na to wszystko ja. Nie wiem kogo mam odciągać, czy krzyczeć, czy dzwonic na policję? Zaczynam od brata i za chwile lecę na ścianę łapiąc się za policzek( brat to największa zabijaka w naszej wiosce ale wtedy nie myslałam o tym ) Widzę, że nie mam szans, dzwonię do Mojego J. pomóż mi, oni sie pozabijają- krzyczę w słuchawkę. J. przyjeżdża, drę się w pokoju że policja już jedzie( blefuję ) więc brat- zabijaka ucieka pierwszy, grożąc że mnie zapierdoli. Ojciec z matką w miarę się ogarniają i grzecznie już czekają na policję w między czasie rzucając do siebie przekleństwa. Wsiadam do auta J. i nie ruszam się , zabierz mnie stąd- proszę. Jest późna godzina więc Jego rodzice już pewnie śpią, dlatego jedziemy do Niego na noc. Wiem że chociaż dziś będę spać bez strachu o siebie. Następnego dnia po pracy jadę prosto do Niego z nadzieją, że skoro już raz mnie przenocował, to teraz pójdzie z górki, że w końcu zabierze mnie z tego piekła ! Nareszcie :) Co powiedział? Właściwie, to zdziwił się, że mam taki pomysł... Nie tego sie spodziewałam ale przełknełam i pojechałam do domu. Po kolejnej awanturze jechałam przespać noc do przyjaciółki i jej męża.Zdziwili sie tylko dlaczego nie śpię u J, przeciez chodzimy ze soba juz 3 lata. Opowiedziałam coś o rodzicach, że są bardzo staroświeccy, konserwatywni i spanie przed ślubem pod jednym dachem, to coś na co nie mogą pozwolić( co ludzie powiedzą ). Przyjaciele wymieniają się spojrzeniami ale o nic więcej nie pytają. Spałam u nich jeszcze kilka razy. Spóźnia mi się okres, Boże czy to możliwe? Tak bardzo chciałam być w ciąży, wziąć ślub i w końcu zamieszkać w tym cichym, spokojnym domu z moim cichym i spokojnym nie pijącym J ! Test, łzy, smutek, złość i tak przez kolejne 6 lat, gdy nie mogłam zajść w ciąże... Nalegam na ślub, jestem zdesperowana, zmęczona sytuacją w domu, biorę tabletki uspokajające. Z pracy zabiera mnie karetka, chyba za dużo tych tabletek wzięłam( albo za mało ... ) Są zaręczyny, jest data i upragniony ślub w czeRwcu :) Po ślubie w domu w miarę się uspokaja, brat siedzi w więzieniu. Zamieszkujemy więc z moimi rodzicami, nie tak to sobie wyobrażałam ale trudno. W międzyczasie robimy podstawowe badania ja ginekologiczne, które na pierwszy rzut oka są ok. Mąż bada nasienie, które nie pozostawia złudzeń, ciąża będzie cudem... Jest wrzesień, minęły zaledwie 3 miesiace od ślubu, a mój J. już chce uciekać z tego domu. Na szczęście ze mną, byłam już jego żoną więc rodzice J. przyjmują nas do siebie, przerabiamy strych i mamy SWOJE malutkie, ciche gniazdko. Nadchodzi marzec. Okres mi się trochę spóźnia, beznamiętnie robię test, a za 2 minuty jestem już zaryczana na kolanach dziękują Bogu i wszystkim świętym,że się jednak udało ! J. wraca z pracy, którą załatwił mu mój kuzyn. Stawiam przed nim poobiednią kawę i mówię, że od dziś nie mogę pić z nim kawy, bo JESTEM W CIAZY !!! J. spogląda na mnie duka coś o kołowrocie w ciąży... Nie wytrzymuję, czy On słyszał co ja mówie? " Tak, cieszę się przecież " odpowiada. Rodzice wiedzą już o ciąży, brat życzy mi bym zdechła razem z tym bachorem. Ciąża przeleżana, pół w domu drugie pół w szpitalu. J. nie znosi szpitali więc za często mnie tam nie odwiedza. W końcu jest Synek. Dostał tylko 4 pnkt.Apgar. Urodzony przy pomocy Vacum, w zamartwicy, bez oddechu, poowijany w pępowinę, ale jest, moje CUDO, moje szczęście, teraz i na zawsze moje Zycie. Po kilku latach brat- zabijaka idzie w świat. Rodzice są starzy, schorowani, u teściów brakuje miejsca, mieszkamy już przecież we 3 na jednym pokoju, a mój J. boi się spytać teściów o resztę strychu. Można by zrobić spokojnie ze dwa pokoje z tego. Decyzja- wracamy do moich rodziców, którzy teraz wymagają opieki, a jak by nie było tam są 3 pokoje, sad, podwórze i można zrobić osobne wejście by w razie czego nie wchodzić sobie w drogę. W szpitalu leżałam jeszcze tylko raz( jak do tej pory) . 2 lata temu miałam zapalenie gruczołu bartholina. Po zabiegu nacięcia szwy, ból ale do przeżycia. J. wyniósł się wtedy do drugiego pokoju.Czemu? Gdy go pytalam mowil potem że nie chciał mi krzywdy zrobić :/ i chcial bym miala wygodnie w łóżku. Dziwił się gdy mowilam Mu, że wtedy potrzebowałam go najbardziej, gdy byłam chora, bo przecież tak przysięgaliśmy sobie przy ołtarzu W ZDROWIU I W CHOROBIE.Co prawda przyszedł raz do mnie w ciągu tych dwóch tygodni łóżkowej separacji ale wiedząc, że jestem TAM nacięta i pozszywana zaproponował czy aby nie mam ochoty mu loda zrobić... Dla zainteresowanych nie zrobiłam chociaż mialam buzie tak rozdziawioną ze zdziwienia, że ktoś mógłby pomyśleć, że się do tego przygotowuję. Zresztą nasze życie erotyczno- seksualne w głównej mierze opiera się na zaspokajaniu oralnym, bo ja nie potrafię inaczej kończyć, a J. kończy tak szybko, że ja nie zdążę się rozgrzać... Kolejna jesień , zakup opału które ktoś musi wrzucić do piwnicy, a drewno też się samo nie porąbie. Widzę, że mój J. jest zmęczony po pracy, siada sobie co dzień po pracy do czteropaku piwa. Łapię za szypę i wrzucam 3 tony węgla, na raty ale jednego dnia.Do drewna podchodze sama ale idzie mi wolniej niz z węglem więc najmuje ze wsi dwóch chłopaków. No ok, przyznaję że po ostrej awanturze, mój J. opal na kolejną zimę wrzucił sam, drewno porąbał na spółkę z ojcem. Pokoje w domu, kuchnię z łazienką maluję sama, tylko ojciec mruczy pod nosem że dwóch facetów w domu a kobieta malowanie musi robić. Do płytek najmuję szwagra J, który dziwi się czemu mój J. tego nie robi. Okna wymieniam co roku po jednym ale już są w całym domu nowe.Jest dużo roboty, co chwilę coś w takim domku jednorodzinnym. Trzeba by wymienic dach, bo dachówki poklejone, połatane ale skąd pieniądze na to. J. znowu nie ma roboty, to trwa już rok. Imał się dorywczych, ale jest zima... Mam na koncie odłożone 2 tys., tak jak w zeszlym roku gdy go zwolnili za kradzież paliwa. Wtedy mialam kupic meble do pokoju ale trzeba bylo zyc. Tym razem zawzielam sie, nie ruszę tych pieniedzy chocby nie wiem co ! Pytam go czy byl papiey złożyc, ma prawo jazdy na wszystkie kategorie. Gdy wywalili ich z roboty za paliwo, bylo ich razem 5. Czworo z nich ma prac stala od ponad roku, a moj J. nie, bo on czeka aż mu kuzyn załatwi, przeciez mu obiecał... I dzis rano Synek spytał czemu na sniadanie sa dzis bulki a nie chlebek, i czy nas juz na caly chlebek moze nie stac? Ostatnio gdy wystawialm rzeczy na sprzedaz, spytal czy nie ma pieniedzy na miesko, ze wystawiam ciuszki.Bo jesli nie ma, to ona ma w skarbonce i mi da... Może ktoś wytrwal do konca, wiem ze napisane jest chaotycznie i emocjonalnie ale inaczej nie potrafilam. Jade za chwile do miasta po zaswiadczenie do sądu o zwolnienie z kosztow postepowania sadowego.J. wie o rozwodzie, wie od prawie 2 lat, ale do tej pory nie zrobilam nic w tym kierunku więc pewnie przywykl do mojego ględzenia. Nie ma tutaj płenty, może takie moje przemyślenie, że dobry charakter i to ze ktoś jest ( byl ) uczciwym czlowiekiem nie da gwarancji na udane życie, udane małżeństwo. Ludzie muszą ze soba ROZMAWIAC zamiast patrzec slepo w tv, trzeba rozmawiac o problemach, marzeniach, dzielic sie radosciami, miec wspolne plany... Pomagać sobie, podnosić sie i wspierać. Wspólnie wychowywac dzieci, nie zbywac glupkowatymi odpowiedziami( co mnie bardzo drazni w J.) W sumie mialam pytac czy to malzenstwo ma jeszcze sens ale juz teraz chyba wiem ze nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozew__zbiorowy
zacznijmy od tego czy ktos kiedys wygral z bankiem albo towarzystwem ubezpieczeniowym :classic_cool: stopka: dlaczego Enron popelnil samobostwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo smutna historia i smutne zycie... ale jestes silna kobieta i dasz sobie rade, tylko musisz odciac sie od patologii imzaczac odmnowa! zycze powodzenia z calego serca, wynos sie stamtad nim dziecko przesiaknie patologia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci. Mysle ze powinnaś wsiąść dziecko i sama sie wyprowadzić, jestes silna kobieta poradzisz sobie. Masz pracę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozdrowienia z RPA
reguluje ruchem pociagow towarowych :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź, idź... Już tam na ciebie czekają pyciorze z fujarami po kolana. Każden może cztery razy bez wyjęcia. A portfele taaakie gruuube. Już tam na ciebie czekają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×