Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćsieniepokoi

Nie zajmuję się prawie wcale dzieckiem

Polecane posty

Gość gość
No więc właśnie o tym piszę- Ty nie poświęcasz czasu dziecku, bo świadomie wybierasz luz i swoje przyjemności (których to ja z kolei Tobie zazdroszczę). Ale jest jedno małe "ale". Wiesz jak dziecko będzie wspominać swoje dzieciństwo? Będzie pamiętać wspólny czas spędzony z babciami, tatą, a matkę gdzieś tam w tle odpoczywającą. I wiesz, co z tego zostanie jej w głowie? Ano to, że mamusia wybierała relaks zamiast niej, czyli, że ona dla mamy była zbędna. I uwierz mi- prawdziwą miłością będzie darzyć tatę i babcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsieniepokoi
tak, gotuja mi obiady. I pewnie jakby ciebie ktos mial w tym wyreczyc tez bys byla zadowolona wiec nie wiem po co ta skawszona minka. Wprowadze w plan to spedzanie czasu tylko z córką. Oczywiście to, że mama i teściowa zajmują się domem zostawię, bo nienawidzę sprzątać i gotować, doceniam bardzo ich pomoc i dodam, ze nie prosiłam o nią. Robią to bo chcą, a skoro wszyscy są zadowoleni z tego (mam na mysli obowiazki domowe) to nie widze nic w tym zlego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no coz twoj cyrk twoje malpy... ale ewidentnie chodujesz nastepczynie morderczyni z rakiwisk. gratuluje ci bezmozgowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsieniepokoi
tak, tak morderczynie:D weź przestań. Poza tym chyba dostrzegam problem skoro o nim pisze i chce cos zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony chcesz, z drugiej szukasz wymówek, a to że zmęczona, a to, że prysznic. Zazdrościsz mi organizacji czasu? Boże, dziewczyno Ty- mnie? Ty tych obowiązków masz tyle co nic, a jeszcze nie potrafisz się zorganizować, aby zapewnić dziecku jakąś atrakcję na tą godzinę czy 2 wieczorem? A co na to Twój mąż? Zadowolony jest z tego jak funkcjonuje Wasza rodzina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej pyt do koleżanki wyżej. Jakie atrakcje wymyślasz dzieciom, szczególnie na tą godzine czasu, bo chyba wyjśc na ten czas to za daleko nie wyjdzie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, zbyt daleko nie wychodzimy, ale mamy niedaleko oświetlony park z placem zabaw i fajną górką do zjeżdżania na sankach, są przecież też przeróżne sale zabaw czy baseny- taka wyprawa trwa max 2 godziny, więc na tą 19.00 czy 20.00 jesteśmy w domu, a wspólnie spędzony czas- bezcenny. Wychodzę też czasami do dzieciatych koleżanek na kawę albo na zwykły, najzwyklejszy spacer. Możliwości jest mnóstwo przecież....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ej no bez przesady. Dziecko zaopiekowane, to czym się przejmujesz? Że w przeciwieństwie do większości kobiet nie padasz na pysk i nie udajesz, że jesteś z tego powodu dumna? Daj spokój, wszystko jest ok. A więź z dzieckiem masz, skoro spędzasz z nią czas i chcesz to robić. Po prostu robisz to rzadziej niż np mąż. Czyli inaczej niż w większości rodzin, gdzie to ojcowie rzadziej zajmują się dziećmi, ale to nie znaczy, że nie zajmują się wcale i nie tworzą z nimi więzi. Wszystko u ciebie jest w porządku :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ej kobity nie demonizujcie, wcale nie jest powiedziane ze autorka bedzie miala za x lat trudny kontakt ze swoja corka. To tylko kolejny koncept. Powielany przez wiele osob zreszta. To WAM sie wydaje ze tak moze wygladac ten scenariusz ale byc moze dziecko wcale nie odczuwa tego w ten sposob, moze wcale nie mysli ze jest ignorowane przez swoja matke i kto powiedzial, ze dziecko odczuwa silna potrzebe bycia traktowanym jako najwazniejsza osoba w rodzinie? Wydaje mi sie wielce prawdopodobne, ze dzieci nie posiadaja wcale tego parcia zeby czuc ze sa najwazniejsze i wyniesione na najwyzszy piedestal. Nie obwiniaj sie autorko bo kreowaniem poczucia winy tworzysz cos znacznie gorszego - jesli ty zaczniesz obwiniac siebie, kiedys twoje otoczenie zacznie traktowac ci jak winna. Badz wdzieczna za pomoc ktora otrzymujesz, okazuj dziecku milosc i ciesz sie zyciem tak jak potrafisz teraz. Chyba lepiej miec spokojna i zrelaksowana matke niz taka ktora jest sfrustrowana, robi cos na sile i zmusza sie by odgrywac role narzucona przez spoleczenstwo ktore uwaza ze matka powinna czcic dziecko niczym zlotego cielca. Dzieci sa wrazliwe na negatywne emocje a sytuacja w jakiej jestes pozwala ci ich unikac i dzieki temu dajesz swojej corce duzo swobody. Nie martw sie o brak wiezi z corka bo ta wiez jst i bedzie. Kochasz swoje dziecko, nie krzywdzisz go a dajesz z siebie tyle ile potrafisz na chwile obecna. Pozwol zyciu zaopiekowac sie soba a bardzo prawdopodobne ze sama w sobie naturalnie znajdziesz energie i zapal do zmiany i to przyjdzie samo, bez zmuszania sie czy ulegania wytartym konceptom i ideologiom. Powodzenia i nie daj sie zwariowac ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
E, no spoko gościu powyżej- autorka właśnie pisze, że dziecko ją zaledwie "toleruje", ale Ty wmawiaj jej, że jest ok:) Mądra jesteś bardzo. Btw. w domu dziecka dzieci też w jakimś sensie są przecież jak Ty to piszesz "zaopiekowane".... więc no stress:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z teściowej i matki zrobiła sobie służących, czy te twoj***aki są tak p**********e i dają się aż tak sobą pomiatać, tak to ja narodzić mogę z 10 dzieci, niech babki bawią, po huj ty sie decydowałaś na rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Durny argument z tym domem dziecka. Porównywanie sytuacji dzieci "instytucjonalnych" z dzieckiem autorki, wychowywanym w pełnym, kochającym się i wielopokoleniowym domu... Jasne, szerzcie dalej ideologię macierzyństwa poddańczego i pełnego wyrzeczeń, to takie polskie, że kobieta musi cały swój wolny czas dziecku poświęcać, nawet jak nie ma ochoty... Ale ona nie może nie mieć ochoty, czyż nie? Bo wtedy staje się MATKĄ WYRODNĄ O MÓJ BOŻE! Autorko, naprawdę, wszystko z Tobą w porządku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsieniepokoi
Maz nie narzeka. Nie no nie mam problemów z organizacją, po prostu mam problem bardziej sama ze sobą tzn swoim lenistwem. Mi się najzwyczajniej w świecie nie chce. Nie zrozumcie mnie źle, ale odkad zostalam matka jestem we wszystkim wyręczana i to wcale nie na własne zyczenie. Maz mój zawsze zajmował sie domem bardziej niż ja, jak sie pojawiła córeczka to mama i tesciowa oszalały i się chciały nia zajmowac, czesto nawet we dwie na raz łazily na spacery na zmianę wózek pchaly:D z nikogo parobków nie robie, no ludzie bez jaj jakby nie chciały to bym nie zmuszała przeciez. Postaram sie wiecej czasu z córka spędzać jak już pisałam. zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce, ale mam nadzieje ze sie uda, bo faktycznie porócz pracy nie mam zadnych obowiazkow wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie zrobiła sobie służących, matka z teściową same chciały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolejna księżniczka, za którą wszyscy wszytko robią - no i masz karę za to, nie czujesz więzi ze swoim dzieckiem i tyle. Gratuluję dalej prowadź taki tryb życia "księżniczko" od siedmiu boleści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:08- nie, nie durny argument- nawet w wielopokoleniowym domu najważniejszą osobą dla dziecka jest matka i ojciec, nie babki, tak? I nie, nie szerzę idei macierzyństwa pełnego wyrzeczeń- ludzie!!! A cóż to za wyrzeczenie podnieść leniwy tyłek z kanapy i zabrać gdzieś dziecko????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady, jak pragnę zdrowia... Argument o domu dziecka był durny i nie zmienia tego fakt, kto jest najważniejszy dla dziecka. I autorka sama pisze, że z matką swoją ma dobry kontakt, choć w dzieciństwie głównie zajmowała się nią babcia. Relacje międzyludzkie są dużo bardziej złożone niż wielu z was się wydaje, ale wy wolicie takie zero-jedynkowe myślenie: matka się nie zaharowuje dla dziecka, to na pewno nie będzie między nimi więzi. A guzik prawda. A ojcowie nie mają z dziećmi więzi, choć statystycznie zajmują się nimi rzadziej niż matki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U was, autorko, po prostu mąż więcej zajmuje się dzieckiem niż Ty, i tyle. To nie znaczy, że jesteś zła matką :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchaj mądralo powyżej: to ja pisałam o domu dziecka w nawiązaniu do któregoś postu, że przecież dziecko jest pod opieką, więc jest ok. Jestem matką pracującą, mam 2 dzieci i tak się organizuję, aby mieć czas i na czytanie książki i na leżenie na kanapie i na zadbanie o siebie, ale nie wyobrażam sobie przyjść do domu i nie pobawić się z dziećmi, nie poczytać im albo nie zabrać gdzieś. No cóż, jeśli uważasz to za takie poświęcenie, to nie mam pytań:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale pieprzycie... Ja zajmuje się swoim synkiem caly czas, a instynkt nie przyszedł. Nie mogę się doczekać az pojdzie do szkoły a potem w cholerę w swoje dorosle zycie... Lubie być sama, zawsze lubiłam, ale każdy wciskalmi, ze musze mieć dziecko... A ja ciagle sobie zadaje pytanie po co? Dziecko to strata zycia, zdrowia i pieniadzy... Nikt mi nie zwroci tych zmarnowanych lat na macierzyństwo... Chcialabym cofnac czas, żeby znow odzyskac swoje zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama ze mna sie nie bawila, od tego byly kolezanki, rodzenstwo. Mama wychowywala, uczyla roznych rzeczy w domu, odrabiala lekcje, czytala. Tyle. Teraz czasy sie zmienily.... Od rodzicow wymaga sie 100 % czasu poswieconemu dziecku, co nie ktorzy traktuja jako zabawe z nim. Robi sie to chore.. Dziecko samo nie potrafi sie pobawic, nudzi sie, brak mu wyobrazni... Czas dla dziecka, to nie tylko zabawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kredkakropka
może zrób tak - poświęć na początek godzinę dziennie córce. jakoś ciekawie ją zaplanuj - malowanie farbkami, lepienie z masy solnej, wspólne budowanie z klocków, pieczenie ciasteczek, jak będzie cieplej to spacer... itp. plus może jakieś wspólne wyjście w weekend, najlepiej cała rodziną. ale nie do teściowej, którą mała ma na co dzień. zobaczysz, jak Ci to wyjdzie. może Ciebie takie zaplanowane zajęcia będą mniej nudzić / męczyć niż przyłączenie się do zabawy, której nie do końca rozumiesz. tak naprawdę bardziej od ilości liczy się jakość poświęcanego dziecku czasu, więc postaraj się, żeby ten Wasz był wyjątkowy - tym bardziej, że jest go nie wiele. dla córki to będzie atrakcyjne, zapewniam Cię, że dużo bardziej niż czas matek, które spędzają z dziećmi niby cały dzień, a tak naprawdę przez ten czas piorą, gotują, sprzątają, itp. a dziecko się pałęta gdzieś obok przestawiany z kąta w kąt, żeby nie przeszkadzał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja Cię autorko doskonale rozumiem. U mnie była dokładnie taka sama sytuacja. Do dziś synuś jest bardziej babci. I np. Ja stoję w kuchni, babcia obok to babcie poprosi o kanapkę. Ja nie umiem z nim się bawić, nudzi mnie to. Nie mam cierpliwości i zwyczajnie mi się nie chce nieraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko moim zdaniem to mama i teściowa zrobiły ci konkurencję swoim zaangażowaniem i o dziwo mąż też. No ja też nie jestem idealna, podobnie jak ty czuje sie mega leniwą matką ale nie mam takiej konkurencji jak ty. Matka z teściową nie mieszkają ze mną i same od siebie nie wychodzą z inicjatywą jakiejkolwiek pomocy, mąż zawsze mega zapracowany więc dziecko jest skazane na mnie. Mnie też męczą te zabawy z małym, szczerze to rzygam już tym, czasem spławiam małego, sadzam przed Tv i sie zmywam, coraz częsciej też krzyczę na niego ale niedługo to trwa bo nie umiem sie na niego długo gniewać, za chwile jest coś między nami co ja widzę i czuję i mały też to czuje, bo po chwili garnie sie do mnie, za chwile są uśmiechy (szczere z mojej strony, nie wyreżyserowane, jak to u ciebie jest w środku? co czujesz kiedy się uśmiechasz do córki)te przytulanki, te buziaki w policzki które autentycznie uwielbiam i sa dla mnie rozkoszne, te wygłupy czasem co sama wymyślam, że chowam sie za szafą i nagle wyskakuje i mały ma mega ucieche, za chwile śpiewam jakąś głupią piosenke i tańczymy i nie mówie że tak jest na non stopie bo bym zwariowała ale wiem że to jest taka sfera że gdzieś tam czuję że sie nie zmuszam do tego że mnie to śmieszy, gdzieś tam budze w sobie to wewnętrzne dziecko. Co do pieszczot tych buciaków, przytulanek, szeptania na dobranoc różnych głupot na uszko (nie lubisz tego ?) to ja po prostu uwielbiam zapach słodkiego mleka i skóry dzidziusia który nadal w nim jest mimo że ma 2 latka. Jakbym miała córkę to tu bym miała szał pał, bo obudziłabym w sobie samą siebie z dzieciństwa, szczególnie tą sfere niespełnioną świat lalek i ubranek :P Piszesz że bawisz się z dzieckiem i jestes wesoła a jednak coś musi być takiego w tobie z czego nie zdajesz sobie sprawy a co jest w tobie jednak prawdziwe i co dziecko intulicyjnie wyczuwa. Niedawno ja sobie uświadomiłam coś. U mnie w rodzinie są bliżnięta z czego jedno jest moją chrześniaczką. Ostatnio odnoszę wrażenie że to drugie z bliźniąt to chyba nie lubi mnie i zaczęłam się nad tym własnie ostatnio głębiej zastanawiać i szybko dotarła do mnie odpowiedź. Otóż tej dziewczynki która nie jest moją chrześniaczką to podświadomie nie darzę sympatią odkąd skończyła może pół roczku, nie wiem, nie podoba mi się czy co i mimo że nigdy nie byłam dla niej niemiła to dziewczynka 2,5 letnia jakoś od jakiegos czasu najwyrażniej wyczuwa to i odsyła mi to samo! Nie wiem co wyczuwa, chyba taki właśnie brak zaangażowanie w jej osobę z mojej strony. Ostatnio się już nawet ze mną nie bardzo wita. Tej drugiej poświęcałam zawsze uwagę w bardziej wyraźny spodób. Nie miałam jednak pojęcia że takie małe dziecko tak czuje wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 19.39 - naprawdę nie widzisz różnicy między dzieckiem autorki, a dziećmi z domu dziecka, że stosujesz takie porównania? I to, że TY sobie czegoś nie wyobrażasz, nie oznacza, że nie jest możliwe :) Może masz za płytką wyobraźnię po prostu :) I nie dawajcie autorce porad w stylu: "spróbuj pobawić się z małą godzinkę dziennie" itp. Przecież ona to robi - nie czytacie całego tematu? Tylko, że robi to rzadziej niż jej mąż. I ma wyrzuty sumienia, że nie ma wyrzutów sumienia :) ( Dobre:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kretynko (bo już inaczej się do Ciebie nie potrafię zwrócić)- nie pisałam o domu dziecka do autorki i nie porównuję dzieci z domu dziecka do JEJ dziecka. Pisałam ten post w odpowiedzi na czyjś durny tekst, że z dzieckiem wszystko jest ok, bo przecież jest "zaopiekowane"- porównanie dotyczyło TEGO WŁAŚNIE postu. Ja jestem dzieckiem, które matka pracoholiczka oddawała babci i to po jej śmierci czułam się jakbym straciła swoją matkę. Moja matka żyje. Kontakt mamy wymuszony. Ale tego, że byłam dla niej problemem, przeszkodą nie zapomnę i doskonale pamiętam te chwile zabawy z nią (max 1 h tygodniowo), wiesz, jakie to było dla mnie cenne? Szkoda, że tak rzadko miała dla mnie czas. Więc bardzo Cię proszę, daruj sobie wywody o wielopokoleniowych rodzinach i inne bzdety. Dla dziecka matka jest ważna. Kropka. Teoretyzować to Ty sobie możesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To że nie bawią cie zabawy z dzieckiem to jest w sumie normalne. Gdyby dorośli lubili dziecięce zabawy to by byli dziećmi przez całe życie i nigdy nie staliby się dorosłymi. Ale chodzi o to że dobrze by było przyjrzeć się tym zabawom z dzieckiem i spróbować poobserwować siebie, wsłuchać się w siebie czy jest coś, cokolwiek co mogłoby mi sprawić minimalną przyjemność lub jesli nie ma nic takiego to poszukać jakiegoś zupełnie nowego pomysłu na spędzanie czasu w którym by się dostrzegło że tak powiem też własny "interes" w tym wspólnie spędzonym czasie, przykład jest lato a ja mam ochotę się poopalać, popluskac we wodzie to biore torbe plazową i jadę z dzieckiem na basen lub nad rzekę i układamy z kamyków ogrodzenie dla dzikich rybek albo uwielbiam np. jazde na rowerze poza miastem czuję że mnie to odrywa od szarej codzienności to montuje się fotelik na rowerze dla dzieciaka i jazda w plener. W zimie najchętniej się siedzi w domu nie przeczę, zalezy jak ty chcesz spędzać czas czy żywcem chcesz leżec na kanapie i oddawać się nic nierobieniu czy jednak są to bardziej konkretne czynności, niewiele piszesz konkretów czego ty właściwie chcesz. Chodzi o wyszukanie jakiegoś punktu zaczepiania który ty też byś chciała sama dla siebie zrobić a w co dałoby sie włączyć dziecko i w tym kierunku szukałabym szansy na wzmacnianie więzi z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjrzyj się dokładnie tym babkom i mężowi jak oni dokładnie się z tym dzieckiem bawią, spędzają czas, komunikują, a potem przyjrzyj się sobie tak z boku na zimno. Może zyskasz odpowiedź, nie wiem. Albo spróbuj to opisać nam to może ktoś coś naświetli czego nie widzisz. Ten twój mąz to mnie zastanawia. Taki okaz się rzadko zdarza jak twój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chyba lepiej miec spokojna i zrelaksowana matke niz taka ktora jest sfrustrowana, robi cos na sile i zmusza sie by odgrywac role narzucona przez spoleczenstwo ktore uwaza ze matka powinna czcic dziecko niczym zlotego cielca." Popieram cytat, jak i cały wpis, to, że nie jesteś matką polką padającą na pysk, nie znaczy, że jesteś złą matką. Przestańcie z tą całą presja i szablonami społecznymi, bo zaraz zwymiotuję. Ważne aby matka kochała dziecko, co nie znaczy, że ma wokół niego latać, skoro ma fajną sytuację, że ktoś może ją wyręczyć też czasem, ważne też, żeby kochała siebie, była dla siebie dobra, jak i dla dziecka. Nie zatruwaj się złymi myślami, dawaj dziecku miłość, ucz je, że jest w stanie spełniać swoje marzenia jak dorośnie, że może być szczęśliwe, ale ty przede wszystkim bądź szczęśliwa i pamiętaj nie ma jedynego słusznego scenariusza na wychowywanie dzieci. Gorsze są takie matki, które poświecaja wszystko dla dziecka, kompletnie wszystko, w tym siebie, a potem nie są szczęśliwe i jeszcze robią z siebie ofiary i meczennice, jak to one musiały sobie wszystkiego odmawiać przez lata i wpędzają w poczucie winy, mają o to pretensje, wiem coś o tym. Dobra matka, to matka szczęśliwa, która kocha siebie i kocha dziecko. Także luz autorko, jak dziecko będzie trochę starsze to znajdź jakieś rzeczy, które będziecie razem robić, związane z twoimi pasjami jak się da, które i tobie będą sprawiały frajde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mnie maz autorki nie zastanawia. Moj tez wszystko robi, ja nawet palcem nie kiwne. Powiedzialam mu kiedys jeszcze przed zareczynami, ze jak sie ze mna zwiaze na stale to bedzie musial nade mna skakac, no i skacze. Taka jego rola, jak mu nie pasuje to chetnych w kolejce mam wielu :classic_cool: ale to trzeba miec nie tylko sliczna ale i madra glowke by sie w zyciu tak ustawic. I ciasna cipke oczywiscie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×