Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kolejna nieszczęśliwa miłość...

Polecane posty

Gość gość

Studiuję nawigację, by w przyszłości zostać nawigatorem na stakach. Na studiach poznałem pewną dziewczynę starszą o rok ode mnie. Mamy wielu wspólnych znajomych, mieszkamy nieopodal i często, prawie codziennie się widujemy. Jest to naprawdę fajna dziewczyna, która według mnie ma wszelkie cechy, które szukam u płci przeciwnej. Nie chodzi o to, że jak jakiś "desperat" szukam swojej drugiej połówki w każdej napotkaniej osobie płc***ięknej. Do tej pory nigdy nie miałem szczęścia w miłości. Byłem de facto w jednym poważnym - jak dla mnie - związku, który niestety skończył się. Dość długo dochodziłem do siebie po tym wszystkim. By zapomnieć zmieniłem otoczenie, wyprowadziłem się ze swojego rodzinnego miasta, zmieniłem studia. Nie był to dla mnie łatwy okres, ale jakoś doszedłem do siebie i wiodę swój dalszy byt. Tu na studiach znów się zakochałem. Poczułem to samo uczucie, którym darzyłem swoją byłą dziewczynę. Jest to chyba najwspanialsze uczucie na ziemii i szczerze powiedziawszy nie liczyłem na to, że się powtórzy, bądź że znajdzie się druga osoba, którą będę w stanie pokochać. A tu życie mnie zaskoczyło. :) Niestety nie wszystko jest podane na tacy. Ta dziewczyna niedawno rozstała się ze swoim chłopakiem, który wypłynął w kilkumiesięczny rejs. Zerwała z nim zaręczyny. Nasza relacja od początku była koleżeńska. Lecz od jakiegoś czasu z mojej strony pojawiło się coś więcej. Zakochałem się w niej. Wszystko przez to, że codziennie spędzamy ze sobą po kilka godzin. Ona po rostaniu czuła się samotnie, niedawno zmarł jej też ojciec. Więc chyba naturalne, że potrzebowała bliskości drugiej osoby. Tą rolę przejąłem ja. Na początku jako kumpel/przyjaciel. Naprawdę zbliżyliśmy się do siebie. Chodziliśmy w dwójkę na imprezy, naprawdę fajnie spędzaliśmy czas na pogawędkach, dzieliliśmy się prawie każdym aspektem naszego życia. Przez te wspólne chwile odkryłem w niej te wszystkie cechy, dzięki którym stała się dla mnie kimś bardzo wyjątkowym. Rola przyjaciela zaczyna mi coraz bardziej doskwierać..... Niektórzy mogą powiedzieć, że najprościej byłoby z nią pogadać, powiedzieć o co biega, ale to nie takie łatwe. Wiem, że jej były narzeczony chce do niej wrócić. Ona sama nie jest pewna czy tego chce. On za miesiąc wraca ze statku i na pewno będzie chciał z nią porozmawiać. Ja znam tego gościa i uważam, że jest naprawdę spoko facetem. Jednak miłość nie wybiera i to ja chciałbym, z nią być, jakkolwiek egoistycznie by to nie brzmiało... Tylko nie wiem jak to zrobić. Szczerze powiedziawszy nie chcę też jemu "podkładać świń", bo rozumiem jego uczucia. Ale jeżeli ona sama nie jest pewna swych uczuć, to może jest jakiś promyk nadzieji dla mnie? Ona wie i dostrzega to, że dbam, troszczę się o nią i że wszystko bym dla niej zrobił. Ufa mi i naprawdę w wielu kwestiach dzieli się swoimi przeżyciami. Ostatnio wzięła mój telefon i wysłała nasze wspólne zdjęcie mojej mamie z podpisem: "moja przyszła żona". Swojej mamie też o tym mówiła. Z jednej strony utrzymuje, że są to żarty z jej strony, ale patrząc na to z troszkę innego kąta myślę, że mało kto robi drugiej osobie takie "dowc**y". Co mam teraz mamie powiedzieć, skoro ona ucieszyła się z tej wiadomości i naprawdę w to wierzy. Dlatego też nie wiem jak mam to wszystko traktować. Nawet sama zaproponowała, że wpadnie do mojego miasta na ferie i może udawać moją dziewczynę. Tylko po co taka propozycja? Czy to świadczy o tym, że może być mną zainteresowana? Skoro tak, to czemu między sobą utrzymujemy relację przyjacielską. Mam taki mętlk w głowie, że nie wiem co zrobić. Z jednej strony chciałbym z nią porozmawiać o tym, a z drugiej boję się, że ją wystraszę i z naszej przyjaźni nic nie zostanie. Już teraz wiem, że jakby zdecydowała się być ze mną to zrobił bym wszystko by była szczęśliwa, bo świadomość tego pozwoli mi osobiście stać się szczęśliwszym. Czy próbować swoich sił dopóki jej "były" nie wróci? Czy może sobie odpuścić i zapomnieć?Sam nie wiem. Z góry dzięki za pomoc! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, to jest tylko moje zdanie, ale wydaje mi się, że wszystko co możesz zrobić to być przy niej tak jak ona tego potrzebuje. Nic na siłę. Jeśli naprawdę Ci na niej zależy okazuj jej to na każdym kroku i bądź konsekwentny, a czas pewnych decyzji nadejdzie prędzej czy później. Z tego co tu piszesz wynika, że ona Cię bardzo lubi i darzy zaufaniem. Jeśli Wam się nie uda jako parze możecie pozostać przyjaciółmi, czy to też nie jest fajne i cenne? Bądź zdecydowany, ale z wyczuciem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×