Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lilka30

Czy ktoś po rozstaniu i po jakimś czasie stworzył z ex "nowy" związek?

Polecane posty

Gość Lilka30

Pytanie kieruję do osób, które były w związku, ale z jakiś powodów on nie mógł być dalej rozwijany, np. bo wystąpiła zdrada, partner nie miał domkniętej przeszłości lub nie potrafił się w pełni zaangażować. Czy zdarzyło wam się po jakimś czasie stworzyć z tą samą osobą nowy, inny jakościowo związek? Mam na myśli taki prawdziwy, z pełnym zaangażowaniem obu stron. Ja jestem po rozstaniu, byliśmy ze sobą 3 lata, ponieważ nie widziałam sensu w byciu razem, kiedy jedna ze stron nie potrafi się w pełni oddać i zaangażować (mój partner nie potrafił uporać się z własną przeszłością i kwestią rozwodu). Uczucie moje do niego nie wygasło, kocham nadal (on raczej też) ale związek w pewnym sensie stanął w miejscu i ciągle były o to kłótnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też zadaję sobie to pytanie. W młodym wieku znam sporo takich par np. chodzili ze sobą w wieku 17-23 lata potem się rozstali w wieku 28 lat się pobrali i są szczęsliwi. To tak. Nie znam natomiast żadnej pary, która rozstała się w starszym wieku i potem wróciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka30
Dzięki. Mi właśnie o te starsze pary chodzi, bo np. po 30 to trochę inaczej się na wszystko patrzy. A te pary o których ty mówisz, to np. stali się bardziej dojrzali do tworzenia związku, stąd może te ponowne zejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka30
Czy ktoś ma podobne doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bylam w zwiazku z mezyczna z ktorym rozstalismy sie w tym czasie on byl z inna ja tez poznalam innego mezczyne jednak nie chcialam z nikim sie wiazac. po 1 roku wrocilismy do siebie.bylo super plany na przyszlosc itd po 4 latlach on mnie zostawil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka30
No rozumiem. A jak długo byliście za pierwszym razem i czy po powrocie udało wam się stworzyć nowy związek - mam na myśli to, że nie pojawiały się już błędy z pierwszego okresu, problemy nie były te same? U mnie to ciężki kaliber i wiem, że zejście mogłoby być tylko wtedy, kiedy bylibyśmy innymi ludźmi. Szkoda, bo kochałam i kocham go nadal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giallo
Nie odpowiem Lilka na Twoje pytanie bo nie mam takiego doświadczenia. Odnajduję jednak w Twojej historii siebie. Jestem dojrzałą kobietą. Też odeszłam (po 5 latach) bo On nie potrafił pożegnać się z przeszłością dając niezbędną przestrzeń dla naszego związku. To mnie wykańczało. Minął rok od rozstania. Ja nie kontaktuję się z nim ale On - owszem - zabiega o spotkania, rozmowy. Były nawet takie momenty kiedy pomyślałam, że może dam nam jeszcze jedną szansę. Ale na szczęście nie zrobiłam tego. Nie potrafiłabym już zaufać. Nie potrafiłabym dać już z siebie tego, co dałam bo czuję się oszukana (nawet wykorzystana) Ale intryguje mnie dlaczego myślisz, że powrót mógłby mieć sens? Wierzysz w przemianę człowieka? Wierzysz, że można stworzyć nową "jakość" po latach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka30
Tak się zastanawiam, ale tylko dlatego, że nas dużo razem łączyło. Jednakże, nie wyobrażam sobie powrotu do tego co było, trwanie w związku, gdzie mężczyzna nie potrafi się w 100% oddać kobiecie jest okropnie frustrujące. W zasadzie nie da się tak żyć. A odpowiadając na Twoje pytanie - po latach, wielu miesiącach może ktoś się zmieni, może... Na pewno nie na przestrzeni kilku tygodni, bo w to już z własnego doświadczenia nie wierzę. Do dziś nie rozumiem (a właściwie po co mi to rozumieć, decyzję o zakończeniu tego etapu z nim podjęłam i konsekwentnie realizuję) jak można tak długo trzymać się starych spraw z przeszłości, widząc tak naprawdę, że nikt na tym nie wygrywa, tylko są same straty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bylam z chlopakiem 4 lata od 16 roku zycia do 20.Moj pierwszy partner to z nim stracilam dziewictwo dla niego tez bylam pierwsza,Ale bylismy mlodzi mielismy inne podejscia na zycie.On sie chcial bawic ja chcialam studiowac i tak sie wszystko rozpadlo.Nie rozmawialismy ze soba 8 lat wlasciwie nie wiedzialam co u niego nie obchodzilo mnie to.zaraz po nim mialam jeszcze 4 zwiazki w ciagu tych 8 lat .On tez mial 4 zwiazki.Ja mialaim kil.ka przygow jeszcze z tego co wiem on tez.kazde sie wyszalalo.Ja skonczylam 28 lat o 30 i spotkalismy sie w sklepie tak przez przypadek w sklepie miesnym hahaha powaznie.I zaprosil mnie na kawe,zeby powspominac itd i tak sie zaczelo ja bylam wtedy sama on tez.Uczucia wspomienia po prostu wybuchly .po pol roku razem sie mi oswiadczyl dzis jestesmy 3 lata po slubie i mamy corke :P nikt nie mial zalu o przeszlosci ,bo sobie nie zalowalismy po rozstaniu itd zyjemy dobrze kochamy sie.Moja mama zawsze \mowila,ze to dobry chlopak jest i byla zla ,ze sie rozeszlismy.Jak jej powiedzialam,ze mam nowego faceta i chce go przyprowadzic do domu to zareagowala jak zwykle ok przyprowac ,ale jak zobaczyla mojego Bylego 1 nie wiedziala co powiedziec byla taka szczesliwa.Czasem ludzie sie kochaja pasuja do siebie ,ale spotkali sie za szybko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giallo
Ja dopiero teraz zrozumiałam, kiedy się z nim rozstałam i miałam czas na przemyślenia, to o co pytasz: "jak można tak długo trzymać się starych spraw z przeszłości, widząc tak naprawdę, że nikt na tym nie wygrywa, tylko są same straty. " Zrozumiałam (oczywiście mówię o swojej relacji) że sprawy z przeszłości NIE były przeszłością. To była teraźniejszość. Bo to On - nie kto inny - wykazywał taką a nie inną postawę, dokonywał takich a nie innych wyborów. I robił to mimo, że spokojnie mówiłam mu jak to wpływa na moje emocje, uczucia. Na bieżąco informowałam, że to nas zabija. Chyba nie wierzył... Myślał, że jakoś to będzie...Ale mijały lata, a ja czułam, że w tym "banku" (czyt. związku) to tylko ja wpłacam pieniądze a On je rozdaje...komuś innemu. Nie wierzę, że czas mógłby coś zmienić. Mam w ogóle małą wiarę w zmiany, metamorfozy w myśleniu, działaniu, podejściu, postawie. Teraz, kiedy minęło już te kilkanaście miesięcy i wracam myślami do niektórych sytuacji (choć b. staram się trzymać w ryzach i kierować myśli na przyszłość) to podziwiam siebie jak mogłam to wytrzymać? Skąd czerpałam taką nadludzką siłę by udźwignąć ciężar niektórych sytuacji? Kochałam bardzo i może to wszystko tłumaczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka30
Tak myślę sobie, że wszystko rozbija się o ten czas. Ktoś nie może się z czymś uporać, jedno by już chciało coś poważniejszego, drugie się boi, nie jest gotowe. No ja raczej zaczynam się z tym godzić, może dlatego mi łatwiej znosić tę rozłąkę. A może dlatego, że gdzieś w podświadomości liczę, że może kiedyś nam się uda. Ale nie planuję z nim niczego. Mam swój nowy plan na życie, resztę oddaję czasowi i losowi - co mi ześle. Ładna ta historia powyżej, ze spotkaniem po 8 latach w mięsnym. Życie pisze takie ciekawe, zaskakujące scenariusze. Fajnie pewnie było się tak zaskoczyć, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka30
Czy ktoś chciałby podzielić się jeszcze swoją historią w tym temacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×