Czy zgadzać się na związek??

Nie miałam faceta 4 lata. Podrywa mnie dość mocno od paru miesięcy taki jeden facet... całkiem fajny, sympatyczny, w miarę mamy o czym pogadać (choć nie tak w 100 %), szarmancki... nie pociąga mnie za bardzo, ale dawno nie byłam w związku i już zapomniałam, jak to jest. A niestety Ci, którzy mi się podobają, są pozajmowani...

po co ?

I powiem wam, że mam dość tego, że jestem sama, że wokół wszyscy pytają, że wredne lale mają facetów, a ja miałam jednego w życiu i to tylko kilka miesięcy, że siedzę jak doczepka na filmach z bratem i jego laską i ze znajomymi. I tak, wiem, że to dla was słabe powody, ale taka będę.

Oczywiście nikt nie odpisze... bo i po co :P

Nie widzę sensu. Będziesz się tylko męczyć

u

Rób co chcesz... jak brakuje Ci bliskości w sumie to możesz się zgodzić ale powiedź mu z góry że nie wiesz czy coś z tego będzie żeby miał świadomość.

Oszukiwać że go jakoś kocham, nie będę. Bardziej niż bliskości brakuje mi po prostu przypomnienia sobie, jak się funkcjonuje w związku, uczenia się pewnych zachowań (niekoniecznie tylko seksualnych, chodzi najbardziej o komunikację) + trochę otoczenie.

ale może z czasem i pokochasz kobiety tak mają...

ja nie jestem specjalnie kochliwa. I sądzę, że skoro do teraz nie przekonałam się do niego w takim stopniu, to nie przekonam się nigdy :P

No to zaproponuj luźny związek i powiedź mu wprost że go nie wiesz czy jakieś uczucie się pojawi jaki masz problem...

Związek na próbę.

zgadzaj sie

Dobry dzień :)

:)

Więc będziesz ?