Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem nieszczęśliwa od urodzenia, jestem introwertyczką i melancholiczką...

Polecane posty

Gość gość

Od zawsze wycofana, niesmiala, cicha, zamknięta w sobie... ale to nie jest moje prawdziwe ja, w glebi chcialabym tyle rzeczy robic, szalonych wręcz nielegalnych i nieakceptowanych przez polskie spoleczenstwo, ale mam w sobie blokade, cos co mi nie pozwala na robienie rzeczy normalnych i nienormalnych. Nawet kiedys bedac na imprezie uwazalam na to co robie, zeby za duzo nie wypic i sie przypadkiem nie upic, nie mowie tego co mysle tylko co akurat ludzie chcą uslyszec, ogolnie jestem chora psychicznie :( kiedys sprobowalam amfetaminy, tylko trzy razy i po niej bylam sobą, zero hamulcow :( a tak to zyje jak zakonnica, nie mam praktycznie zadnych znajomych, ciagle siedze w domu, nie mam zadnych pasji, nie mam w ogole motywacji do czegokolwiek, nie lubie siebie i ludzi, jestem nieszczęsliwa, nie mam depresji, chce zyc ale nie tak jak teraz i najgorsze ze nie moge tego zmienic , ćpanie to nie wyjscie przeciez, w rok dwa wyląduje dwa metry pod ziemią :( Jak zmienic osobowosc by sie nie zadręczac sobą i innymi ? za duzo mysle, ciagle mysle, o wszystkim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam tak samo, ewentualnie też po alko zaczynam być sobą, ale uchodzę za abstynentkę :) nie ubieram się jak chcę, mam kilka swoich ról żeby być bardziej akceptowalną, moja osobowość a dłuższą metę jest (chyba?) przytłaczająca, zaczynam tak myśleć, że może o to chodzić własnie, no ale na pewno jest nie do przyjęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja po alkoholu tez jestem sobą :( W szkole nie bylam zbyt lubiana przez to ze nie bylam przebojowa, pewna siebie, malo sie odzywalam, siedzialam cicho i sluchalam, mialam wrazenie ze jestem nudna i nikt nie chce mnie sluchac, tak jak pisalam za duzo mysle, od zawsze tak bylo, inni zartowali, opowiadali glupoty a ja ? bylam zbyt powazna jak na swoj wiek, w mojej mowie jest duzo słow a malo konkretów... moze to przez rodziców ? od kiedy pamietam bylam ''ostro'' trzymana, od zawsze balam sie rodziców ze jak cos zrobie to bedzie krzyk, awantura i ''baty'' mimo ze nigdy tak naprawde mnie nie bili, psychicznie sie balam zwlaszcza mamy, nie moglam chodzic na zadne imprezy bo tam moze byc alkohol, papierosy, narkotyki, łobuzy, namowią mnie na cos, wciagną, gdy wracalam pozno do domu mama szalała, wydzwania co chwile gdzie jestem, z kim, czy juz wracam, ze mam wracac bo w d**e dostane :O robilam wszystko by ich zadowolic i spelnic oczekiwania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Anastasia94 nie, nie bylam nigdy u zadnego psychiatry, kiedys chodzilam do psychologa, gdy chodzilam do szkoly sredniej, pare razy... ale jak moze mi pomoc osoba, ktora nie wie i nie rozumie tego co czuje i przezywam ? Nie wierze w zadną psychologie, z wyjątkiem psychologii kryminalnej, reszta to bujda na resorach i wyciąganie z ludzi pieniędzy. Znam taką laske jeszcze z gimnazjum, ktora skonczyla psychoologie, w szkoel byla niezle szurnięta, wulgarna i teraz ''pani psycholog'' smiechu warte, jak takie osoby mogą komus pomoc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
inni zartowali, opowiadali glupoty a ja ? bylam zbyt powazna jak na swoj wiek, w mojej mowie jest duzo słow a malo konkretów... ----Przechodziłam przez etap udawania takiej osoby, niestety doprowadziło to do wielu nieporozumień... w życiu uczuciowym, pilnowałam żeby cały czas być uśmiechnięta, serio. Więc debil pomyślał, że trafił na drugiego debila, no cóż, cały czas udawałam, trudno się dziwić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było podobnie, ale łamałam wszystkie te zakazy, w domu zawsze furia, też byłam krótko trzymana ale to przejawiało się raczej w emocjach. Matka potrafiła zabić każdą radość we mnie, to pamiętam. Zmieniałam wyraz twarzy wracając do domu. Z miłej na skwaszoną, wtedy starsza myślała że coś mi nie wyszło, mniej się wydzierała bo pewnie miała już swoją satysfakcję. Lekko z nią nie miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też zawsze zanim coś powiem to muszę to przemyśleć. Nic nie robię spontanicznie. Wszystko jest wcześniej zaplanowane lub przemyślane. Było już tak od dzieciństwa. Trochę mi to przeszkadza w życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś U mnie to samo było z matką. Z niczego nie mogłam się cieszyć. Dostałam 5- w szkole to była pretensja, że miałam 2pkt ze sprawdzianu mniej niż koleżanka. Cieszyć się z niczego nie mogłam. Spotkać się z koleżanką mogłam tylko wtedy jak zabrałam swojego młodszego brata ze sobą. Był ode mnie 10 lat młodszy więc ja od urodzenia byłam jego niańką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze to określiłaś, cieszenie się było surowo zabronione, a później mi wytykali bo ty masz taką minę, starsza też, więc przeszłam w tą fazę udawania trzpiotki :/ Teraz jest już w miarę normalnie, udaję głupszą niż jestem i obojętną, miłej i uśmiechniętej nieskomplikowanej dziewczyny już nie mam zamiaru udawać. Był taki moment kiedy totalnie olałam wszystko, 0 udawania i też źle się to skończyło, musiałam się cofnąć, więc teraz trochę się staram. Może mam taką osobowość która trzeba trzymać w ryzach i nie odsłaniać się za bardzo. Musi być ze mną coś nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka mi zniszczyła życie. Wiem to. teraz tylko staram się ograniczyć jej toksyczny wpływ na moją psychikę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie jak autorka, 24 lata, nigdy nie imprezowalam, nie jezdzilam ze znajomymi na wakacje, nie wracalam pozno do domu, nie mialam chlopakow, nie moglam sie ubierac jak chcialam, nie moglam się malować, nie moglam robic tego co chcialam (lubilam kiedys pilke nozna, wszyscy sie smiali w domu ze jak to, dziewczyna w pilke gra ? lekkoatletyka i gimnastyka tak ale nie to :O). W sumie w moim krotkim zyciu nic nie robilam, zawsze po szkole wracalam do domu, do ksiązek, potem telewizor, spać i do szkoly i tak w kolko. Teraz studiuje zaocznie drugi kierunek, znajomych nie mam żadnych, nie umiem sie otworzyc, unikam kontaktow z ludzmi, siedze w domu i sie zamulam. Pewnie powiecie, wyjdź do ludzi :O tylko do jakich ludzi ?do klubu isc? nigdy tam nie bylam, na żadnej imprezie w zyciu nie bylam. Przypominam Ule Brzydule z serialu Brzydula :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym opisała swoje życie do 18 roku życia to powstała by książka albo i ze dwie. I chwil pozytywnych było mało. Większość to pretensje, kłótnie, wymagania, knucie z siostrą przeciwko mnie. Brak poszanowania dla prywatności. Naśmiewanie się, że siostra taka piękna a ja byle jaka. Do tej pory mam kompleksy, chociaż brzydka nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też tak mam. U mnie matka piła i we mnie znalazła ofiarę nad którą mogła się znęcać psychicznie. Wyzywała, wszystko co robiłam było złe, jeśli zrobiłam to co chciała to też było źle.. a jak czegoś nie zrobiłam to mogłam o tym słuchać miesiąc. Chciala żeby odgadywać jej myśli i robić wszystko na co miała ochotę.. Choćbym zrobiła wszystko co chciała a potem odmówiła jednej rzeczy zaczynało się od nowa.. Obsmarowywała mnie u wszystkich swoich koleżaneczek, wygadywała bzdury, wymyslała jakieś niestworzone rzeczy, że jestem taką straszną córką.. Trzaskała drzwiami, od czasów dojrzewania byłam "k****, suka, szmatą, dziwką" i tym podobne.. Bałam się schodzić na dół we własnym domu. Bałam się przyprowadzać koleżanki,.. Każde słowo było przekręcane i wykorzystywane przeciwko mnie, w koncu całkiem przestałam się odzywać do niej.. A w koncu i do innych.. I tak było przez jakieś 5 lat.. A potem jak się skonczyło zorientowałam się że się od tego uzależniłam. Od tego szumu. I jak przestała mnie wyzywać to ja zaczęłam za tym tęsknić.. bo skoro mnie nie wyzywa, to jestem aż takim gównem, którego nie warto nawet gnoić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie u mnie jest tak, że matka z ojcem nie pili, nie awanturowali się. Niby żadna patologia a jednak życie mi zniszczyli. Nie tak ojciec jak matka i siostra. Dobrze, że się stamtąd wyrwałam bo do tej pory mogło by mnie już nie być bo tak żyć się nie da... A obgadywaniu do ludzi i rodziny też nie było końca. Jaka to jestem zła. Jak inne dzieci się im udały tylko ja taka straszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×