Czy gdy facet was oleje to piszecie do niego chamskiego smsa

Powiedzmy ze facet was rozkochał i wycofał sie ze znjamosci bardzo szybko i nie odezwał, nie wytłumaczył dlaczego. Czy po takim zachowaniu olewacie sprawę czy piszecie mu dobitnego smsa ?

Wlasnie mialam taka sytuacje i takiego gagatka. On zamilkl,ja tez i w koncu sie sam odezwal,po czasie jakos mu wybaczalam i znowu milczal az miarka sie przebrala,mial przyjechac do mnie i zamilkl nie odpisywal,nie odbieral tel. Wiec wieczorem pieknie,dobitnie na poziomie mu podziekowalam. Znam jego slabe punkty wiec tak napisalam zeby odczul bolesnie ale kulture zachowalam . I na swieta tez piekne zyczenia nawiazujace do jego charakteru. Nigdy zadnego chamstwa. Niech zapamieta mnie z yej lepszej strony i zaluje ze stracil madra osobe a nie nie jakiegos glaba.

ale jak mu podziękowałaś, co napisałaś?? Bo ja mam ochotę napisać mu że takich facetów jak on nigdy nie zrozumiem. Tyle bym napisała i bym się więcej nie odezwała. Boli mnie to że facet okazuje zainteresowanie a tak naprawdę w coś gra, ja się angażuje a on przestaje się odzywać:-(

chodzi o to żeby to z siebie wyrzucić, bo wiadomo że niczego to nie zmieni w jego podejściu. Nie chce nawet jego tłumaczeń, chce mu tylko uzmysłowić że tak się nie postępuje:-(

Ja nigdy nie pisałam, zero odzewu ale teraz zastanawiam się czemu właściwie by mu nie napisać ?może by się zastanowił nad swoim postepowaniem na przyszłość?

.....nie lam nikomu wiecej serca,bo tej osoby juz nigdy nie zobaczysz. To koniec,zabiles we mnie wszystko,nie ma juz szans,zabiles te milosc,zabiles nas. Nieraz trzeba sobie kogos odpuscic nie dlatego ze nam nie zalezy tylko dlatego ze jemu nie zalezy.

tak mu napisałaś? Ja taka wylewna nię byłabym ale krótko dałabym mu do zrozumienia że tak się nie robi. Ten twój się po takim smsie tłumaczył czy olał?

A ja troszkę dałam się mu we znaki ;) Na tyle, że już dłuuuuugo się nie odezwie o ile kiedykolwiek :) Przynajmniej mam spokój z tą zabawą. Chciałam olać i olałam, ale on co jakiś czas przypominał o sobie a więc wysłałam mu tęskną piosenkę, uduchowioną długą wiadomość, nakłoniłam do spotkania a na tym spotkaniu zmusiłam do zostania ze mną dłużej i wyjawienia całej prawdy (chociaż opierał się i ostrzegał, że nie zrobi tego). Przyznał się nawet do bycia tchórzem a na koniec już na tyle miał mnie dosyć, że mnie wygonił mówiąc, że to nasz ostatni raz... Niby nie brzmi ciekawie ale gorzki lek najlepiej leczy. Mam nadzieję, że i on dostał nauczkę :)