Dlaczego mężczyźni wolą słodkie idiotki?

Od razu mówię, że żyję w szczęśliwym związku, więc nie chcę, abyście mi wyrzucały od sfrustrowanych "niezależnych", brzydkich, pseudointeligentnych bab. ;-) Z tego co zauważyłam po moich znajomych, czy moich wcześniejszych doświadczeniach, że mężczyźni gustują w tzw. słodkich idiotkach. I nie chodzi tu o urodę, samą w sobie, a o sposób bycia. Odstraszają ich kobiety, które mają coś do powiedzenia oprócz "hi hi hi"? Zastanawia mnie po prostu dlaczego uganiają się za takimi? Bo nie trzeba dużego wysiłku? Bo nie trzeba zbyt wiele sobą zaprezentować, tylko powiedzieć kilka słodkich komplementów? Bo taka nie zrobi "problemów" typu zmuszenie osobnika do głębszej refleksji? Czy wystarczy być po prostu uroczą, bo wiem i śmiało stwierdzam, że takie zachowanie jest słodkie i urocze, aby zawrócić facetowi w głowie na amen? To jest ta przeważająca cecha? Nawet jeśli, to czy w partnerstwie nie liczy się wsparcie? Faktyczna możliwość polegania na drugiej osobie? A nie tylko "jestem przy tobie, hihi" "no nie wiem, pamietaj, ze cie kocham" "misiaczku, jestes madry, na pewno sobie poradzisz"?

Bo czuja sie dowartosciowani przy takiej,przy inteligentnej musieliby byc czujni,pilnowac sie,czy nie zrobia z siebie idiiotow i co wtedy o nich dziewczyna pomysli(każda wie, jak wielkie mają ego) więc te gorsze dziewczyny ich dowartościowują,o to im chodzi w relacjach. Normalny ,fajny facet-jeden na milion-weźmie podobną sobie i potrafi ją docenić.Mam takiego znajomego,jest swietnym facetem, wziął równie fajną dziewczynę, nie musial dowartosciowywac się pustą idiotką bo wie, że podoła, zna swoją wartość.

Ale mnie to właśnie dziwi, bo wiele moich miłych koleżanek, naprawdę ładnych, mądrych, nie jakichś przemądrzałych nie ma faceta, a z kolei wielu moich dobrze wykształconych znajomych ugania się za takimi chichotkami

Ida na latwizne,ale taka kobieta jest tylko do zabawy a na zone sie nie nadaje i jak chca zalozyc rodzine to juz szukaja innej .

Nie szukają innej.Przeceniasz ich.Zostają z głupiutką ,seksowną ,bo im się zdaje,że życie w związku to nieustający seks ,podziwianie ich cudownej osoby i nic więcej i potem są wielce zdziwieni i oburzeni,że chce się od nich zrozumienia,wsparcia,zainteresowania a nawet podziwiania czy , ( o zgrozo!) , zaangażowania w sprawy bytu codziennego.

Po pierwsze wiele osób rzeczywiście nie koniecznie wiele sobą reprezentuje (co tez nie zawsze jest ich wina) Po drugie może i chcieli by inna, ale takie poznali, i pewnie tak jest im wygodnie. Wreszcie po trzecie: jaka jest wg Was definicja tej słodkiej idiotki? Bo z pierwszego postu to niekoniecznie wynika. Czy nie-słodka idiotka nie może podziwiać swojego faceta i zachowywać się uroczo? Czy w związku z nie-słodką idiotka facet musi cały się pilnować, ażeby, jak mówicie, nie zrobić z siebie idioty? A może to jest właśnie istotne, ze przy tej "słodkiej idiotce" nie musi po prostu nikogo udawać ani grac. Facet może robić z siebie idiotę w oczach kobiety w wielu sytuacjach, kiedy tym idiota będzie właśnie w jej oczach, a nie koniecznie już w każdych innych.

To, że jesteś w związku nie oznacza, że nie możesz być sfrustrowaną babą- paskudą bo jesteś nią. Mężczyźni wolą kobiece kobiety a nie jakieś babochłopy jak te twoje wolne koleżanki. Jak kobieta jest kobieca, ładna, mądra itd. to bez problemu znajdzie sobie kogoś bo do ładnej zawsze ktoś zagada a mądra kobieta utrzyma mężczyznę przy sobie bo ma coś więcej do zaoferowania niż tylko ciało. Te twoje koleżanki to pewnie mają sukowaty wyraz twarzy i taki sam charakter a wykształcenie, zarobki nie mają tu nic do rzeczy. Twoje koleżanki nie są fajne.

mylisz inteligencję z upierdliwością autorko