Czy pracodawca ma obowiązek szanować czas swojego pracownika?

Taki może pokrętny temat. W każdym razie zastanawiam się, ponieważ 10 mies. przepracowałam w firmie, która miała moją pracę za nic. Oczywiście, powiedzieli mi na koniec że nie, ale ich czyny w okresie kiedy pracowałam świadczyły same za siebie. Przyjęto mnie ze słowami że na stałe, że będzie co robić... W rzeczywistości żyłam w zawieszeniu, zasadniczo w fajnej rozwojowej firmie w której miałam bezpośrednio współpracować z zarządem, jednak... bez żadnego zaangażowania tego zarządu. Bywały dni, że dosłownie coś mi się robiło z braku zajęć - przy czym, kiedy to już wykonywałam starałam się najlepiej jak to możliwe a jednak to była ruletka czy ktoś zauważy, podejmie temat... Nie dostałam jasnego zakresu zadań, zero poważnego podejścia... Na które liczyłam i dopominałam się... Parę rozmów i długie olewanie, a potem znowu... Czy mam to potraktować jako brak szacunku do mnie, czy może wyrzucanie przez firmę pieniędzy na moje stanowisko? Które i tak było dofinansowane. Myślałam, że chociaż na tej podstawie mogę uznać, że słowa rekruterki o "stałości" zatrudnienia były prawdziwe. Czuję się zdruzgotana, wykorzystana... Czy prawo w żaden sposób nie chroni pracownika przed tak obojętnym traktowaniem ?