Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego on zmienił zachowanie

Polecane posty

Gość gość

Witam, Postanowiłam zwrócić się na forum do większego grona odbiorców, ponieważ mam na tyle mętlik w głowie, że nie umiem sama odpowiedzieć sobie na kilka nurtujących mnie pytań i myślę, że opinie osób postronnych mogą pomóc. Zacznijmy od początku. Spotykałam się z chłopakiem, którego znam od bardzo dawna. Przez jakiś czas był moim dobrym kolegą, ponieważ byłam w związku z jego kumplem. Jednak kiedy zerwaliśmy, z nim zaczęła się tworzyć głębsza więź, na jednej z imprez całowaliśmy się, jednak ja się wycofałam, ponieważ wiedziałam, że jest jeszcze za wcześnie. Minęły 2 lata i nagle on odzywa się do mnie. Zaczęliśmy pisać dniami i nocami, nie było końca. Mieliśmy mnóstwo tematów i wiele wspólnych zainteresowań. Jednak ja go poinformowałam, że nie jest mi łatwo się zaangażować, on to rozumiał. Bardzo się o mnie starał, zawsze on pisał pierwszy, prawił wiele komplementów, proponował spotkania. Widzieliśmy się 5 razy, dwa razy kino, raz wycieczka za miasto, dwa razy spacer. Chciał żebym przyjechała do niego, jednak ja zawsze odmawiałam. Chciał więc przyjechać do mnie, poprosiłam aby był cierpliwy, ponieważ miałam mieszkanie w remoncie. Po jakimś czasie przestał proponować spotkania, ale pisaliśmy normalnie. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Pewnego dnia zaczął co raz mniej pisać, więc napisałam pierwsza. Pisaliśmy chwilę, on znowu milknął. Podkreślam, że wcześniej jak nie odpisywałam dłużej niż 10 min już dostawałam kolejnego smsa, bo martwił się że nie odpiszę. I nagle on był w stanie mi nie odpisać. Zrozumiałam, że mi zależy, że nie umiem sobie poradzić bez kontaktu z nim. Więc zaczęłam głównie ja pisać pierwsza, role się odwróciły. Pewnego wieczoru zapytałam wprost co się dzieje. Odpisał, że jest chory, ma wysoką gorączkę. Gadaliśmy chwilę normalnie po czym ja zaczęłam mówić, że może lepiej to zakończyć. On mówił, że przesadzam, że histeryzuje. Jednak ja byłam uparta, chciałam żeby o mnie zawalczył, chciałam sprawdzić, czy jeszcze mu zależy. Powiedziałam, że mi na nim zależy, ale uważam, że jest to jednostronne, zaprzeczył, powiedział że też mu zależy. Potem kilka dni jeszcze pisaliśmy normalnie, znowu zaczęło się układać, zaproponowałam mu, by do mnie przyjechał. Zgodził się. Do spotkania ostatecznie nie doszło, bo dzień wcześniej zabalował i najzwyczajniej zaspał (przespał cały dzień po nieprzespanej nocy) zapytałam, czy spotkanie przekładamy, czy sobie odpuszczamy, odpisał, że przekładamy. Na co ja spytałam żartobliwie czy znowu nie zaśpi, dostałam odpowiedź "Nie wiem..." powiedziałam, że w takim razie skoro mnie wystawia, nie tylko w dniu dzisiejszym, ale też w sensie ogólnym, to może lepiej sobie darujmy. Skomentował tylko, że my kobiety to mamy zawsze wybujałe teorie (odnośnie tego wystawiania). Odpisałam, że ja w każdym razie się poddaje. Odpowiedzi nie otrzymałam od 3 dni. Czy powinnam jeszcze do niego napisać, czy zupełnie sobie odpuścić? Dodam, że nasza relacja trwała od listopada, czyli 4 miesiące, a on przez większość czasu wręcz szalał na moim punkcie o czym sam mi mówił. Co robić? Proszę o rady. PS. przepraszam za tak długi post, ale nie chciałam pominąć szczegółów, sądzę, że są istotne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie taki facet byłby spalony, może dlatego,że ja nigdy nikogo nie wystawiłam, nigdy się nie spóźniłam, nienawidzę spóźnialskich, nie przybył na spotkanie bo zabalował, z jakiej planety on się urwał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oni tacy są, że NAGLE IM SIĘ ODWIDZI... niedawno się o tym przekonałam, tylko łzy przez nich wylewamy. JA JUŻ SIĘ W NIC NIE ZAANGAŻUJĘ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym olaniem spotkania, to był pierwszy taki jego wyskok, jak już pisałam, to zawsze ja odmawiałam spotkań, dlatego byłam mu to w stanie przebaczyć - cóż, zdarza się. Ale trochę mnie już zirytował fakt, że musiałam dopytywać, co w takim razie ze spotkaniem ;/ A co do tego, że im się odwiduje. Myślicie, że tak zwyczajnie, bez powodu? Nie było dnia dni godziny, żebyśmy nie pisali, mówił, że sie tak bardzo zauroczył i nagle pewnego dnia po prostu stwierdził, że to nie to? To jest w ogóle możliwe żeby mieć tak niepoukładane? ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba jestem przedpotopowa, bo postępowanie facetów, które dla mnie jest nie wybaczalne, dla innych dziewczyn jest normą, wręcz potrafią usprawiedliwić i winą za nie obarczyć siebie, a potem płaczecie,że facet nie szanuję ,kończy związek po 10 latach itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może jest w tym trochę racji. Może powinnam zdjąć swoje klapki z oczu i spojrzeć na to pod trochę innym kątem. Może nie mam czego żałować i powinnam faktycznie dać sobie spokój. Ciężko się tylko wyzbyć tych uczuć, które zdążyły się narodzić i wspomnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewidentnie przetrzymany facet. Ile jeszcze miałby "walczyć" o waszą wysokość? Tym bardziej że wasza wysokość po przeszło dwóch latach ciągle nie wie czego chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie chodziło, że on miał o mnie walczyć. Ja byłam pewna czego chce, chciałam czegoś poważnego i dawałam mu to do zrozumienia. To, że odmawiałam spotkań wynikało z braku czasu, później choroby, później sesji na studiach. Wyjaśniłam mu, że miałam ciężki okres, ale że teraz wszystko wyjdzie na prostą. Jednak już wtedy zaczęło się coś psuć między nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcę tylko odpowiedzi na pytanie - czy powinnam się do niego odezwać, próbować dowiedzieć co się dzieje i co mu leży na sercu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj mu spokój, miałaś swoją szansę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty juz probowalas, jesli by mu faktycznie zalezalo to by sie odezwal. Poprostu juz mu nie zalezy, moze kogos w miedzy czasie poznal. Przeciez sie spotkaliscie tylko 5 razy w ciagu kilku miesiecy...ty juz mu napisalas, skoro nie odpisuje od trezch dni tzn ze ma gdzies to ze ty sie poddajesz. Gdyby mu zalezalo to by zadzwonil, pogadal...juz nawet to ostatnie spotkanie, co niby przespal po imprezie, gdyby chcial cie widziec to by przyjechal po poludniu. Nie wierze, ze spal do 20 ej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spał do 19:30, położył się o 13. Ale masz rację, nie powinnam już się narzucać. Tylko 5 razy, to prawda. Ale już nie wliczałam wspólnych imprez, których było kilka. No i znamy się spory czas, niby była ta 2-letnia przerwa, ale zawsze miałam do niego sentyment. Cóż, każda z was ma rację. Straciłam swoją szansę i powinnam przyjąć do wiadomości, że już nic dla niego nie znaczę. Jakoś muszę to przegryźć. Dziękuję za pomoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekaj, moze cos go jeszcze ruszy...ale wtedy nie graj zimnej ksiezniczki. Ty zrobilas swoj ****** mysle, ze jesli zakonczylas slowami, ze ty sie poddajesz, to pilka jest po jego stronie. Napewno ja bym nie pisala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda. Wyszłabym na dodatek na niezdecydowaną. Bo niby się poddaję, a za parę dni znów piszę. Dlatego daję sobie na wstrzymanie, może faktycznie jeszcze się odezwie. I na pewno już nie popełnię błędu w postaci zgrywania zimnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×