interes życia

Wydaje mi się, że od dwóch miesięcy robię interes życia, a wy jak sądzicie?:D Otóż 3 miechy temu wynajęłam mieszkanie od faceta, który wyjechał do DE na rok. Nie chciał zostawiać mieszkania samopas, więc postanowił je wynająć. W mieszkaniu są 2 pokoje, ale jeden był zamknięty (tam są jakies klamoty tego właściciela) na klucz a drugi czyli salon, właśnie do mojej dyspozycji. Czynsz stosunkowo niski, wpłacam mu na konto co miesiąc i jest git:) No ale któregoś razu jak robiłam impreze, jeden z kolegów po pijaku patrzy na zamek w drzwiach tego zamkniętego pokoju i zaśmiał się i mówi tak: patrzcie jaki badziewny zameczek, ja go bez problemu mógłbym otworzyć, założycie się?:D i otworzył, tak dla jaj. I wtedy naszedł mnie super pomysł, ze skoro mam do dyspozycji dwa pokoje to dlaczego ma się okazja marnować:D dałam ogłoszenie do neta i zaraz znalazłam dziewczynę, której wynajęłam ten pokój:D:D ona prawie nie siedzi w domu, praktycznie tylko tu nocuje, bo dużo pracuje, nie widać po pokoju żadnych śladów użytkowania:) a teraz co najlepsze - biore od niej o 100 zł więcej niż ja sama płacę czynszu:D:D więc nawet nie dość, że mieszkam za darmo to jeszcze stówka do portfela mi na fajki wpada:) hehe. Aż mi szkoda, że gość tylko na rok wyjechał:D:D

Twój interes jest za mały aby o nim dyskutować!

Ja bym tego interesem życia nie nazwał. Ile zarobiłaś? 500zł? Przecież to nie jest pieniądz. Oby się spółdzielnia i US nie dowiedzieli :)

tu nie chodzi o zarobienie tej stówki miesięcznie, bo to mi ledwo na fajki starcza, ale o sam fakt, że mam mieszkanie całkiem za free:)

To może nie pal? To będą pieniądze :)