Czy zdarza się Wam stosunek

w ubraniu? Tzn. niecałkiem rozebranymi? Dla mnie to głupie brak całkowitego dotyku ciał w takiej sytuacji...

Eeee...

Jakiś ortalion zamiast męskiego ciepełka...?

To trochę jak z prezerwatywą.

To trochę jak z prezerwatywą.

niektorzy maja takie przyzwyczajenia po leśnym seksie z prostytutką. tylko fujarke wyciagaja na wierzch i jadą

To ma wspólnego, że brakuje tej bliskości ciało do ciała.

Właśnie z takim przydrożnym ******iem mi się to kojarzy, a nie z namiętnością z najbliższym. Ciało do ciała-to wyjątkowe zjednoczenie z wyjątkową osobą, a nie zaspokojenie chcicy ptaka i waginy.

Właśnie z takim przydrożnym ******iem mi się to kojarzy, a nie z namiętnością z najbliższym. Ciało do ciała-to wyjątkowe zjednoczenie z wyjątkową osobą, a nie zaspokojenie chcicy ptaka i waginy.

Nie mówię, że powolny, ale, że cudownie jest nago i bez gumy. Ciało do ciała.

ja też bym lubiła,i w i bez.

Czyli co? Chodzi Wam tylko o spuszczenie ciśnienia z narządów płciowych?

A intymność przeżycia?

tak zdarza się często. ..nie widzę w tym nic złego czasami jest taka ochota ze szkoda czasu na rozbiera nie;)

ja i mój chłopak ostatnio cały dzień się tak bzykaliśmy, raz za razem - nie chcieliśmy latać całkiem na golasa po mieszkaniu (bo zimno ;) ), a wiedzieliśmy, że jeszcze będziemy mieć na siebie ochotę, więc po prostu ograniczaliśmy się do zsuwania przeszkód umieszczonych na północy ciał ;)

Bzykanie z chłopakiem to w ogóle inna bajka. Co innego seks z mężem, który jest wyrazem miłości i zjednoczenia.

kuferki j****e