Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co to znaczy "śmigać" przy dziecku po porodzie???

Polecane posty

Gość gość

Jedna przed druga przechwalają się, jak to "śmigały" po cesarce czy naturalnym, która wcześniej itp.... a ja chciałabym wiedzieć, co konkretnie macie na myśli? Przecież w szpitalu pielęgniarki noworodkowe robią przy dzieciach, kąpią. Poza tym sale są niewielkie i zrobienie paru kroków miedzy własnym łożkiem a dziecięcym to ma być "śmiganie"??? Wytłumaczcie mi to, bo nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo ciekawe pytanie, prosimy o konkrety... wybieram się na porodówkę i też nie wiem o co chodzi z tym śmiganiem i to na różnych forach zauważyłam, nie tylko tu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naoglądały się reklamy "śmigiem migiem leć do media markt"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam w uk, tutaj kobiety wypuszczają czasem nawet i po 6 h od porodu,zazwyczaj w ciągu 24 h jestes w domu wiec mozna nazwac to smiganiem przy dziecku:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale że niby co pielęgniarki robią? U mnie tylko kapaly a w międzyczasie sprawdzały co i jak. Przecież nie przewijały, nie ubieraly i nie nosiły dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kąpały?? Już nie kąpią. Nic nie robią przy dziecku. Dają Ci po tym jak zbadają i zmierzą. Masz cały czas dziecko i sama karmisz, przewijasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie kąpały, urodziłam w listopadzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od razu po porodzie chciałam isc pod prysznic, meczylam się te dwie godziny na obserwacji, jak tylko pozwolili wstac to polecialam się wykapac i do dyzurki po dziecko :D urodziłam we wtorek, wyszlam w środę, dzieci zostawilam w domu i pojechałam do galerii na zakupy. Ktoś powie co w tym dziwnego, ale jak ktoś nie rodził albo mial porod taki jak ja pierwszy, że co wstalam to mdlalam przez pierwszy tydzień, póki mi 3 litrów krwi nie przetoczyli to nie ma za bardzo wyobrażenia. Nic mnie nie bolalo, nie byłam słaba, krwawienie po porodzie jak normalna miesiaczka a nie wielkie skrzepy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry wyszlam w czwartek oczywiscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no jak to co? obiad dla męża dziecka, zupka, kaszka, kąpanie, pranie, zakupy o porodzie zapomniawszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie co niby pielęgniarki robią przy dziecku?jedyne co to zabieraly je na różne badania czy np jak byla wizyta to wkładaly na wagę i to tyle.mialam cc i na drugi dzień jak juz w miare chodziłam to caly dzień to ja opiekowałam sie dzieckiem albo mąż który przyjezdzal wieczorem.owszem mogłam poprosić pielegniarke o pomoc w razie potrzeby ale jakos panie nie kwapily sie do pomocy.Byly nawet podirytowane jak miałam problemy z przystawieniem córki do piersi bo nie umiała chwycić brodawki...no ale to tylko pielęgniarki z noworodków bo polozne byly bardzo pomocne. Wiec nie wiem skąd u was pomysł ze pielęgniarki robią cos przy dziecku U mnie nie robiły nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie w szpitalu były bardzo dłuuuuugie korytarze, trzeba było z dzieckiem na pobranie krwi i wszystkie badania chodzić. Toaleta i prysznic też były na drugim końcu, ledwo zawsze dośmigłam, bo mnie nieźle zmasakrowało. Przy dziecku robisz sama, przychodzą zajrzeć, robią obchód, ale to tyle. Pamiętam, jak dziewczynę z łozka obok (leżała z drugim) prosiłam, żeby mi pierwszy raz przewinąć i przebrać syna pomogła, bo ręce mi się trzęsły. A po 2 dobach jesteś w domu i chcąc nie chcąc masz normalne obowiązki, często stęsknione starsze dzieci. Oczywiście można położyć sie do łózka z wywalonym cycem i tak do końca połogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie pielęgniarki zabierały dziecko ma badania i do karmienia i to tylko jak je ublagałam bo nie chciały mu za bardzo butelki dawać. Miałam sama karmić ale pomóc mi nie chciały bo byłam już w drugiej dobie po porodzie a inne matki bardziej potrzebowały ich pomocy. Pokarm pojawił się u mnie w 5dobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po pierwszym porodzie po 3 h wstalam , ale chyba przeliczylam swoje sily . Chcialam wziac prysznic i malo nie zemdlalam , dostalam silnego krwotoku po sn i nie spalam 2 doby . Dziecko raz mi przewinely i kapaly wszystkie dzieci . wieczorem juz poszlam sie wykapac i wszystko robilam sama wyszlam w 3 dobie . Byla taka jedna lazala dziecko jej plakalo , co chwile pielegniarki chodzily bo sobie nie dawala rady , nie chciala wstac bo powiedziala ze sie zle czuje , takie wsciekle byly na nia ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas tylko kąpano dziecko (fakt, tuż po porodzie to i tak spora pomoc). A co do "śmigania"- tak moją sprawność po porodzie określała też mama, właśnie widząc mnie nazajutrz stwierdziła że lekko poszło bo ona po żadnym porodzie tak nie śmigała. Poruszałam się mniej więcej tak sprawnie jak i przed porodem, czułam się dobrze, brzuch pobolewał ale bardzo pomagał apap, wstawałam do dziecka albo po prostu rozprostować nogi, wziąć prysznic, z dzieckiem wychodziłam kiedy rodzina przyszła w odwiedziny, wychodziłam robić sobie herbatę bo czajnik był na końcu korytarza. Odpoczywałam sporo, fakt i nie będę ściemniać że zupełnie nic się na mnie poród nie odbił ale nie czułam ogromnych dolegliwości. Widziałam za to koleżanki z sali które miały duży problem żeby wstać z łóżka albo usiąść, robiły to zgięte, powolutku, widać było że odczuwają ból, chodziły też zgięte często trzymając się czegoś, wyjście na korytarz było dla nich jak maraton, miały problem żeby sięgnąć po dziecko albo je odłożyć kiedy siedziały na łóżku, narzekały na zawroty głowy... każdy inaczej znosi poród, niektóre tracą dużo krwi, inne męczą się po kilkanaście godzin i są po prostu wykończone, inne popękają i mają krocze aż po o***t zszyte albo rana się nie goi... o dziewczynach po cesarce nie mówiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie dostałam dziecko zaraz po powrocie z sali operacyjnej włożyły mi pod koszulę, zabrały na badania po 3h, po 20minutach przywiozły z powrotem i zabrały ok. 2 w nocy, o 6 wołałam że chce z powrotem bo i tak nie spałam a jak dzieci płakały to myślałam, że też moje płacze ;) rano było pierwsze kąpanie, w ciągu dnia chyba wzięły raz na badanie i następnego dnia też wykąpały i jak ja szłam pod prysznic to poprosiłam żeby wzięły do siebie, bo bałam się zostawić samo w pokoju. Jak było dokarmiane 4 razy to robiłam to ja a nie położna, co było dla mnie strasznym przeżyciem, wolałabym żeby zrobiła to pielęgniarka na oddziale noworodkowym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość effq
Nie chce mi się dużo pisać ale przy dziecku w naszym szpitalu było strasznie dużo pracy. Dziecko je co trzy godziny, często pojedyncze karmienie przeciąga się, jest myte, zabierane do badań, szczepień, kolejnych badań, wpadają lekarze na obchód i do tego wszystkiego dziecko trzeba przygotować (ale do matki też przychodzą, i niestety osobno czyli w innym czasie), czasem trzeba zrobić dziecku posiłek ze mleka modyfikowanego, no to trzeba iść po składniki, gotować wodę. Ja nie miałam czasu zjeść. Jeszcze samej wychodzi się do łazienki. Zdarzają się wizyty gości. To wszystko są proste czynności ale wykonuje się je prawie bez przerw a jest się w kiepskiej kondycji, nie ukrywajmy. Ja po szpitalu byłam wykończona, właśnie przez te ciągłe nawiedzanie przez personel. W moim przypadku gdy po cesarce miałam problem z podniesieniem się i ze wstaniem z wysokiego łóżka, bolało, chodziłam skulona i małymi kroczkami a głowa bolała koszmarnie, to szpital wspominam jak jakąś szkołę przetrwania. (Chociaż atmosfera była bardzo przyjazna). Może inaczej mają te, których dzieci trafiają na salę noworodków pod opiekę personelu. W moim i córy przypadku nie było to konieczne, więc od razu po cesarce musiałam się nią zajmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama robiłaś mm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja po 1 porodzie tez śmigałam jak głupia,zamiast wietrzyć krocze,skończyło się na tym że krocze nie chciało mi się goic,także nastepnym razem mam zamiar sie oszczedzac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi dziecko zabierały tylko na badania i szczepienia. Pielęgniarka przyszła i wykapała perwszy raz, tak tym dzieckiem wywijała pod kranem jakby to był jakis szczeniak trzymała jedną ręką :) Dostałam zakaz wstawania przez 6 godzin pękłam aż do o***tu i wszystko w środku miałam poharatane straciłam dużo krwi nawet nie myślałam, żeby wstawać bo nie dałam rady. LEdwo się ruszałam na łóżku miałam pampersy i pieluchy przy sobie a dziecko w tym szklanym łóżeczku na kółkach więc mogłam swobodnie się nim zajmowac karmić i odkładać do łóżeczka nie wstając. Urodziłam o 18;00 ale dopiero rano poszłam zrobić siku, szłam trzymając się barierki i ledwo stawiałam kroki, bo tak mnie bolało krocze. Sikałam na stojąco i to było coś okropnego, lekarze pytali się mnie czy się już załatwiłam ja ze strachu nawet o tym nie myślałam, przecież to by była jakaś masakra :) dosyć często chodziłam się już potem myć pod prysznic bo przynosiło mi to ulgę, miałam prysznic w pokoju. Po tym pierwszym porodzie tak na prawdę ból odszedł dopiero po dwóch tygodniach :) Po drugim było lżej, szybciej wstałam i nie odczuwałam tak silnie, chociaż tez pękłam po starej bliźnie aż do o***tu ale jakoś szybciej doszłam do siebie :) Przy pieerwszym porodzie od razu nie śmigałam, ale tez nikt się moim dzieckiem nie zajmował, sama się zajmowałam jesli nie mogłąm czegoś dosięgnąć to moja współlokatorka w pokoju mi pomogła. Pamiętam też że dostałam ochrzan bo miałam duzo nieułożonych rzeczy na swojej półce :) Szpital to obóz przetrwania, a te posiłki w szpitalu to normalnie śmiechu warte :) ha ha ha hab Posiłek karmiącej matki, dwie kromki chleba, łyżeczka masła dwa plastry mielonki i łyżeczka dzemu a do tego kawa zbożowa zaparzana wodą z odrobinką mleka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urodziłam w listopadzie w Warszawie na Karowej przez cc. Dziecko było przy mnie w swoim łóżeczku. Przez pierwsze 12 godzin byłam na sali pooperacyjnej, więc położna oddała dziecko na korytarz tacie. (Ojcowie nie mogli wchodzić na salę, mogli być natomiast na korytarzu.). Po tych 12 godz, czyli około 22 poszłam z mężem pod prysznic a potem do normalnej sali (dwuosobowa z łazienką wspólną dla dwóch sal). Dzieckiem zajmowałam się sama, nikt nie przewijał, nie karmił, nie kąpał. Kąpane były tylko dzieci matek, które zapłaciły 320 zł za prywatną opiekę położnej. I tylko te dzieci były przez położne zabierane w nocy, żeby matka mogła się spokojnie przespać. Moje dziecko cały czas było ze mną, na badania chodziłam z nim sama do takiej salki niedaleko konsoli położnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smigac czyli funkcjonowac normalnie jak bys wogole nie rodzila ja tak mialam po drugim porodzie urodzilam w nocy a w dzien juz normalnie chodzilam, siedzialam nic mnie nie bolalo bo po pierwszym porodzie to nie mialam sily na nic tyle co poszlam pod prysznic i spowrotem do lozka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×