Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Macie płód czy dziecko pytanie ?

Polecane posty

Gość gość

Jak odnosicie sie do oficjalnej terminologii opisującej to co macie w ciężarnym brzuchu pow . 32/36 tc ciąży -płód jak w terminologii medycznej czy dziecko ? Czyt któraś z was nazwała swoje rodzące się dziecko - "płodem" . Czy ta terminologia ma odhumanizować macierzyństwo . Ostatnio trąbiono o kobiecie zmuszonej do porodu sn donoszonego acz zmarłego dziecka w 41 tc. gdy oficjalnie nazywano to "płodem" Nawet w jakiejś gazecie pisano o porodzie 'płodu" . Dla niej dziecko -oficjalnie płód -jak wy to postrzegacie . Czy któraś z was np. powiedziała mężowi czy matce że niedługo urodzi płód -płoda itp ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efefwqe
Dla mnie to była "ciąża" do pewnego etapu rozwoju płodu, gdzie wiedziałam że noszę zarodek a potem płód. Potem było to dziecko, córeczka gdy już znałam płeć. Nie mam świra na punkcie odmiennego stanu, nie fasolkuję, nie nazywam wczesnej ciąży noszeniem w sobie "dziecka". Przykro mi jeśli cię rozczaruję ale jako matka oraz osoba która przeszła edukację z zakresu biologii w szkole podstawowej, rozumiem różnicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MOJA KLĄTWA
Zgadzam się z poprzedniczką. Też nie świruję, podchodzę do sprawy racjonalnie, dopóki się nie urodzi jakoś specjalnie się nim nie zachwycam. Przy pierwszym dziecku, były fasolki i córeczki, przy drugim synek, gdy już znałam płeć, wcześniej ciąża, teraz to rutyna. Mam inne sprawy na głowie niż ciąża, urodzi się to będzie córka i sporo pracy mnie czeka, więc póki co ogarniam obecną sytuację. Nie rozwodze się nad tematem czy ktoś dobrze nazwie to co mam w sobie, sama imienia jeszcze nie wybrałam, to połowa 7 miesiąca i co z tego - mam czas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mieszkam w UK, i w 7 tyg mialam plamienia z bolami wiec zrobili mi scan i juz na tym etapie pielegniarka zwracala sie do mnie your baby, czyli twoje dziecko i bardzo bardzo mi bylo milo, dzis przytulam to samo dziecko bo ma 10 miesiecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To akurat kiepski przykład bo Wielka Brytania słynie z tego że promuje obecnie zdziecinnienie u ludzi dorosłych i takie ciućkanie się z sobą na każdym kroku. Zatem pracownicy muszą tam robić z siebie idiotów bo jakaś infantylna ciężarna może się poczuć niedopieszczona i jeszcze skarżyć szpital do sądu za obrazę jej infantylnych uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio słynie ? Mieszkam w UK i zaden z lekarzy nie ciumka do mnie ani do mojego syna :) Co niby promują ? :D Moje dzieci były dla mnie od razu dziecmi. Ale mialam swiadomosc , ze sa nia róznym etapie rozwoju w danym momencie :D Nazwanie przez personel mojego dziecka płodem ,zarodkiem czy zygotą w zaden sposób by mi nie przeszkadzało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niedługo spermę faceta będziecie nazywać dzieckiem :) masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MOJA KLĄTWA
Nie wiem jak jest w UK, ale w Polsce panuje przekonanie, że od poczęcia zarodek jest przyszłym podatnikiem... więc trzeba chronić to, czego w kraju coraz mniej, w związku z tym utarło się przekonanie, że każda kobieta musi się zachwycać swoim odmiennym stanem, bo już naturalne w moim przekonaniu obawy dotyczące dziecka nawet w czasie ciąży są nie do pomyślenia. Od razu jest się traktowanym, jak z poza marginesu społecznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może was zaszokuje co napiszę ale aż do momentu porodu naduzywalam dziecko pasozytem. Nie myślałam kategoriami- fasolką, dzidzia itp. Po prostu żywy organizm w moim ciele który czerpie ode mnie. Oczywiście od początku chciany ale jakoś tak określenie pasożyt mi pasowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę się z tą definicją pasożyta rozminęłaś, bo poza tym, że z ciebie czerpie i w tobie żyje, wydzielaja toksyczne produkty przemiany materii, które wywołują zaburzenia procesów metabolicznych swojego żywiciela i różne choroby, a także niszczą komórki gospodarza (czyli ciebie). To tak gwoli ścisłości, coś na bakier z tą wiedzą z biologii ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie cierpię, zarąbiście mnie irytuje nazywanie dzieci (obojętne czy w życiu plodowym czy kiedy są już na świecie) pasożytami, szkodnikami, trutniami itd. Oczywiście ok - w żartach, raz na jakiś czas wiadomo, pewnie i mnie się zdarzyło. Ale osobiście znam ludzi, którzy po prostu takie mają nazewnictwo i nie ma w tym nic z pieszczoty, żartobliwości czy śmiesznego przękąsu. Dlatego sorry, ale dla mnie gościu wyżej nie jest to ani zabawne ani żadne, mam alergię na tego typu nazewnictwo dzieci. Jak mniemam, nie byłabyś zachwycona, gdyby Twój mąż, pieszczotliwie nawet, mówił o tobie per "pasożyt" w okresie końcówki ciąży, połogu czy urlopu macierzyńskiego. Może przesadzam, wiem, ale tak mam i wiem, że sporo osób też to tak odbiera. A co do samego pytania Autorki - ja mam/miałam dziecko, dla mnie od początku była to żywa istota, z którą byłam już związana emocjonalnie, która była wyczekana (w przypadku dwójki dzieci) i mocno chciana. Ale jednocześnie rozumiałam i kompletnie nie przeszkadzało mi nazewnictwo medyczne w szpitalu czy u lekarza, trudno, żeby każdy z nich przeżywał jak mrówka okres ciążę miliardowej pacjentki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:23 popieram, mam to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Trochę się z tą definicją pasożyta rozminęłaś, bo poza tym, że z ciebie czerpie i w tobie żyje, wydzielaja toksyczne produkty przemiany materii, które wywołują zaburzenia procesów metabolicznych swojego żywiciela i różne choroby, a także niszczą komórki gospodarza (czyli ciebie). To tak gwoli ścisłości, coś na bakier z tą wiedzą z biologii oczko.giflapka.gif" Dziewczyno nie rozkładaj tego na czynniki pierwsze :) Za bardzo się wczułaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zygota zarodek ludzki embrion ludzki plod ludzki dziecko. Patrze na moja coreczke i jednoczesnie widze oczyma wyobrazni jej pierwsze zdjecie gdy byla zarodkiem. Cud natury. Dla mnie to cud. Dziecko jest darem Bomga cudownie stworzone z dwoch komorek caly czlowiek cud

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dar Boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poważnie któraś z was mówiła w ciąży że płód ma czkawkę albo płód coś się mało rusza? Oczywiście że mam świadomość że termin medyczny to właśnie "płód" i nie oburzałam się jak lekarze go stosowali, chociaż i tak najczęściej mówili jednak o dziecku, albo neutralnie- o ciąży jako takiej. Sama na początku nie wypowiadałam się na temat tego co noszę w brzuchu, kiedy dziecko wykazywało już jakąś aktywność mówiłam o nim per "mały" albo po prostu mówiłam o dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak jeszcze a propos terminologii medycznej- na każdym obchodzie w szpitalu byłam nazywana "pacjentką". Tzn. lekarz wchodził, wymieniał jakieś nazwisko- pani X, a potem lecieli: "pacjentka czuje się tak i tak, pacjentka ma takie a takie wyniki". Mimo wszystko sama siebie nie określałam jako pacjentki, nie zwracali się też do mnie w ten sposób bliscy, po prostu takim językiem mówią lekarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
dla mnie to było dziecko,dzidzia,dzieciatko itp * bo nie znałam płci,poznałąm dopiero po porodzie) ale to jak medycy nazywają to mi nie przeszkadza,widocznie takie maja wytyczne i musza tak opisywac. u mnie tez na opisie usg było " w jamie macicy pojedynczy żywy płód..." jak to przeczytałąm to az się usmiechnęłam, to wystarczyło by być szczesliwą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zygota, zarodek, plod to sa zwykle okreslenia opisujace etapy rozwoju ciazy. Nomenklatura naukowa. Lekarz przeciez nie bedzie mowil np. Pupka, tylko o***t, nie ci...pka tylko pochwa lub wargi sromowe, nie cycus tylko sutek. Nie dziecko w lonie matki tylko plod wlasnie. A po urodzeniu to jest noworodek a nie plod :-D Odhumanizowanie macierzynstwa? tez wymyslilas... Przeciez lekarze nie zwracaja sie do kobiet w ciazy "pani plod sie dobrze rozwija",tylko mowia ze to dziecko. Moga ginekolog mowila np. Czlowiek pieknie rosnie. Na pewno kobieta, ktora pragnie dziecka nie mysli, ze nosi w sobie zlepek komorek. Chociaz czasem kobiety po wczesniejszych zlych doswiadczeniach z ciaza, wola nie przyzwyczajać sie do mysli o dziecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×