Kryzys w zwiazku

Razem 2 lata. On mnie kocha nad życie, ja jego tez. Dopadl nas kryzys bo on jest dziecinny, boi sie odpowiedzialnosci i przyszlosci, ja pewna siebie i wiem czego chce. Zwiazek na odleglosc, spotkania raz na 2 tyg weekend. Czy kryzys minie jesli go oleje i nie bede z nim rozmawiac? Czy warto jakos walczyc?

Dodam ze mamy po 23 lata. Ja pracuje on studiuje. Nie pasujemy do siebie ale jednak bardzo sie kochamy. To nasz pierwszy powazny kryzys

Pytam was bardziej doswiadczonych

pierwszy z wielu, "bardzo się kochacie" czy to tylko zauroczenie? Za co go kochasz skoro jego charakter ci przeszkadza, a związek jest luźny bo widujecie się raz na dwa tygodnie?

Autorko, ty bys pewnie oczekiwała większych konkretów, deklaracji o wspólnej przyszłosci... On studiuje, nie zarabia, nie myśli o zalozeniu rodziny. Jako mlody męzczyzna, niepracujący, nie jest gotów do deklaracji. Jezeli ty chcesz juz stabilizacji, to nie z tym męzczyzną, ale o 5 lat starszym, takim, który jest po studich, ma stabilną pracę, i moze myslec o zakladaniu rodziny. Męzczyźni dojrzewają emocjonalnie póżniej.

Dzięki za rady.