sąsiedzkie buzi buzi

jestem ciekawa co byście powiedziały, gdyby wasza sąsiadka (za którą tak na marginesie nie przepadam - odpustowa 40tka w białych kozaczkach, taka trochę głupkowata), za każdym razem gdy widzi mnie i moją 2 letnią córkę biegnie do niej i bierze się za jej całowanie..dosłownie..raz praktycznie w usta ją pocałowała, innym razem w policzki..... jeszcze rozumiem zagadać, pogłaskać po głowie..ale od razu mi leci z tym ślinotokiem... już ostatnio delikatnie jej coś powiedziałam, ale nie pomaga od razu zaznaczam że nie zależy mi na zachowaniu dobrych stosunków sąsiedzkich, niech mi się ta baba odczepi od mojej córki....

Tez sasiadki sciskaja mojego syna naszczescie nie caluja..nie wiem co bym powiedziala bo mi akurat zalezy na dobrych stosunkach..ale jak obcy sie dobiera to odchodze bez slowa...u nas w sasiedzctwie taki glupi zwyczaj dawania cos z reki mojemu malemu brzydzi mnie to albo pic z butelki ich wnuka no masakra mowie ze nie ma swoje picie ze juz jadl czy cos a oni a sile wciskaja a dziecko jak dziecko raczke wyciagnie..

Ja bym powiedziała że dziecko jest przeziebione, ma alergie albo jakies uczulenie i proszę bez calowania ;-) i tak za kazdym razem, moze sie baba oduczy.

nie zależy mi na dobrych stosunkach bo mam wyjątowo nieszczere sąsiedztwo i puste... a sama należę do typu ludzi, którzy są szczerzy w relacjach ale...ale też wychowani i spokojni, dlatego nie potrafię babie powiedzieć wprost / przestań całować.... chyba będę brała małą na ręce jak zobaczę całuśnicę.... wtedy wywinę córkę od całowania :)