Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Podzial obowiazkow w malzenstwie to bzdura?

Polecane posty

Gość gość

Zaczne od tesciowej-dyzurna pani domu, idealna gospodyni, ktorej tesc wytyka przy kazdej okazji, ze "tylko" siedzi w domu, ze to on pieniadze przynosi. Gdy urodzila nam sie corka, tesciowie i szwagier nie mogli pojac, ze moj maz rowniez przewija/podaje butelke/zostaje sam z dzieckiem. Teraz moja mama, jest na rencie, u niej w domu mozna doslownie z podlogi jesc, taka jest pedantka, tata pracuje ciezko, wiec mama sama wszystko robi, ale akurat moj tata docenia to. No, ale moja mamusia strasznie komentuje, ze moj maz sprzata, czy obiad robi, bo jak to? Ja po pracy wg niej powinnam siedziec w kuchni, pichcic obiad na drugi dzien, sprzatac, bo moj maz powinien odpoczywac i miec wszystko podane. To nic, ze oboje pracujemy, ze u nas podzial obowiazkow wyszedl naturalnie i sie sprawdza, chodzimy na dwie rozne zmiany i obiad robi to z nas, ktore akurat do poludnia jest w domu. Czasem wieczorem mezowi przygotuje wszystko i on tylko wstawia do piekarnika/smazy albo ugotuje na dwa dni. Srzatamy razem albo tylko jedno z nas, zalezy kto w domu jest akurat. A moja mama przezywa, ze jak bym byla taka, jak ona, to moj maz mialby jak w raju, ze ja powinnam robic wszystko, a tak jest biedny, bo raz na tydzien posprzata czy zrobi nieskomplikowany, szybki obiad. Dobra, powiecie, to starsze pokolenie. U mnie w pracy jednak dziewczyny niektore mi zazdroszcza, niektore chyba za lenia maja, ktory zapedza biednego slubnego do odkurzacza czy do garow. Jednej maz stwierdzil jasno, ze kuchnia to miejsce dla kobiety, druga codziennie po pracy musi przygotowac inny, swiezy obiad, nie daj Boze zupe zrobi, bo maz kwituje "a co my, pic dzis bedziemy a nie jesc?" albo ugotuje wiecej na dwa dni-jej maz nie zje tego samego drugiego dnia. Nie wiem, czy docinki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twoja matka na własne życzenie jest męczennicą, nie jest partnerką, tylko służącą, aż dziw, że jej mąż to docenia, bo przeważnie jak kobiety się nie cenią i nie szanują to nikt ich nie szanuje ja Ciebie doskonale rozumiem, ja bardzo lubię gotować i piec, ale czasami po prostu nie mam ochoty, czy mam inne plany, czy chcę gdzieś wyjść, czy po prostu coś lepiej robi mąż - nie ma problemu - on staje przy garach ostatnio wieszał mi firanki, raz ja coś robię, raz on, jesteśmy bardzo szcześliwi 10 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam chorego kochanego meza ktory chodz by chcial nie wiele mi pomaga mamy3dzieci i jestesmy szczesliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama nie jest meczennica, a pedantka i uwierz, ze tata docenia, jaki w domu ma skarb, bo kocha ja, szanuje, jest wdzieczny. W domu jednak zajmuje sie tylko typowo meskimi naprawami. Powiedzialam juz mamie, ze ona ma taki podzial obowiazkow a my inny, ze nikt nikomu krzywdy nie robi, wiec nie rozumiem wtracania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem to zazdrosc i dowalanie z czystej zawisci, bo jak to Twoj maz dwie raczki ma a moj sie mna wysluguje, bo jestem kobieta i moje miejsce w kuchni? glupie wpajanie, ze jestes leniem, bo nie jedziesz po pracy na szmacie czy w garach nie siedzisz. Ja tam jeszcze rozumiem, kobieta na macierzynskim czy wychowawczym wiekszosc sama w domu ogarnie, chociaz szanowny pan maz tez powinien jakies obowiazki miec, ale gdy obie osoby pracuja? Podzial obowiazkow i partnerstwo. Sama tak mam ale ja juz przestalam komukolwiek sie tlumaczyc. Moj maz za to okazal sie podatny na wplywy kolegoiw, zaczal mi opowiadac, jak to oni po pracy nic nie roba, zra, leza, graja na kompie. Wiesz co mu powiedzialam? Ze jak sie mu nie podoba, to wypad do mamuski. I on wie, ze jestem do tego zdolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maż też sprząta, gotuje, zajmuje sie dzieckiem, robi pranie, zakupy a nawet zdarza mu sie upiec ciasto czy lepic ze mna pierogi :p Moja mama chyba sie juz przyzwyczaila do tego choc na poczatku widac bylo ze ja to drazni. My sie niczym nie przejmujemy. Oboje mamy lekka umyslowa prace choc ja czesciej mam nadgodziny wiec to naturalne ze wtedy maz zajmuje sie domem. Jak bylam na macierzynskim to codziennie wracal do posprzatanego domu, poprane, obiad ugotowany i wtedy ja wsiadalam w auto jezdzilam na zlecenia a on zajmowal sie dzieckiem. Ot dla mnie sytuacja calkowicie naturalna. Powiedz mamie ze Ty nie jestes darmowa służbą i Twoj maz ma dwie raczki i jest duzym chlopcem a nie roszczeniowym dzieciakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice też zawsze mieli taki podział, że matka w kuchni i przy domu a ojciec typowo męskie prace. Ale mieszkaliśmy pod miastem, trzeba było odśnieżyć, drewno przywieźć czy węgiel itp. Niemniej jednak nie podobało mi się to że matka moja zrobiła z siebie niewolnicę i męczennicę, mimo pracy zawodowej zawsze gotowała, sprzątała. Ona nawet nie umie odpocząć, nawet jak przyjeżdża do mnie to u mnie odruchowo sprząta... Za to moja teściowa nie pracowała zawodowo, więc siłą rzeczy rzeczy domowe robiła. Ale teść jej pomagał, może i symbolicznie ale np do obiadu ziemniaki obrał czy pokroił ogórki na mizerię. Przez to że mój mąż wyrósł w takim a nie innym domu szanuje to że w domu też się pracuje. Zawsze mi pomagał, mniej lub bardziej, ale pomagał. Nie jest ideałem i wiele nie zrobi sam z siebie ale jak się mu powie by np umył kabinę to to zrobi. Pracujemy oboje po tyle samo czasu (ja wracam pół godziny wczesniej bo mam blizej), ale tak samo pomagał gdy nie pracowałam gdy dzieci były malutkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic z tym juz nie zrobisz, moja babcia tez nie wyobraza sobie, zeby mezczyzna sam przygotowywal posilki czy myl naczynia. a niektorzy takie zachowania wynoszą z domu i nie wyobrazaja sobie, ze mozna zyc inaczej- zarowno kobiety, jak i mezczyzni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu na forum sie naczytalam, jacy Wasi mezowie sa pomocni. Ale mi sie dziwia nawet kolezanki z pracy. Kiedys jakas zapytala-co robisz na obiad? A ja jej na to -nie wiem, moj maz cos zrobi, to wielkie zdziwienie. jedna ma 22 lata, mieszka z chlopakiem i tez sama sprzata i gotuje, ostatnio miala kilka dni wolne, to pojechala do rodziny, ale przedtem musiala w chacie ogarnac i chlopakowi ugotowac. Nawet dla niego z naturalnej ciemnowlosej slicznej dziewczyny zrobila z siebie blond cizie-bo jej chlopak nalegal, dla niego ladniejsza ( a nieprawda i kazdy jej to mowi, ze tylko wlosy zniszczyla, bo ciemny odrost widac od razu i musi co chwile farbowac).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja moge mamie mowic, ale ona przywoluje swoja mlodosc, czyli mieszkalismy na wsi, woda w studni, opal trzeba pociac, przyniesc, prala pieluchy tetrowe recznie, bo nie mielismy pralki, do tego miala nas 2 rok po roku. I teraz mnie, w dobie takich udogodnien uwaza za lenia, ktory po pracy ugotowac nie moze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze mi dowala, ze powinnam jeszcze jedno dziecko urodzic, to mi len przejdzie i obowiazkow dojdzie. Mama, rodzac mnie i brata miala 21 i 21 lat, ja pierwsze urodzilam w wieku 24, teraz mam juz 31 i dla mnie to juz nie pora na pieluchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To już stracone pokolenie, ich już nie naprawisz, ani nie przekonasz :P Nie ma co wdawać się w tłumaczenia, raczej dość ostro powiedzieć, że nie życzysz sobie takich komentarzy (i powtarzać to do skutku), bo zasady w waszym domu to wyłącznie wasza sprawa. Im szybciej to dotrze, tym mniej nerwów zjesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy to tylko kwestia straconego pokolenia. Autorka pisze o zgorszonych koleżankach z pracy przypuszczam (choć może się mylę), że przynajmniej część z nich jest w jej wieku. Tu, na kafe, tez często zdarzają się wpisy "Jak nie będziesz sprzątała i gotowała, to mąż cię rzuci i znajdzie prawdziwą kobietę". Ech, wydaje mi się, ze ruch feministyczny poszedł z złą stronę, bo wiele jest jeszcze do zrobienia w dziedzinie zrównania praw kobiet i mężczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mysle ze to nie jest kwestia pokolenia. ja mam dosyc dziwna sytuacje. zarowno moi rodzice jak i tesciowie sa za rownym podzialem obowiazkow - wszyscy pracuja. moj ojciec sprzata i gotuje na rowni z matka, czasami nawet czesciej, zalezy kto jest w domu. u mnie jest inaczej - na poczatku zwiazku przez dlugi czas bylam bez pracy i bylo dla mnie oczywiste ze sprzatanie czy gotowanie zalatwiam ja, bo jestem w domu. potem znalazlam prace, jednoczesnie bylam na studiach - czasu mniej oczywiscie. moj maz sprzata i gotuje jak sie go o to poprosi - sam z siebie nic nie zrobi. on wcale nie uwaza ze prace domowe to moja dzialka, ale jak co do czego przychodzi to nie robi nic. doszlo do tego, ze albo musze mu wprost powiedziec ze ma posprzatac to i to, jak tego nie zrobie to on sam nie zaskoczy. mysle ze moje bezrobocie bardzo zle wplynelo na podzial obowiazkow w naszym domu - maz sie przyzwyczail do tego ze jest wysprzatane i ugotowane - mimo tego te ja robie to kosztem swojego czasu wolnego, czego on nie widzi. czasami mysle ze on nie zdaje sobie z tego sprawy ile czasu zajmuje prowadzenie domu, bo juz dawno tego nie robil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kwestia sporna. znam sporo takich kobiet które same z siebie uważają ze to nie sprawa faceta i same na siebie nakładają wszystkie obowiązki czesto wrecz nic facetowi zrobic nie dadza a jak juz cos zrobi to i tak zle. chodza i po nim poprawiaja. choć mężczyzni wcale od nich tego nie wymagają zeby robily wszystko. niektóre potem czują się wykorzystane itd... ale to inna kwestia. jasne że kiedyś było inaczej. no ale np. mężczyzna wracając z pracy tak jak tu pisały dziewczyny rabal drewno, naprawial cos, grzebal w aucie majsterkowal itp... a nie gral na kompie albo siedział caly wieczór przed tv. a to wkurza kiedy ty jeszcze musisz powiesic pranie złożyć wyschniete itd... u mnie sprawa byla dosc skomplikowana bo trafil mi sie totalny mamisynek i mamy podzial na miesiace. jeden miesiac robie ja jeden on. tyczy sie to wszystkiego sprzatania prania itp... jemy oboje w pracy więc to odpada. byl podzial na tygodnie ale dziad oszukiwal i zmienilam. np. w ciagu tygodnia nie zdazyl zmienic poscieli ani prania podlog umyc bidulka nie zdazyl. a tak to ma miesiąc i spoko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja opłacam gosposie, nianię, gosposia nawet gotuje obiady, ja pracuje, b.dobrze zarabiam, dzieciaki mam malutkie, ale dbam o nie, czytam, zawiozę na zajęcia dodatkowe, odrabiam lekcje, robię zakupy, ogarniam ogród, sama prowadziłam budowę domu pracując i będąc w drugiej ciąży, znam 2 języki obce, uczę się trzeciego, a i tak dla wszystkich w koło jestem leniem, bo ze szmata kibla nie szoruje, ale mam to gdzieś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×