Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Cały czas mi mówi że mi nos odstaje

Polecane posty

Gość gość

Że niby z chudości.. (a mam policzki chomiki!). Wykańcza mnie to już powoli, czasem prześwietla moją twarz jak radar i widzę, że mnie ocenia. Jak przyjdzie dziewczyna brata, to patrzy to na mnie, to na nią i potrafi wyskoczyć z porównaniem, kiedy ona zniknie z pola widzenia.. mam jej dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Udaje że żartuje. Siedzę na krześle bokiem, przychodzi, zerka i nagle 'wydłużył ci się ten nochal coś'. Dostaję schizy, bo słyszałam to już niezliczone ilości razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mu powiedz " no coz, nie kazdy musi byc taki piekny jak ona"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakiemu jemu? To jest ona. I nie reaguje na żadne słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem. Znajdź u nich wady i też się przypieprzaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mostek męski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to nie rozumiesz ? Jak tak zaczęłam (nie im, a jej) mówić, to potem miała argument jak mnie krytykowała 'ty też mi wytykasz!'. To jest osoba, której nie przetłumaczysz krzykiem, płaczem, ignorowaniem. I tak za parę dni przechodząc koło ciebie mimochodem i z pseudotroską powie 'noch (...)' albo 'oczy masz nie te'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tego nie umiem zignorować, mimo, że nie mam już -nastu lat. Twierdzę, że jeśli ludzie dostrzegają takie rzeczy, to coś ze mną nie tak. Nieważne, że tymi 'ludźmi' jest głównie ona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem, jak własna matka może ciągle córce mówić coś takiego. Jak może podkopywać jej wiarę w siebie i doszukiwać się ciągle wad. Jakby tylko o to w życiu chodziło... Nie dość, że świat jest skurczysyński, to ona dokłada cegiełkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem, jak tak się można zachowywać, jak ta osoba, kto to jest??? która czepia się ciebie??? Tego nie rozumiem. Natomiast, jeśli nie można przemówić do rozsądku, to należy zastosować inne metody. I jestem pewien, że coś zadziała. Musisz poszukać czegoś, jakiegoś kompleksu, słabości, czegokolwiek i w to uderzyć. Nie wdawać się w dyskusje, tylko na każdą uwagę, kontruwaga. Jest jeszcze jedna metoda, być może najskuteczniejsza. Czyli uzbroić się w cierpliwość. Zacisnąć zęby i ignorować. Nie radzę bić w twarz, ale ja pewnie tak bym zrobił. Jakie relacje was łączą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To było dla mnie tak abstrakcyjne, że nie dotarło do mnie, że to twoja matka. Chore to jest. Nie wiem co mogę ci doradzić. Chyba jednak, najlepiej nauczyć się to znosić, odciąć się od tego. Ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22 lata. Uderzam stale. Nienawidzę tego, nie lubię ludziom robić przykrości. Ale sama do tego doprowadziła. Śmieję się z niej nawet, że powinna wybrać przystojniejszego męża, żeby mieć idealne dzieci (nosek mam po tatusiu). Wytykam wady, wiek. Nic. Ignoruję czasem, nie komentuję. Powraca jak bumerang. Kiedyś aż tak nie było. Kiedyś miałam całkiem wysoką samoocenę, nawet jak byłam nastolatką. Zniszczyli mi ją ludzie. Ona i były, który doszukiwał się innych usterek w wyglądzie (a wcześniej za mną szalał). Nie wiem, co ja komu zrobiłam, że ludzie czują się w obowiązku mnie tak krytykować. Ale jedno wiem na pewno. Mam już tego dosyć. mówi się, że to ludzie sami żyją w świecie idealności i wmawiają sobie kompleksy. U mnie jest odwrotnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Było w twarz. Ale za inne rzeczy. O wiele mocniejsze. A raczej oddawałam. To były skrajne sytuacje... Ale to już przeszłość, od jakiś 4 lat. Już się nie odważa. Wiem, że piszę jak ofiara losu. Pewnie nią jestem. Ale ilekroć wydaje mi się, że moja samoocena podskoczyła, ilekroć widzę zainteresowanie mężczyzn, ilekroć myślę 'nie jest ze mną tak źle' ona powraca i uderza słowami. A ja znowu się skulam jak małe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może czas na wyprowadzkę, chociaż wiem, że nie jest łatwo, bo niskie płace, brak pracy. Prawdopodobnie coś jest nie teges z twoją matką. Może właśnie ona widzi w tobie ojca, którego nie lubi? Tak bywa. Nie wiem, nie upieram się, tylko wskazuję, że musi być jakaś przyczyna. Jeżeli chłopak także ciebie w ten sposób traktował, to zaczynam się zastanawiać, czy jednak nie jest tak, że znalazłaś takiego chłopaka, bo coś specyficznego wyniosłaś z domu, jakiś masochizm. Nie chcę niczego naciągać, wmawiać ci, bo analiza takich spraw, jest zajęciem dla ciebie i terapeuty. Możesz też sama dojść do tego. Na bieżąco, nie umiem niczego doradzić poza wyprowadzką i/lub uzbrojeniem się w anielską cierpliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kupiłam sobie klips na nos, tzn. nose up. Ot taki gadżecik z Chin. Pewnie nie pomoże, bo to bardziej dla Azjatów. Oni mają miększą chrząstkę od nas. Wyśmiała mnie, że cuduję, jak to zobaczyła. Noszę go cichaczem, po 1-2 godziny, mając nadzieję, że to coś pomoże. Czy już popadam w paranoję? Nie wiem. Wyszłam z założenia, kupując go, że może chociaż troszeczkę pomoże, nie zaszkodzi ponosić... Bo że nie dużo, to wiem od razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I chyba, już widziałem tę fotkę na Kafe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Było w twarz. Ale za inne rzeczy. O wiele mocniejsze. A raczej oddawałam. To były skrajne sytuacje... Ale to już przeszłość, od jakiś 4 lat. Już się nie odważa. x No, teraz mam już pewność, że nie chodzi o nos. Chodzi o ciebie i o nią. Nos, to tylko idiotyczny pretekst. Machnij ręką na ten nos, bo nie o niego chodzi. Prawdopodobnie masz od dawna problemy emocjonalne i złe relacje z matką. Naprawdę, lepiej nie toczyć wojny i machnąć ręką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojca nie lubi, owszem. Ale jej raczej chodzi o sam fakt wyglądu. Nie o ojca. Tak myślę. Tak, syndrom ofiary ciągnie się za mną od dzieciaka. Nawet jak się zmieniłam, nabrałam pewności siebie, to zawsze nadziewałam się na ludzi, którzy traktowali mnie w specyficzny sposób. Pozrywałam wszystko. Dwie pseudoprzyjaźnie, z tamtym chłopakiem też dość szybko. Teraz mam bardzo niewiele osób koło siebie, ale życzliwych. Jednak bez partnera. Ja analizuję od dawna. I moja pseudologika się broni. Że wygląd się liczy. Że jak ktoś zwraca uwagę, to coś w tym jest. Etc. Że nic nie zaszkodzi, jak podbam o siebie jeszcze bardziej (nie robię jednak z siebie klauna). Przyjmuję toksyczność mojej matki, ale też jakby się na to zgadzam. Tkwię w bagienku... Rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest tak łatwo nie zwracać uwagi, kiedy Twoja samoocena tak bardzo zależy od innych ludzi. Rozwijam się intelektualnie i też dbam o siebie, z jednej strony czuję się na swój sposób wartościowa, z drugiej czuję potrzebę potwierdzania tego u innych ludzi. Dlatego jakakolwiek krytyka jest dla mnie ciężka. Gdyby to jeszcze była konstruktywna krytyka... Za bardzo mam zaszczepione w głowie, że to raczej inni mają rację. Mam swoje zdanie, ale jeśli ktoś mnie ostrzej krytykuje, to sobie myślę, że jednak jestem głupia. Niekoniecznie zmieniam poglądy, raczej jakby uznaję wyższość innych ludzi nade mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozgadałam się. A zaczęło się od nosa. Huh :) Naprawdę są chwile, kiedy dobrze się czuję. Jednak wystarczy, że ktoś próbuje się do mnie bardziej zbliżyć, zaprzyjaźnić, od razu mam w głowie: przecież jestem beznadziejna i brzydka. Szybko się zużyję. Nie warto, kochanie. To na pewno nie sprzyja zdrowym relacjom ani nie zachęca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że wygląd się liczy. x Liczy ale nie jako obiekt fiksacji, rozumiesz? x Że jak ktoś zwraca uwagę, to coś w tym jest. x Niekoniecznie, bo ludzie często widzą coś czego nie ma, wyolbrzymiają, czepiają się, żeby nie patrzeć na siebie, swoje rzeczywiste, bądź domniemane wady. x Etc. Że nic nie zaszkodzi, jak podbam o siebie jeszcze bardziej (nie robię jednak z siebie klauna). x Oczywiście, że nie zaszkodzi! Nawet ten aparat na nos, nie uważam za śmieszny, bo jeśli chcesz coś poprawić, to czemu nie? Bylebyś robiła to dla siebie, nie dla innych. Rozumiesz? x Przyjmuję toksyczność mojej matki, ale też jakby się na to zgadzam. Tkwię w bagienku... Rozumiesz? x Świetne zdanie! Bo ja też, przyjmuję, uznaję, nie podoba mi się toksyczność pewnych relacji, ale się JAKBY na to zgadzam i tkwię w bagienku, lub może tylko błotku. ROZUMIEM. x Najlepiej zerwać możliwie szybko te krępujące więzi. Świetnie, że analizujesz siebie. Weź tylko pod uwagę, że prawdopodobnie wielu elementów sprawy nie widzisz, lub widzisz je niedokładnie, pod złym kątem. Wiem z autopsji, że kontakt z terapeutą bardzo mi pomógł zrozumieć siebie i na czym zasadzają się moje problemy. Nos masz zupełnie normalny. Nieco do szpica, ale to nie jest coś co jakoś razi, czy bije w oczy. Naprawdę, to jest tylko pretekst, który być może nawet, twoja matka ma za realny problem, bo sama ma jakiś problem emocjonalny, więc nie wie co gada. Syndrom ofiary? No właśnie, więc się nakręcasz. Dobrze, że wiesz o tym. Doszłaś do tego, to bardzo dobrze świadczy o twojej przenikliwości, inteligencji i jednak pewnej równowadze emocjonalnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest tak łatwo nie zwracać uwagi, kiedy Twoja samoocena tak bardzo zależy od innych ludzi. Rozwijam się intelektualnie i też dbam o siebie, z jednej strony czuję się na swój sposób wartościowa, z drugiej czuję potrzebę potwierdzania tego u innych ludzi. x Piszesz bardzo RZECZOWO i świetnie się z tobą rozmawia, nie piszę tego żeby ci polepszyć humor, tylko stwierdzam fakt. To co wyżej zacytowałem, to jakbym sam o sobie napisał. Niestety, gdy coś jest nie tak w psychice, to potem się to ciągnie. Ciesz się, że TY JUŻ WIESZ, bo ja mam prawie dwa razy tyle lat co ty i tak naprawdę, wiele zrozumiałem stosunkowo niedawno. Później jest dużo trudniej. Bagno wciąga jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zasadzie robię to też dla siebie. Żeby lepiej się czuć. Chyba w takim sensie, że po prostu daje mi to jakąś pewność siebie, nawet jak nie zadziała. Ze chociaż coś robię. Ale nie wiem, czy bym to robiła, i myślałam, gdybym nie usłyszała takich uwag. Z kim masz toksyczne relacje? Zapewne nie widzę wielu elementów, lub bardziej - widzę je wyolbrzymione i właśnie naciągnięte do tej pseudologiki. Ja jestem troszeczkę typem perfekcjonistki, może nie we wszystkim, ale trochę chciałabym idealności. To też gubi. Co do syndromu ofiary, to nawet jak moja pewność siebie troszkę podskoczyła, to i tak miałam i mam duużą tendencję do umniejszania siebie. Ktoś mi coś tam mówił, a ja 'niemożliwe'. Kiedyś usłyszałam uwagę, że czuję się pewnie siebie, to myślałam, że się przesłyszałam. Bo tkwiłam (i tkwię) w schemacie 'ja jestem sierota, nie umiem sobie z niczym poradzić, a ludzie mi dokuczają'. Co do psychoterapeuty, to chyba muszę podjąć terapię na nowo (już kiedyś chodziłam). Bo zaczynam czuć, że jednak samemu nie przepracujesz pewnych rzeczy. Mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to mu czy tam jej odpowiedz "dzięki płaski ryju" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym sobie tak nie pozwoliła, a jak on widzi że ty mu na wszystko pozwalasz to cię wyzywa i obraża. Ja po 1 takim razie bym mu dała w mordę albo się obraziła dopóki by mnie nie przeprosił. Pocieszające jest to, że mój facet wygląda gorzej ode mnie więc raczej nie będzie się mnie czepial :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję :). Wiesz, ja myślałam o wyprowadzce już.. ile? 3, 4 lata temu. Acz nie wyszło. Myślę, że po prostu się tego bałam, nie byłam gotowa. Ale jest dobra wiadomość - dziś jest z tym coraz lepiej. Czuję, że do tego dojrzewam. Kiedy poszłam jakiś czas temu do pracy, przełamała się pewna bariera. Potem kolejna. Aktualnie przełamuję kolejną, związaną z funkcjonowaniem wśród większej ilości ludzi. Aale muszę się przyzwyczaić do entej rzeczy. Do spraw urzędowych, boję się ich nadal jak cholera, wolę już pogawędkę z obcymi osobami na ulicy ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest moja matka... Ale z moim facetem jak się zaczął dowalać o bzdury, to zerwałam :P Aczkolwiek on sam miał duuże kompleksy i ja o tym wiedziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×