Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wychować syna od małego żeby nie był w wieku dorosłym ciężarem dla żony ?

Polecane posty

Gość gość

Mój synek ma dopiero 2 latka i jeszcze nic nie rozumie jeśli chodzi o sprzątanie, zresztą nawet tego od niego nie oczekuje. Czasami wrzuci układankę do pudełka ale traktuje to jako zabawę, wiem że jak by się z tego zrobił z mojej strony jakiś stały wymóg to na pewno tego nie będzie robił. Ogólnie przechodzi teraz fazę buntu. Przebieranie to istna szamotanina. Jak jest pora kąpieli to wejść do wanny nie chce, jak trzeba wyjść z kąpieli to wyjść z wanny też nie chce. W domu być nie chce, ale jak trzeba zejść z domu po schodach to też iść nie chce. Wiem że teraz temat wychowania to jakaś abstrakcja bo argumentów słownych nie łapie chyba że brzmią dla niego atrakcyjnie w sensie że jedziemy do parku czy coś takiego. Generalnie nie ma z nim dyskusji. Albo jest zabawa albo jest szamotanina. Więc odpuszczam na dzień dzisiejszy, ale rozwój dziecka to płynne zjawisko i nie chce sie nagle obudzić kiedy będzie mieć 13 lat i nie będzie nic w domu robił. Nie podoba mi się to co społeczeństwo gotuje kobietom w życiu dorosłym. Nie podoba mi się że mężczyźni nie interesują się sprawami domowymi i trzeba się z nimi użerać jakby byli drugim dzieckiem. Chcę żeby syn interesował się prozaicznymi czynnościami żeby nie trzeba było robić koło niego w wieku dorosłym, żeby mnie szanował jako matkę a potem żona żeby nie musiała po nim tylko ciągle sprzątać, żeby intersował sie drobiazgami takimi jak zostawiona szklanka czy nieumyty zlew. Jak sie za to konkretnie zabrać w niedalekiej przyszłości. Mężczyźni nie powinni robić ze swoim żon służących, synowie tak samo. Dlaczego społeczeństwo nie porusza tej tematyki. W telewizji jest ciągle tylko gadanie o prawach gejów czy transseksualistów a nic z czym się użera 99% społeczeństwa. Wszystko co poruszyłam jest pomijane jakby nie istniało, jakby to był indywidualny problem lub nieproblem każdej kobiety w zależności jak ona pozwala sie traktować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a prawda jest taka że jakby się publicznie poruszało ten problem regularnie to może ludzie stopniowo zmienialiby ten chory układ. Ja tego nie rozumiem. Kobieta jest przecież słabsza fizycznie od mężczyzny a wymaga się od niej 3 razy więcej. Praca zawodowa, ciąża, poród i opieka nad małym dzieckiem plus sprzątanie, pranie gotowanie za całą rodzinę, a facet tylko idzie do pracy i to wszystko, dzieckiem się zajmuje z doskoku i to wtedy jak ma nastrój lub zostanie do tego przyciśnięty. To tylko przed ślubem faceci niby traktują kobiety jak księżniczki, tak jest w reklamach czy w gazetach czy w bajkach bo jeszcze sie kobieta nie poznała na nich dobrze ale po ślubie sie zaczyna wszystko to co napisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba wdrażac do domowych obowiazków od malego, mój sprzata od czasu jak zaczął chodzić i nie w formie zabawy (chociaż jak masz trudniejsze dziecko to oczywiscie stosuj tak, zeby działało, czyli traktuj jak zabawę), składa rzeczy po sobie, odnosi naczynia, na razie tyle, ma 6,5 roku i uważam, że to malo - sa dzieci w jego wieku, które już sobie i kanapkę zrobią. Ale póki co jeszcze nie moge na to patrzeć;) Gorzej mam z córką, bo od małego jest księzniczkowata i trzeba co rusz upominać, ale naucze ją też. I co najwazniejsze - równo maja robic, moga się wymienic, że ktos robi cos za innego, ale nie ma, że jedno siedzi a drugie sprząta (tutaj córka przoduje w miganiu się). Dzieci mogą też od małego pomagac w robieniu ciastek, czy przygotowaniu posiłków... Gorzej jak Ty robisz z dziecmi, a mąż nie bierze w tym udziału i się te dzieci kiedys obudzą, że tata ma lepiej... mam nadzieję, że do tego czasu mojego domowego śmierdziela zdołam usunąc im z oczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ma 21 mscy i jak sprzątam (robię tak mniej więcej od jego roczku) to mówię skarbie pomóż mamie i wtedy on rzuca zabawę i leci. Np.podaję mu papierek i proszę, żeby wyrzucił do śmieci. Wycieram kurze to daję mu szmatkę i jeździ nią byle jak po niższych półkach. Wieczorem zawsze wspólnie z tatą sprząta zabawki "bo one też teraz idą spać". Wszystko w formie zabawy, z uśmiechem, bo moim zdaniem inaczej na razie się nie da. Nie mam z nim żadnych problemów, no ale. .. On okresu buntu jeszcze nawet nie zaczął, więc nie wiem jak to będzie jeśli ten okres przyjdzie. Aha i jeszcze ważne: mój mąż angażuje się w domowe prace, głównie w te "męskie", ale pranie też rozwiesi czy umyje lustra, łazienkę. Syn to widzi i to ważne. Bo dzieci najłatwiej uczą się przez naśladownictwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapytaj moją teściową :D a poważnie to oczywiście trzeba od małego uczyć pewnych nawyków, powierzyć na stałe pewne obowiązki i konsekwentnie z nich rozliczać. Ja jak chodziłam do pierwszej klasy podstawówki musiałam sobie często przygrzewać zupę, obierać ziemniaki, a później je gotować. Nie mówiąc o np odkurzaniu, wieszaniu prania itd. Z prasowaniem gorzej, bo moja mama bardzo to lubiła i się nami nie wyręczała :) przez to do dzisiaj tego nie lubię i nie umiem. Ale mój mąż jako dziecko robił ze swoimi rodzicami robił WSZYSTKO: haftował ściereczki, cerował skarpetki, gotował, sprzątał, malował, przycinał drzewka, dbał o samochody, prasował, pomagał przy młodszym bracie itd. dzięki temu dzisiaj w kwestiach domowych nie ma rzeczy, w której nie mogłabym na nim polegać. To naprawdę niesłychanie ułatwia i usprawnia wspólne życie. Po prostu zawsze mieliśmy obowiązki i byliśmy bardzo samodzielni. Ale to też chyba kwestia charakteru. Bo np mój starszy brat, z tych samych rodziców, z tego samego domu, a koło siebie nie robi nic :P ale bratowej to nie przeszkadza, bo to typ pedantki i tak zawsze wszystko poprawia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu musisz go wlaczyc w grafik obowiazkow, ktory wisi na lodowce albo tablicy sciannej, w rownym stopniu co i corke. To tyle. No i ojciec w domu, jesli mieszkacie razem, musi dawac przyklad i dzielic sie z toba doroslymi obowiazkami fifty fifty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Synek powinien od początku robić wokół siebie jak najwięcej, co tylko jest w stanie. Jak ma dwa lata, to może np. odkładać zabawki na swoje miejsce. Będzie się uczył, że jak się coś wyjmie i skończy używać, trzeba schować. Potem jak będzie starszy, niech myje po sobie talerzyki, kubki, ściera kurze z półek, do których dosięga itp. Będzie jeszcze starszy - niech sobie robi samodzielnie kanapki, prasuje ubrania. Może robić zakupy, pomagać robić obiad, np. obierać warzywa. Wszystko stopniowo, dopasowując to do jego możliwości. Moim zdaniem ważne, żeby to robić stopniowo, dodając mu obowiązków, jak tylko będzie w stanie je wykonać. Nie może być tak, że nagle jak skończy np. 15 lat, zaczniesz od niego wymagać, bo będzie miał poczucie, że mu się dzieje krzywda. ;) A tak wyrośnie w poczuciu, że to jest naturalne, że trzeba zadbać o pewne rzeczy. I ważne jest to co napisała osoba wyżej - przykład ojca. Jeśli mieszkasz z mężem/partnerem, to nie możesz go obsługiwać, tylko musicie mieć w miarę sprawiedliwy podział obowiązków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no co wy? z polskich chłopaków chcecie jakieś c/i/p/y porobić??? od sprzątania to będą te du/po/dajki i materace z którymi wasi synowie będą w konkubinatach żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Syn musi od małego widzieć, że tata też gotuje, sprząta i że robi to sam, z siebie, a nie że trzeba go pięć razy prosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój nie ma szans, chyba, że mu zmienię tatusia, ale z kolei na t ja nie mam ochoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej dobrym przykładem. Jak syn widzi tatę z odkurzaczem, przygotowujący jakiś posiłek, trzymający w ręku mopa, a syn mu w tym "pomaga" nie ma siły, aby nie nauczył się podstawowych czynności domowych. Moi synowie[12 i 9 lat] nie mają problemów z pracami domowymi, chętnie pomagają, mąż ich tego nauczył. W tygodniu domem zajmuję się głównie ja [pracuję na 3/4 etatu], gotuję obiady, sprzątam, piorę... Mąż późno wraca do domu, ale po drodze robi zakupy, a oglądając mecz jest w stanie wyprasować pranie, sprawdzić lekcje. W weekendy u mnie gotują i sprzątają panowie. Ja mam czas dla siebie - fryzjer, kosmetyczka. Sobotnie popołudnia i niedziele czas relaksu, wypady rowerowe, basen, kręgle, pizzeria, kino albo jakieś inne atrakcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda że matki córek nie martwią się jak wychować córkę by w przyszłosci była dobrą żoną i matką.By wiedziała że małzeństwo to obowiązki nie tylko żądania ,że matka to macierzyństwo a nie podrzucanie dzieciaka jak kukułka do babć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matki tak wychowują córki że nie da się z nimi wytrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest akurat fakt ze malo jest facetow ktorzy sa samodzielni. Mam 21lat. Kiedys moj kolega rowiesnik narzekal na swoja mame: "jak mogla zrobic taki obiad (podsmazyla kielbase i z twgo co pamietam to jeszcze jakies warzywa tez dala na patelnie), to ma byc obiad?!". Juz nie jest moim kolega. Jak tam mozna. Jak mu nie pasuje to niech sam d**e ruszy, tak? Ja osobiscie jal pomysle o tej kielbasie to glodna sie robie :) nie uwazam zeby to byl zly obiad. Zalezy na co ma sie ochote oraz kazdy gotuje jak umie. Jesli chodzi drodzy Panowie o kobiety z ktorymi nie mozecie wytrzymac... co korona z glowy wam spada? Kobieta goni do roboty i d**y sie wam nie chce ruszyc? Pewnie chodzi za wami i prosi 5razy byscie laskawie cos zrobili... i kto tu jest be.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko Twoj synek nie jest za maly na nic moim zdaniem :-) moj ma 1,5 roku i owszem, nie sprzata pokoju sam bo tak male dziecko nie rozumie co to "porzadek", to abstrakcja jakas :-) dlatego wystarczy mowic "wrzuc zabawki do kosza","schowaj ksiazeczki do szuflady" itd. Ja z moim duzo w domu robie razem. I on widzi, ze to wszystko "fajna zabawa". Razem odkurzamy, scieramy kurze, nastawiamy pralke, wieszamy pranie itd :-) Jesli da rade to z tata robi tez niektore rzeczy. Np u nas w domu tata myje okna my idziemy na spacer i przechodzimy pod domem, zeby zobaczyc jak tata myje te okna :-) Synek ma etap, ze uwielbia byc pomocny i dumny jest z tego, ze pomaga i cos wie. Od dawna jak jakis paproch czy okruszek czy piorko z poscieli znajdzie to podnosi i idzie wyrzucic do smieci :-) nauczyl sie tego przy okazji zmiany pampersa, ze starego trzeba wyrzucic no to smieci. U nas jak na 1,5 roku wystarczy i powinno byc ok. U nas w domu nie ma problemu, zeby maz cos robil, pomaga ile moze, mimo, ze pracuje, a ja nie pracuje zawodowo poki co :-) Dziecko widzi, ze kazdy sprzata to nie ma dla niego w tym nic dziwnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko: co do aktualnych problemów wychowawczych z synkiem to polecam CI poczytanie książki "Język dwulatka". Świetna książka, która pokazuje dobry kierunek w wychowywaniu dziecka, pisze skąd bierze się nieszczęsny bunt dwulatka i jak sobie z nim radzić. A co do reszty: myślę, że sporo zależy od tego w jakiej rodzinie dzieci się wychowują i jaki mają, po prostu, przykład. Jeśli w domu tylko Ty zasuwasz a małżonek leży na kanapie i czeka na obiad to trudno Ci będzie przekonać syna, że można inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×