Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nieodpowiedzialna111

Moralniak

Polecane posty

Gość Nieodpowiedzialna111

Czy można upaść niżej ? Czy to jakaś karma, może na to zasłużyłam. Nigdy nawet nie pomyślałam, że mogłabym się tak poczuć, jak panienka na jedną noc, na chwile. To zawsze ja kończyłam te niedorzeczne romanse, ja decydowałam o wszystkim, miałam ostatnie słowo, słuchałam komplementów i wyznań. I w tym momencie pojawił się on, zupełnie nie w moim typie, mało męski, chamski i bezpośredni. A jednak na jego widok miękły mi kolana, pozwalałam mu na dużo więcej niż innym, do tej pory zastanawiam się dlaczego. Mówił wprost czego ode mnie chce, nie ukrywał, że chce mi po prostu przelecieć, dosłownie używał tego typu określeń, a ja ? zamiast dać mu w twarz, uśmiechałam się głupio i mówiłam, że nic z tego, że po moim trupie i wtedy naprawdę tak myślałam. Widywaliśmy się codziennie w pracy, był to tylko głupi flirt, on poza gadaniem nigdy nie odważył się na nic więcej. Szkoda, że tak nie zostało… Firma upadła, powiedzieliśmy sobie cześć i każdy poszedł w swoją stronę i byłoby dobrze, gdyby pewnego dnia, nie odezwał się, przypomniał sobie, że przegrałam kiedyś jakiś głupi zakład, ja zupełnie o tym zapomniałam. Przegrałam wino, jednym z warunków miało być jego wspólne picie. Umówiliśmy się, nie zaprosiłam go do domu, wylądowaliśmy w jakiś krzakach pijąc wino. Z każdym łykiem bardziej uderzało mi do głowy, sama zaczęłam go zaczepiać, szturchać prowokować, w końcu mnie pocałował. Był w tym naprawdę niezły, zrobiło mi się gorąco, ale na szczęście nie wypiłam aż tyle, żeby stracić nad sobą panowanie, przynajmniej wtedy… Po tym pocałunku coś się zmieniło, nie mogłam się na niczym skupić, ciągle wpatrywałam się w durną zieloną kropkę przy jego nazwisko, w XXI wieku obłęd przybiera nowe formy. Coraz ciężej było mi to ukryć przed narzeczonym, ale jakoś dawałam rade, i pewnie w końcu bym zapomniała, gdyby nie pewien pechowy piątek. Karol musiał wyjechać zostałam sama, miałam doła po niezbyt optymistycznej diagnozie u lekarza, chciałam się napić, ale nie sama. Napisałam sms „jak chcesz wpadnij” przyszedł. Sporo wypiliśmy, zaczęliśmy się całować, ale znów gdy zrobiło się gorąco zdołałam wyhamować. Po tej wizycie było tylko gorzej, zaczęłam dostawać coraz śmielsze wiadomości, mówił wprost czego oczekuje, a ja znów zamiast kazać mu spadać odpisywałam. W momencie kiedy znów nadarzyła się okazja zaprosiłam go do siebie. Ten sam scenariusz, morze alkoholu i namiętne pocałunki, tym razem wypiłam za dużo, nie zdołałam powiedzieć nie w odpowiednim momencie. Nie uprawialiśmy seksu, w dosłownym senesie, nie opisze co zrobiłyśmy dokładnie bo nadal niedobrze mi na samą myśl, był naprawdę szybki, nie mam pojęcia kiedy zdążył rozpiąć zarówno swoje jak i moje spodnie, było to na swój sposób upokarzające, ale nie to było najgorsze. Po wszystkim było mi wstyd, zaczęłam dalej pić, a on po prostu wyszedł, nawet nie pocałował mnie na pożegnanie. Poczułam się jak d****** tania szmata, po jego wyjściu wyjęłam kolejne wino, mimo, że za 3 godziny miałam wstać do pracy. Gdy je skończyłam, wykąpałam się, wypiłam kawę i z paczką gum w ustach chwiejnym krokiem ruszyłam na autobus (dobrze, że do samochodu nie wsiadłam) byłam tak przybita, że było mi wszystko jedno, po krótkim spacerze i 2 przystankach wytrzeźwiałam na tyle, żeby zorientować się, że pojawienie się w pracy w takim stanie nie przyniesie nic dobrego. Napisałam smsa, że jestem chora i wysiadłam na kolejnym przystanku, gdzieś po drugiej stronie miasta, nie pamiętam jak udało mi się wrócić do domu, gdy tylko weszłam skończyłam wino i zasnęłam. Po południu wrócił Karol, a ja starałam zachowywać się normalnie, żeby nie dawać mu powodów do podejrzeń, do tej pory się staram… A mój „kochanek” nie odzywa się, nie odpowiada na wiadomości, dostał to co chciał i po prostu mnie olała ( chociaż sama powiedziałam, że ma się do mnie nie odzywać gdy wychodził, to ciągle czekam na jakąś wiadomość). Mam tylko nadzieje, że nikomu się nie pochwali, a ja w końcu zapomnę i znów będę w stanie spojrzeć w lustro… Jak zapomnieć ? Jak żyć dalej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co jesteś z narzeczonym skoro go nie kochasz?? bo nie kochasz. Co,zamierzasz wziąć z nim teraz ślub po tym co sie stało?? wiesz,ze to bedzie fikcyjny slub skoro on nie wie co zrobiłaś.. jak żyć dalej w takim oszustwie..nie wiem,mi by bylo z tym trudno żyć wolalabym odejsc albo powiedziec co sie stało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie brzmi jak moralniak i wyrzuty sumienia, tylko chęć na więcej. Żal Ci że Twój *****cz odszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieodpowiedzialna111
Moge powiedzieć, ale po co ? żeby się lepiej poczuć ? Bo on na pewno nie poczuje się lepiej... a że mnie nie zostawi, co do tego mam pewność... sama zastanawiam się czy tego nie skończyć, ale po 8 latach, wspólnym koncie i mieszkaniu nie jest to takie proste, poza tym boje się jego reakcji, podczas poważniejszych kłótni ma łzy w oczach, nie dam rady mu tego zrobić ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
buhahahahaaaaaaaaaaaaa, jesteś odważna w sytuacji, gdy jakiś gostek rżnie cie w du/psko, a nie masz odwagi powiedzieć o tym narzeczonemu bo macie wspólny kredyt i on będzie miał łzy w oczach, no tak, i to wspólne mieszkanie, 8 lat razem. dasz radę, przecież z tamtym też sobie dałaś :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nikogo nie rżnął !!! od tego zacznijmy, moja wina może źle to opisałam, ale do niczego nie doszło skończyło się na rozpiętych spodniach na które szybko zareagowałam. Wiem że zasłużyłam na te obelgi, ale trzymajcie się faktów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aggga83
Jestesz d***** :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×