O co mu chodziło? Przekroczyłam granicę?

Mam kolegę w pracy. Właściwie jedna z niewielu osób na które mogę liczyć. Zawsze do mojej dyspozycji, gotowy by mi pomóc. Świetnie się z nim rozmawia, nawet flirtuje itd... Po roku postanowiłam go zaprosić na zwykłe spotkanie. On nie odmówił, ani też nie przyjął zaproszenia. Nie zmieniło to mojego zachowania ani nic. Nadal mu mówię cześć itd, ale on zmienił. Patrzy na mnie jakbym mu matkę zabiła. Na szczęście pracujemy w innych działach, więc praktycznie się nie widzimy.

Na 100% nie ma dziewczyny. Wiem, bo niedawno mi to sam mówił.

traktowal cie jak kumpla a ty wyskoczylas ze spotkaniem.zamurowalo go pewnie i juz po przyjazni.mysli pewnie,ze na niego lecisz i bedzie cie omijac szerokim lukiem.

Może jest typem samotnika. Nie szuka znajomych, koleżanek..może po prostu źle czuje się na takich wyjściach. Sama też tego unikam.

Że na niego lecę to pewnie już dawno wiedział. On jest chorobliwie nieśmiały, kobiety nigdy nie miał, więc myślałam, że jak zaproponuje spotkanie to się ucieszy.

uważam podobnie jak gość z 23:14 jak kobieta zaprasza faceta to nie jest to zwykłe spotkanie. Po cholerę go zapraszałaś?? nie wystarczą ci fajne kontakty w pracy? zorientował się że jesteś desperatką i już po sympatii :O

Czemu desperatką od razu?

moze jestem staromodna ale uważam że kobieta nie powinna zapraszać faceta na kawe, własnie np z takich powodów