Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sytuacja bez wyjscia

Czy kobieta z niepelnosprawnym rodzenstwem...

Polecane posty

Gość Sytuacja bez wyjscia

...ma szanse na milosc, staly zwiazek? Mam 30 lat i o kilka lat mlodszego brata niepelnosprawnego umyslowo (fizycznie calkowicie sprawny). Brat nie mowi, malo rozumie, jedynie podstawowe polecenia, potrafi sam zjesc, isc do toalety, ale np. trzeba pomagac mu sie umyc, ubrac, trzeba przygotowac mu posilek. :( Nie mamy juz jednego z rodzicow. :( A mnie przeraza przyszlosc...gdy kiedys odejdzie drugi rodzic, zostane calkowicie SAMA z bratem. :( Nie mam przy sobie innych czlonkow rodziny, ktorzy mogliby mi pomoc. Ja sama pracuje za granica (w miejscowosci w Polsce, gdzie mieszka moj brat, nie ma dobrej pracy), mam dobrze platna prace, ale jest to poki co praca na czas okreslony. Gdybym miala prace stala, chyba powierzylabym opieke nad bratem jakiemus dobremu osrodkowi, zebym miala pewnosc, ze nie dzieje mu sie krzywda, i od czasu do czasu zabierala go do siebie na kilka dni...w ten sposob ja moglabym pracowac, ukladac sobie jakos moje zycie prywatne (poki co nie mam meza), nie ryzykowalabym, ze ktoregos dnia stane sie sfrustrowana opiekunka z depresja, ktora poswiecila zycie dla brata, ktory, nie ze swojej winy przeciez, nigdy tego nie docenil. Oczywiscie tak czy siak takie rozwiazanie okupione by bylo ciezkimi wyrzutami sumienia.... Juz je mam na sama mysl o tym, a jednoczesnie czuje niechec na mysl o byciu zmuszona kiedys stac sie niewolnica brata.... :( byciu zmuszona wracac do Polski i zyc za zasilek za kilkaset zlotych, ktory przysluguje opiekunowi osoby niepelnosprawnej.... Nasz rodzic w ogole nie porusza tego tematu, nie ma zadnych pomyslow na zycie, wiecej praktycznych pomyslow podsuwaja mi przyjaciele... :( A wracajac do tytulu watku: ostatnio kogos poznalam. Kiedy, Waszym zdaniem, powiedziec chlopakowi o tym, ze ma sie niepelnosprawne rodzenstwo? Boje sie mowic o tym, boje sie, ze chlopak pomysli, ze bede chciala go kiedys "wciagnac" w opieke faktyczna czy finansowa nad obcym mu czlowiekiem. Boje sie tez, ze jesli powiem mu o moim pomysle kompromisu (opieka w osrodku i raz na jakis czas kilkudniowe pobytu w domu) miedzy moim zyciem a opieka nad bratem, uzna mnie za potwora, ktory nie ma uczuc. :( Boje sie tez, ze pomysli, ze nie daj Boze, to choroba genetyczna i bedzie bal sie miec ze mna dzieci. A poza tym to ja nawet nie wiem, czy chce miec wlasne dzieci: bo jesli bede miec pod opieka brata, to jak dam rade z doroslym dzieckiem plus z jeszcze jednym malutkim? :( Kazdy z Was, kto nie ma takiego dylematu, moze sie czuc szczesliwy, uwierzcie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie ze masz szansena miłosc. Nie zadreczaj sie takimi myslami. Musisz liczyc sie z tym ze kiedys bedziesz musiała podjac ciezka decyzje i oddac brata do jakiegos osrodka lub zatrudnic jakas opiekunke. Wtedy bys mogla pracowac i miec w miare normalne zycie. A moze znajdziesz meza który ci we wszystkim bedzie pomagal? Nie miej czarnych mysli. Głowa do góry. Wiem ze jest ci ciezko, ja nie mam nikogo chorego w rodzinie ale pracowalam jako opiekunka spoleczna takze wiem o jakich trudnosciach mowisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że powinnaś powiedzieć chłopakowi o swojej sytuacji jak najszybciej. Uważam, że jesteś wspaniałą osobą, że myślisz dojrzale o sytuacji, a nie odcinasz się od problemu. Twój brat jest szczęściarzem. Nie obawiaj się reakcji partnera, jeśli Cię porzuci w tej sytuacji to będzie wyłącznie świadczyło o jego niedojrzałości, dojrzały partner cię wesprze i pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mu od razu! Nie masz sie czego wstydzic. Podziwiam cie ze tak dojrzale do zycia podchodzisz choc jeszcze jestes bardzo młoda. Cokolwiek zdecydujesz nawet jaki osrodek nie miej sobie tego za zle. To logiczne. Widac ze brata kochasz ale tez zrozumiale jest ze amsz watpliwosci boisz sie. On napewno zrozumie. Poza tym nawet gdybys go gdzies oddala to chyba mysle bys o nim nie zapomniala. odwiedzala go itp itd. Powiedz chlopakowi jak zle zareaguje znaczy ze GŁUPEK i niedojrzały debil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
Dziekuje za wszystkie odpowiedzi i przepraszam, ze tak dlugo nie pisalam. Szkoda, ze tak malo osob sie wypowiedzialo, ale rozumiem, ze nikt nie moze mi pomoc i nie moze mi wiele poradzic... Co do chlopaka, to spotykam sie z nim od miesiaca i poki co, nie mam odwagi powiedziec mu o moich problemach. Tyle mowi sie, ze na poczatku znajomosci lepiej byc optymista, wesola i pogodna osoba, ze czasem czuje sie jak jakis ufoludek, bo ja nigdy tak w pelni nie moge czuc sie szczesliwa czy pogodna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wiem ze jest ci ciezko, ja nie mam nikogo chorego w rodzinie ale pracowalam jako opiekunka spoleczna takze wiem o jakich trudnosciach mowisz." Ciesze sie, ze wypowiedziala sie tutaj osoba, ktora zna temat od podszewki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
To wyzej to moja wypowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
"Poza tym nawet gdybys go gdzies oddala to chyba mysle bys o nim nie zapomniala. odwiedzala go itp itd. " Oczywiscie, ze bym go nie zapomniala! Poza tym na sama mysl, ze w takim osrodku on moze czuc sie zle, bo nie bedzie mial tam swojego ukochanego pokoju, swojego biurka, lozka, robi mi sie smutno i mam wyrzuty sumienia... dobrze, ze chociaz zabawki mozna przewiezc... :( Bardzo sie boje i uwierzcie, ze ciezko zyc ze swiadomoscia, ze przyszlosc przyniesie tylko problemy.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faktycznie opieka nad bratem w osrodku byłaby jedynym dobrym pomysłem. to odnośnie tej frustracji, ja od 6ciu lat zajmuje sie chorym dziadkiem - rodzina sie wypięła. To co przezywam to jest horror.. psychika ? Na wykonczeniu. Nie daje sobie rady, nie mam swojego życia, a wdzięczność ? Dziadek sądzi, ze to psi obowiązek zeby ktos sie nim zajmował, a że nie ma kto.. to padło na mnie. Do domu spokojnej starosci nie chce iść i koniec. Dlatego, nigdy nie poswiecaj sie dla kogos, ja mam dopiero 25 lat, a czuje sie jak stara baba, pełna frustracji, złości i smutku. Nic w zyciu nie osiągnęłam, ale to nikogo nie obchodzi. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
do goscia z 17:29: Bardzo mi przykro z powodu tego, przez co przechodzisz! Z tego co zrozumialam, dziadek nie jest ubezwlasnowolniony? To przykre, ze cala opieka spadla na Ciebie, zawsze jest lepiej, gdy taka opieka dzielona jest na kilka osob.... wtedy az tak nie rujnuje to psychiki i zdrowia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Siostra chorego brata
Ja jestem w takiej samej sytuacji, moja rodzina dziwi sie ze mam 28 lat i nie mam nikogo a ja poprostu nie chce sie w nic angażować bo wiem ze nie mam przyszłości i tak czekam aż zostanę z tym problemem sama i nie mam pojęcia co zrobie ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
Do Siostra chorego brata : mam bardzo podobne podejscie. Z jednej strony chec bycia kochana przez kogos, kogo ja rowniez bede kochac i kto da mi wsparcie, a z drugiej strony strach przed zaangazowaniem i obawa na poczatku kazdej nowej znajomosci. A poza tym nawet jesli powiem chlopakowi o moim problemie a on powie, ze dla niego to nie problem, to jaka mam gwarancje, ze gdy naprawde bedzie musial sie zmierzyc z tym problemem, nie ucieknie? :( Na dodatek nie znam w realu nikogo, kto bylby w takiej sytuacji. Jedyne co, to slyszalam od przyjaciol, ze maja jakas tam znajoma, ktora opiekuje sie po smierci rodzicow chorym rodzenstwem i scenariusz jest zawsze ten sam: kobieta podchodzi po 50tke i nie zalozyla swojej rodziny. :( A nawet nie byla i nie jest z nikim w zwiazku odkad zajela sie opieka. :( Moja rodzina tez sie dziwi, ze "jeszcze sie nie ustatkowalam", a ja kompletnie nie wiem, jak pokierowac moim zyciem... :( Bardzo chcialabym znalezc osoby w podobnej sytuacji, moze nie we wszystkich przypadkach przyszlosc rysuje sie tak strasznie, moze ktos by podpowiedzial jakies rozwiazanie? Bardzo malo wpisow tutaj... :( Ludzie wola wypowiadac sie w watkach, ktore nic nie wnosza... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
A tak poza tym ten moj problem przyczynia sie do tego, ze zaczelam stronic od ludzi beztroskich, ktorzy nie wiedza, co to powazna choroba, niepelnosprawnosci, smierc... :( Tacy ludzie mnie denerwuja, bo glosza wszem i wobec jak to wazne jest byc optymista, tylko ze latwo nim byc, jak los nie stwarza Ci problemow nie do rozwiazania... Ktos pisal, ze docenia we mnie to, ze nie odcinam sie od problemu. A ja wlasnie mam wrazenie, ze wiele osob patrzacych z boku na moja sytuacje ma wrazenie, ze ja wlasnie odcinam sie od problemu. Bo wedlug nich powinnam juz realizowac plan "opiekunka", zrezygnowac z dobrze platnej pracy, wrocic do domu, gdzie pracy nie ma ani nawet przyjaciol (powyjezdzali, bo nie widzieli tam przyszlosci) i zajmowac sie z usmiechem na ustach dorosla chora osoba... Na dodatek pewna osoba kiedys porownala moje zobowiazania wzgledem brata do obowiazkow matki wzgledem swojego dziecka....:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd pomysł, że miałabyś poświęcić własne życie, macierzyństwo i przyszłość po to, żeby stać się klepiącą biedę opiekunką brata??? Przecież to absolutnie chore podejście. Pracujesz, zarabiasz - najlepsze co możesz zrobić, to znaleźć mu dobry prywatny dom opieki, gdzie się nim zajmą profesjonaliści. Moi znajomi, którzy mają upośledzoną córkę tak właśnie zrobili kiedy dorosła. Jej jest tam lepiej niż w domu - w Polsce ludzie jako szczyt troski widzą osobistą opiekę, zapominając, że zamknięcie w 4 ścianach nie jest dobre dla nikogo, dla chorej osoby również. Ta dziewczyna ma zajęcia grupowe, malują, bawią się - ona się tam świetnie czuje. W rodzinie też mam kogoś, komu urodziło sie niepełnosprawne dziecko - też planują znalezienei dobrego domu opieki. Obie chore dziewczynki mają rodzeństwo - i nikomu do glowy by nie przyszło, żeby mieli skazywać się na brak życia osobistego. Wręcz przeciwnie - dla tych rodziców jest oczywiste, że NIE WOLNO obciążać opieką pozostałych dzieci, że one mają prawo do swojego życia, związków, własnych dzieci. A co do faceta - na tym etapie związku nie ma co omawiać przyszłości i kwestii opieki nad bratem, bo może ona bardzo różnie wyglądać. Wystarczy powiedzieć przy okazji, że twój brat choruje, ale nie ma co snuć projekcji jak to ma wyglądać kiedyś tam w praktyce. W początkowym etapie znajomości głupotą jest mówienie w taki sposób, który sugeruje, że budujemy zamki na piasku. Problem jest w tobie, w twoim podejściu, w tym, że uciekasz od życia. W imię czego? komu to służy? matka miałaby choć szansę na wnuki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
No wlasnie: przyklady, o ktorych piszesz, dotycza rodzicow, ktorzy zdecydowali, ze ich chore dziecko bedzie mialo opieke w jakiejs instytucji, azeby to zdrowe moglo ukladac sobie zycie... A wiesz, jak malo takich przypadkow jest? Ja w mojej niewielkiej miejscowosci w Polsce jeszcze nie spotkalam sie z przypadkiem, ze rodzice decyduja sie oddac do domu opieki chore dziecko, zeby nie obciazac tego zdrowego... Taka decyzja wymaga duzo sily i rowniez odwagi, zeby "isc pod prad", bo na pewno taka decyzja bylaby niepochlebnie komentowana przez sasiadow, znajomych - oczywiscie przez wszystkie te osoby, od ktorych nigdy nie mozna spodziewac sie zadnej pomocy. A skad przekonanie, ze moge byc sfrustrowana i zrujnowana finansowo opiekunka? Stad, ze w najbliszym otoczeniu tylko takie przyklady widze: widzialam rodzenstwo niepelnosprawnych kolegow i kolezanek mojego brata samotnie opiekujace sie chorym bratem lub siostra po smierci jednego lub dwojga rodzicow, widzialam tez izyjacych jeszcze rodzicow innych "dzieci".. Wielu z nich jest zaniedbanych, wygladaja na zmeczonych, na nic ich nie stac, sa "uwiazani" w domu, nigdzie nie wyjada nawet na weekend... A skoro u mnie w rodzinie nie porusza sie tematu przyszlosci mojej i brata, to zapewne oznacza, ze kazdy bierze za oczywiste, ze moim przeznaczeniem jest miec spieprzone zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
w gore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam jedną kobietę, już ok. 50 lat, która opiekuje się swoją niepełnosprawną umysłowo siostrą. Ma ona męża, który mieszka razem i uczestniczy w opiece. Siostra lubi szwagra, choć oczywiście bywa uciążliwa, jak większość ludzi dotkniętych upośledzeniem. Dzieci nie mają (nie wiem czy z powodu tej siostry czy z jakiegoś innego). Siostra ma rentę, a zatem nie trzeba jej specjalnie utrzymywać. Kobieta o której tu piszę jest jedną z najbardziej optymistycznych osób jakie znam: życzliwa, uśmiechnięta, o swojej siostrze mówi bez wstydu i naturalnie. Z pewnością nie miała łatwo, ale jednak znalazła człowieka, który pokochał w niej właśnie te cechy: że jest dobroduszna, dba o swoją rodzinę, pracowita, nie boi się trudności życiowych. Myślę, że ty też masz szansę poznać takiego człowieka, a mężczyznami, ktorzy bardziej cenią swobodę d*****nia nie musisz się przejmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sytuacja bez wyjscia - nie powinnas unikać kontaktu z "wolnymi" ludźmi. Ja np. bardzo dużo zyskałam na znajomości z tą kobietą, choć sama nigdy na szczęście nie zderzyłam się z taką tragedią. Wiele nauczyłam się o niepełnosprawności i trochę mniej się boję. Jestem mężatką, ale teoretycznie: gdybym poznała mężczyznę w takiej sytuacji (z chorym bratem) to myślę, że potrafiłabym to zaakceptować i dzięki znajomości z tą kobietą na pewno przyszłoby mi to łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w gore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
podciagam watek ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kesjanka
Jasne, że masz! Na pewno dla rodziny osoby z niesprawnością jest to ciężkie. I niestety ludzie często zapominają przy tym co przeżywa rodzeńswo takich osób. Znalazłam ostatnio ciekawy wrtykuł o kobiecie która wspiera nie tylko same osoby z niesprawnością i ich rodziców, ale i rodzeństwo i dziadków. Polecam przeczytać: http://www.whystory.pl/pl/zdrowie-i-uroda/niepelnosprawni-i-rehabilitacja/sprawiaj-innym-radosc-zobaczysz-wtedy-ze-radosc-cieszy.html Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia
w gore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milena1236789
Do 23.06 Mamy uwierzyć, że nagle napisałaś po dwóch (!!!!!) latach w swoim temacie???!!! Bez sensu jest takie podnoszenie wątków naorawdę syarych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sytuacja bez wyjscia

Tak, to ja podnioslam moj watek, nie rozumiem, czemu uwazasz, ze bez sensu jest wyciaganie starych watkow.... tematyka jest caly czas aktualna, jesli nie dla mnie, to moze dla kogos z czytajacych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×