Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

bezczelność małych uczniów w szkole, wina rodziców, nie nauczycieli.

Polecane posty

Gość gość
Bieganie po holu szkolnym jest po prostu niebezpieczne. Dzieci najczęściej biegając nie patrzą gdzie biegną. Wpadają na innych. Nawet na dorosłych. A korytarze są przepełnione. A później u pielęgniarki kolejka. I rodzic musi się zwalniać z pracy i odbierać uszkodzone dziecko ze szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja idę do biblioteki na pól etatu od września. A uczylam kiedys rok w zawodówce-i jako nauczyciel rezygnuje z uczenia polskiego. Tragedia! Nawet prezerwatywę na ławkę mi położyli, śmieciem rzucili we mnie. Dałam radę, bo przemyślałam strategię. Zrobiłam się taka świnia, że połowa klasy baba sie oblać. Szłam młoda, głupia i miałam 27 lat. Dziś już nie odważę się uczyć. Zobaczymy jak będzie w bibliotece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I zamknęli mnie w lazience... To jedna męska klasa taka była. Reszta nie była w stanie dokuczyć. Chamy. ich bawiło że mi dokuczają. Miałam tez liceum-wieczorowe. Wyobrazicie sobie wieczorówka tyle że w trybie dziennym. Weszli mi na głowę. Jakoś dalam radę, dziś czuję się z tego dumna. Chociaz często mówię: dużo mnie nauczyli. Wiarę w sens niczego! Wiarę w cięzką pracę, dążenie do celu. Syzyfowe. Pod górę z kamieniem. Już nigdy nie będę uczyła j. polskiego. dziękuje zawodówce męskiej:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo NAUCZYCIEL to powinien byc zawód z POWOŁANIEM,ktorego 90% nauczycieli nie ma autorko powinnas zmienic zawod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bieganie po korytarzu może się kiepsko skończyć. Sama widziałam chłopca, który zdjął sobie spory płat skóry z dłoni i przedramienia, umiejętnie nadziewając się na klamkę. Gdybym nie widziała tego na własne oczy, nigdy bym nie uwierzyła, że to możliwe. Widziałam również efekt zderzenia innego chłopaka z kamiennym parapetem okiennym na korytarzu. Parapet wyszedł z tego zderzenia bez szwanku, chłopak - bez jedynek. Moja koleżanka uczy w podstawówce i miała bardzo podobne refleksje na temat zachowania małych uczniów. Najgorsze, że rodzice trudnych dzieci automatycznie biorą ich stronę i zachowują się, jak gdyby nauczyciel był wrogiem. "Bije? Gryzie? No i dobrze, nie może się zachowywać jak dupa". Często grożą mojej koleżance zwolnieniem ("Pani już tu nie pracuje"). Raz ojciec jednego z jej ucznia groził, że ją pobije (sic!). Do Autorki: jeśli mowa o skrusze, to bić się w pierś, nie w piersi. Z piersiami robi się zupełnie inne rzeczy. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy chodziłam do szkoły był taki czas, że w klasie było 40 uczniów. Nauczyciele tez nie zajmowali się wychowywaniem ani indywidualnym podejściem, a jednak na lekcjach był spokój. Syn czasami opowiada mi, co se dzieje na lekcjach i dosłownie włos się jeży. Norma jest zabawa telefonem. No, ale jeżeli rodzice na zebraniach tez grają na komórkach lub gadają przez telefon, mimo próśb wychowawczyni, aby te telefony wyłączyć, to czego się można po nich spodziewać? Tego, że wpoją dzieciom odpowiednie wzorce? Ostatnio koleżanka opowiadała mi, jak to nauczycielka źle potraktowała jej syna i musiała iść zrobić do szkoły awanturę. A to złe potraktowanie wzięło się z chamskiej odzywki dziecka. Fakt, że nauczycielka nie miała racji, ale w ten sposób nie wolno się odzywać do osób dorosłych, obojętnie czy mają racje czy nie. Gdyby mój syn się tak zachował, usłyszałby ode mnie sporo uwag. Nie tłumaczcie wszystkiego ciężkimi czasami i tym, że rodzice całymi dniami siedzą w pracy. ile znacie kobiet, które pracują więcej niż te 8-9 godzin dziennie? Bo ja nie znam żadnych. Nie twierdzę, że tak nie jest, ale to raczej wyjątek niż reguła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w obecnych czasach nauczyciele często sobie nie radzą z dużymi grupami dzieci i dlatego ja stwierdziłam ze swojego syna wyślę do prywatnej szkoły. Nie mówiąc już o tym, ze maja tam wysoki poziom nauczania języków obcych, to przede wszystkim nauczyciele maja lepszy kontakt z rodzicami. Jeśli szukacie dobrej szkoły podstawowej dla swoich pociech w szczecinie to na tę placówkę nie można narzekać http://www.szkolapromyk.szczecin.pl/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joolleczka
Niestety dzieci w dzisiejszych czasach są bardzo rozpuszczone i niekiedy potrafią bezczelnie odezwać się do nauczyciela. Oczywiście zgadzam sie z tym że to w dużej mierze wina rodziców bo nie mają dla nich odpowiedniej ilości czasu i przekazują złe wartości. Uważam jednak że nauczyciele moga mieć wpływ na takie dzieci. Dużą zachętą do zmiany zachowania i poprawy ocen mogą być nagrody :) Takie jak np gry edukacyjne z http://www.akademia-umyslu.pl/sklep/ Można je wręczać dzieciom na zakończenie roku, na olimpiadach, konkursach itd, Myślę, że to może być dla nich ogromna motywacja do pracy nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj jakie to modne i typowe co tu jedna pancia powyżej napisała: "bo dzisiejszy nauczyciel często sobie nie radzi z dużą grupa dzieci" "Autorko nie masz powołania " a nie pomyslalas skretyniala egoistko ze te dzieci są zupełnie inne, rozpieszczone i bezczelne do cna obecnie? Tak je wychowujecie. Najpierw na siebie popatrzeć i w piersi się uderzyć zamuast jechać ze nauczyciel wszystkiemu winien. Teraz to chyba tylko Rambo by się bali a i tego by pewnie osmieszyli. Żadnej świętości, żadnego szacunku kult "ja,moje ". Dobrze ilustruje to anegdota ze kiedyś po powrocie ze szkoły rodzic pytał czy byłeś miły i grzeczny dla nauczycieli, teraz jest pytanie odwrotne czy nauczyciele byli dla ciebie synku mili? Co daje taki przekaz dziecku? Poczucie ze ogon hest ważniejszy od psa i mize tym psem machać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za prowo autorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdzie prowo? które

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pierwszy wpis autorki prowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem z autopsji i chyba nikogo, kto chodzil do szkoły nie zdziwie, że nauczyciele dziela się na tych, co mają podejście i na tych, co kompletnie się do tego nie nadają i można im wchodzić na głowę. Jak byłam w gimnazjum miałam chyba najgorsza z zachowania klasę w szkole. Ale i oni wiedzieli, kiedy mogą wariować. Np. na polskim i geografii była cisza na lekcji i nikt nie śmiał zapyskowac do tych nauczycielek. Były dosyć surowe, ale też bez przesady, nie znecaly się nad nami. Po prostu wiedzieli, że z nimi nie ma żartów i nie było na tych lekcjach żadnych problemów. Natomiast na angielskim, z naszą wychowawczynią to był armagedon. Rzucali się papierami przez całą klasę, pluli w tablice, darli się i nic sobie z niej nie robili. Ale ta baba nawet nie potrafiła przemówić, czy postraszyć czyms tych gnojkow. Więc moral z tego taki, że kto się nie nadaje do pracy z dziećmi, a szczególnie z młodzieżą, to niech się za to nie bierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×