Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tak zagubiona ze chyba smutna

Zyje z anglikiem ale chyba czas wracac

Polecane posty

Gość gość
zycz sobie lepiej szczescia , jak to mowia glupi ten co odbiera dobra rade jako atak na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mylmy pojec wyrachowanie nie ma nic wspólnego z rada. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes nieszczesliwa to wynos sie stamtad!!! Myslisz o rozstaniu, wiec ta milosc nie jest tak mocna jak Ci sie wydaje, gdybys to byl ten jedyny zrobilabys wszystko by z nim byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edel
kobietainnanizTy Wakacje w samotności to nie kalkukacje tylko doświadczenie. Bardzo za nim tęsknię jak go nie ma i wiem jak to boli. Nie zarabiamy dużo i nie stać go na częste bilety lotnicze do domu, żeby zobaczyć dzieci. Dlatego na to oszczędza. A to wiąże się z tym, że mogą być trudności finansowane z posiadaniem wspólnych dzieci w przyszłości. Nie jestem materialistką, ale jestem świadoma, że możemy ich nie mieć z tego powodu. Mimo tego kocham go i dlatego nadal z nim jestem. To nie wyrachowanie ani kalkukacja, ale trzeba brać pod uwagę takie rzeczy jak chcesz z kimś sobie ułożyć życie. Co jesteś w stanie poświęcić dla związku. Autorka tutaj poświęca swoją rodzinę i przyjaciół w Polsce. Pytanie po prostu czy warto. To jest trudne pytanie i pewnie dopiero na łożu śmierci będzie można sobie odpowiedzieć czy było warto ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydajesz się być, fajną, myślącą i dość rozsądną osobą. Skoro jednak napisałaś aż tak długiego ;) posta, to musi być coś na rzeczy. Może jedna zastanów się nad tym związkiem, bo chyba twoja podświadomość pika, że coś nie halo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak zagubiona ze chyba smutna
gosc 16:21 - zyczylam szczescia zgryzliwym kometujacym wdajacym wyroki na moj temat nie znajac mnie I obrzucajacym inwektywami zamiast wypowiedziec sie w temacie posta, a sobie owszem zyczylabym rowniez jak najwiecej szczescia, dziekuje gosc 16:27 - mialam wrazenie ze robie co moge.. Edel - dziekuje -dzieci mojego M maja 10 I 9 lat, tzn, jedno dziecko mojego M I drugie ktore mysli ze jest jego, I zgadzam sie ze to o czym mowisz to watpliwosci dotyczace przyszlosci, I niestety tylko na w filmach albo przy niskim IQ czlowiek nie zadawalby sobie takich pytan - masz racje ze kiedy dzieci wchodza w gre to wiele planow na przyszlosc Was jako pary staje pod znakiem zapytania.. czy bedziecie miec razem dzieci, czy finance pozwola, co na to jego dzieci, co na to byla, czy np nie bedzie chciala Cie przejechac lub podpalic wam domu byles dziecko stracila ( byla mojego M tak zapowiedziala - prewencyjnie oczywiscie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak zagubiona ze chyba smutna
gosc 16:36 - dziekuje za mile slowa, a podswiadomosc wlasnie pika - z tad ten post.. pika cos w stylu "a moze milosc nie jest najwazniejsza" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes z nim dwa lata, to naprawde dlugo, mialas prawo oczekiwac konkretnych deklaracji. Tymczasem wlasciwie nie wiesz, na czym stoisz, skoro Twoj partner ciagle zmienia zdanie. Late leca, straconych nie odzyskasz. Zycze Ci podjecia jak najlepszej decyzji. Ja na Twoim miejscu zakomunikowalabym, ze dla poczucia bezpieczenstwa potrzebuje jasnego postawienia sprawy (w domysle oswiadczyny i zrobienie czegos w kierunku pokazania, ze akceptuje Twoje zdanie na temat posiadania dzieci). Jesli nadal by sie migal, zwlekal, dawal sprzeczne sygnaly, odeszlabym - i to duzo szybciej niz w kwietniu przyszlego roku. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak zagubiona ze chyba smutna
Gosc 17:21 - dziekuje, przeczytalam swoje mysli, tak zrobie ale tu znow jest taki problem ze nigdy nie ma "idealnego" momentu... albo on ma stresy w pracy ( ma bardzo odpowiedzialne I stresujace zajecie) I nie chce mu dokladac, albo okazuje sie ze dom-pulapka (jak czasem zartujemy) wymaga nowego systemu grzewczego, I finanse beda bardziej niz okrojone -stress - albo mamy dzieci na weekend a potem to juz nie mam sily na takie ciezkie rozmowy, albo jest tak idealnie milo I romantycznie ze ja sie boje tego popsuc taka rozmowa I wole cieszyc sie chwila (carpe diem mode- on) niz psuc cos co mamy w imie czegos czego moge nie doczekac.. przyjaciele smieja sie ze u mnie nigdy nie moze nic byc "po prostu"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję
Wydajesz się naprawdę mądra przerażające że nie wiesz co robić mimo że związek masz udany... w życiu właśnie nic nie jest po prostu. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edel
Myślę, że te wątpliwości to też częściowo pewien aspekt wpływu społeczeństwa. Że kobieta koniecznie musi wyjść za mąż i mieć dzieci, bo bez tego to nie będzie szczęśliwa. Musisz się zastanowić jaki model związku chcesz stworzyć. Czy zależy Ci na małżeństwie? Na wspólnych dzieciach? Czy jesteś w stanie z tego zrezygnować jeżeli partner nie za bardzo się do tego kwapi? Czy też po prostu wystarczy Ci wasza miłość i jak wasze relacje teraz wyglądają? Patrząc na doświadczenie swoje i innych w około stwierdzam, że po prostu to nie jest tak, że jak kocha to na pewno będzie ślub i dzieci. Rozwodnicy z dziećmi są inni. Oni tak jakby się wypalili w tej kwestii. Oczywiście nie wszyscy, ale tak to postrzegam. Tak jakby już stracili nadzieję na to, że będzie dobrze i się im ułoży, więc tak trochę zachowawczo tworzą te związki i boją się znowu takiego poważnego zaangażowania, bo wiedzą jak to będzie jeżeli znowu nie wypali. Może ktoś bardzo kochać, ale strach być większy, żeby zaangażować się tak formalnie. Zresztą to też może dotyczyć singli, niekoniecznie rozwodników. Niestety nikt nie wie co tam siedzi w głowie czy sercu drugiego człowieka. Zawsze związek to pewne ryzyko i nic na to nie poradzimy. Trzeba sobie tylko uświadomić czy warto i żeby potem nie żałować. A przynajmniej minimalizować żal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem co czujesz bo jestem w podobnej sytuacji, uczuciowo, tylko ja jestem z Polakiem i jestem w kraju, a jednak mam takie wątpliwości jak Ty. Mam 25 i nie teraz ale kiedyś chce mieć dzieci, chciałabym się też ustabilizować i wyjść za mąż ale nie jest to dla mnie tak istotne jak posiadane kiedyś dzieci. Niestety mój partner jesteśmy razem już 4 lata, raz mówi że kiedyś w moim brzuszku będą nasze dzieci, a raz że ich nie chce, nie chce wcale mieć potomków i nie mam co dyskutować tylko się z tym pogodzić :( Chciałabym się też wyprowadzić z miejsca w którym teraz jesteśmy, ale on nie chce, bo jest mu tu wygodnie i mieszkamy dość blisko jego rodziców. Także ja pragnę zmian i nie stać w miejscu, a on nie. Dlatego ja dałam nam rok, który kończy się w grudniu. Jeżeli nic się nie zmieni, z mojej strony choć bardzo kocham to będzie marnowanie czasu. Tobie też radze dać sobie jakiś termin i się tego trzymać, dodatkowo rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać, ale nie zmuszać, tylko poznać jego poglądy i zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaska
dawaj ze mna na priv -podaj maila albo jakis inny namiar gdzie mozemy pogadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze w podświadomości myślisz, że on nie jest w stanie stworzyć stabilnego związku, bo jest z rozbitej rodziny. Kolezanki ojciec przezyl bardzo rozwód rodzicow a swoim dzieciom zafundowal ten sam schemat. I jeszcze po latach do zony "Czemu o mnie nie walczylas?" Jego syn też natrafił na zonę "potwora" i też się rozwiódł (ona go zdradziła). Może tacy ludzie nie umieją stworzyć trwałych relacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak zagubiona ze chyba smutna
Hej nie mialam czasu zajrzec wczesniej.. pranie zakupy itp teraz jestesmy w parku z dziecmi. Kopia pilke wiec ja postanowilam zajrzec. wydaje mi sie slub jest nie tak istotny (moj M nie jest rozwodnikiem - nigdy nie chcial z tamta slubu) aczkolwiek o slub sie wlasnie.nie martwie bo o Tym.czesto wspomina. Bardziej sie martwie kwestia dzieci. Moi rodzice.sie rozwiedli i ja mam przyrodnia siostrę swietnie sie dogadujemy ale moja mama ma tylko mnie, jest sama od 15 lat I wiecie co ... po pierwsze ja chce kiedys byc matka (mimo ze nie w najbliższym czasie) jak wiekszosc kobiet chce tego doswiadczyc. Ale taka czysto genetyczna kwestia- jesli ja umre bez dzieci to linia mojej mamy rowniez, koniec rodziny ze strony mamy i jej mamy. I kto mi zorganizuje pogrzeb jak moj M pewnie odejdzie pierwszy, kto mi zrobi herbaty jak bede miala 85 lat i mi bedzie ciezko, i komu zostawie swoj dorobek, co zostawie po sobie na tej planecie? Tak po prostu umre? bez sensu... tak ze chyba kwestia dziecka u mnie bedzie klucZowa w pewnym momencie... tez sobie wyznaczylam termin. A autorka komentarza 25 lat ktorej mezczyzna tez.zmienia zdanie - czy on ma.dzieci? Edel - madrze piszesz; czy to do mnie byla prosba o adres email?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Kelly
do -Tak zagubiona ze chyba smutna - Ja radziłabym nie słuchac nikogo, tylko głosu serca. Czy naprawdę się kochacie ? Musisz porozmawiać ze swoim chłopakiem. Nie słuchaj nikogo , bo to o Twoje życie i Twoje szczęście chodzi. Każdy jest inny, więc nie możesz z góry wiedzieć. Każdy ma inny charakter i zasady. Mam nadzieję że będziesz szczęśliwa. życzę szczęścia . "W słowach chęć jeno widzim, w działaniu potęgę. Trudniej dzień dobrze przeżyć, niż napisać księgę." (A.Mickiewicz)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno doradzać, ale ja generalnie młodym dziewczynom odradzam związki z facetami po przejściach. On ma dzieci, ma zobowiązania, nigdy nie będziesz na pierwszym miejscu. Ty jesteś młoda, sama, po co Ci takie obciążenie? Rozumiem zakochanie, uniesienia, ale proza życia już mniej uskrzydla ... sama kiedyś byłam w takim związku - facet dużo starszy, bogaty i dzieciaty. Na związek bez zobowiązań jest super, ale kandydat na męża i ojca żaden. Rozstaliśmy się i z perspektywy czasu uważam, że to był dobry wybór. Ty sama musisz podjąć decyzję, jeżeli nie jesteś przekonana to nie działaj pochopnie. Przemyśl wszystko żeby nie żałować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natilane
hej!!! z nudow wpisalam w Google " wracac do Polski z anglikiem" bo sama bije sie z tym juz od kilku lat!! I czekam na jakis znak,cud ,cokolwiek...zebym w kocncu mogla podjac ostateczna decyzje! Mieszkam w anglii juz 10 lat I to tez miala byc tylko przygoda,mozliwosc poznania innego kraju z daleka od rodzicow itp...z roku zrobilo sie raptem 10 lat.. I jak mozecie sobie wyobrazic duzo sie w tym czasie wydazylo .. Mojego D poznalam w pracy...przez rok nie rozmawialismy a o randkach itp nie bylo nawet mowy !!Az pewnego dnia cos we mnie peklo ..spojrzalam na D inaczej I reszta to juz historia...po roku zamieszkalismy razem a po 2 latach urodzil nam sie synek.. Jestesmy razem 8 lat ,zareczeni od 4 I slub bierzemy w lipcu 2016 I pomimo ze jestem pewna swoich uczuc do D to nie jestem pewna uczuc do tego kraju,miasta,ludzi,przyszlosci tutaj.. Tesknie za domem,rodzina ,znajomymi ,tesknie za wszystkim co polskie Coraz bardziej doluje mnie kraj ,ktory tak naprawde niema duzo do zaoferowania ..kraj ,w ktorym nigdy nie bede sie czula w 100% u siebie ..Nie zrozumcie mnie zle ..mam dobra prace w biurze swietnie wladam jezykiem ,W Polsce byloby ciezej pod wzgledem finansowym.. Rozmawialismy z D o przeprowadzce do Polski I mimo ze on kocha nasz kraj to niestety nie zna jezyka I obawia sie przyszlosci w obcym kraju..niestety u nas nie jest tak latwo jak tu ..zalapac sie do pracy I brnac do przodu.. Dodatkowym dylematem jest to ze tutaj kupilsmy dom I tutaj nasz synek am swoje zycie,szkole itd... Ale co nam po domu ktorego nikt nie odwiedza .. tez nie ma tu prawdziwych znajomych ,,I brakuje mi wypadow na kawe do mamy czy do siostry.. Samotnosc na obczyznie jest straszna ..wiec co ci radze autorko dlugiego postu:)) WRACAJ DO KRAJU !!!zabierz M ze soba I pokaz mu nasza piekna Polske ..Dzialaj puki jeszcze nie macie dzieci,kredytow do splaty itp...Pozdrawiam xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak zagubiona ze chyba smutna
natilane - chyba nie doczytalas wszystkiego - M ma dwojke dzieci 9-10 lat (jedno nie jest jego ale to sie okazalo dwa lata temu I nie zostanie uswiadomione do pelnoletnosci), M ma kariere bardzo dobre stanowisko I placa, I m splaca dom. ON SIE NIE RUSZY nigdzie co najmniej do momentu jak dzieci nie beda mialy po 16 lat, potem owszem chetnie ale do Stanow jesli juz(czyli jeszcze dalej od Polski), rozmawialismy o emeryturze w Polsce - I to jest jak najbardziej na tak gdyz wiadomo, ale po pierwsze ja nie wiem czy dozyje emerytury po drugie zycie jest w moim Wielkim tetniacym zyciem miescie w Polsce - co mi z tego po 60?! po trzecie ja sie o finance w polsce nie boje gdyz czeka na mnie moje byla posada, a poza tym z doswiadczeniem I referencjami z tad nie bede miec problemu - caly czas ktos mi cos proponuje. kwestja jest tylko I wylacznie taka - wracac do domu I zyc na 100% (ale bez niego) czy usychac tu z tesknoty ale zarabiac duzo, I byc z nim, a dom odwiedzac kilka razy w roku I zapraszac rodzine I znajomych . lece 19/06 na troche tak ze podladuje akumulatory bo to mi zawsze uswiadamia jak tam wszystko stoi w miejscu... ale bede miec depresje popowrotowa I watpliwosci jak zwykle...M tez sie boi jakby sie czul w nie swoim kraju, a po pierwsze - mnostwo obcokrajowcow nie mowiacych po Polsku swietnie sobie u nas radzi w duzych miedzynarodowych firmach, a po drugie - Ty ( I ja) radzimy sobie w nie swoim kraju po kilka lat I zyjemy - jak tylko by istniala taka mozliwosc zapakowalabym M do samolotu wyladowala w Polsce I zostala! pozdrawiam xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×