Taka ze mnie mądrala a nie umiem odczytać

uczuć jednej osoby... Jeśli ktoś: - potrafi gadać ze mną godzinami - nie ucieka od przyjacielskiej bliskości ze mną - czuje się bezpiecznie w moim towarzystwie do tego: - wie, że mi się podoba - całowaliśmy się kiedyś po pijaku, a rano udawaliśmy, że to się nie wydarzyło - choć mieszkamy razem, nie prowokuje mnie strojem i nie usiłuje poderwać... ... to czuje coś do mnie, czy nie?!

Tak, wiem. To idiotyczne, że pytam o to obcych ludzi w takim miejscu.

Zamiast pytać nas zapytaj jego. Przecież potraficie rozmawiać. Jak piszesz nawet godzinami :)

Tak, ale o tym nie potrafimy rozmawiać.

No niestety mnie się wydaje że to klasyczne friendzone. Kobieta, która mieszka z facetem, do którego coś czuje i w dodatku wie, że on do niej coś czuje z pewnością wykorzystywałaby sytuację i warunki, żeby doszło do jakiegoś zbliżenia, nie raz i nie dwa. A tu jeden jedyny pocałunek, cóż, mógł wynikać z pijackiej potrzeby bliskości. . Właśnie się zorientowałam, że tu chodzi o faceta, ale to na jedno wychodzi, a nawet tym bardziej twierdzę, że coś by z tym zrobił.

Się naumcie albo się wyprowadź i poszukaj takiego, z którym będziesz potrafiła rozmawiać o wszystkim

Więc czemu się nie wyprowadzi?

Pulchny, sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż myślisz.

Tak, tak zdaję sobie sprawę :P

Naprawdę :)

Naprawdę

ale po co ma sie wyprowadzać?? mieszka jako współlokator

Naprawdę sytuacja jest bardziej skomplikowana, ale nie mogę napisać, dlaczego. Hm, myślicie zatem, że opcja "chce, ale się obawia" nie wchodzi w rachubę? :(

Bo chyba to musi być niewygodne - mieszkać z kimś, kto się w Tobie kocha.

Niekoniecznie, faceci trochę inaczej rozumują w tych kwestiach, tzn. jeżeli nie powiedziałaś wprost, że się zakochałaś, to on może myśleć, że po prostu Ci się podoba, tak jak facetom potrafi się podobać kilka różnych kobiet, i że to nie jest jakieś głębokie uczucie. I jeżeli tak o tym myśli, to nie przyjdzie mu do głowy, że męczysz się z tym. Zresztą nawet jeśli, równie dobrze Ty mogłabyś się wyprowadzić, no chyba że ta skomplikowana sytuacja to ktoś trzeci z jednej albo z drugiej strony, to faktycznie wymagałoby lepszego rozegrania, żeby ta trzecia osoba się nie zorientowała, co było na rzeczy.

czy ja wiem czy niewygodne? skoro mieszkanie mu pasuje, to może po prostu nie zwraca na to uwagi, jakbys była zbyt uciązliwa pewnie by się ewakuował, daj sobie z nim spokój, jakby czegoś chciał to już dawno by spróbował lub zasygnalizował, tym bardziej że warunki do tego ma wręcz doskonałe - jesteś dobra kumpelą, nic więcej

Te kotka daj chłopakom spokój

Dla mnie byłoby to uciążliwe...

i co z tego? on nie jest Tobą, dla niego najwidoczniej nie jest