Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdruzgotanyy

dlaczego to tak boli...

Polecane posty

Gość zdruzgotanyy

Kiedyś słyszałem, że czas leczy rany... Boże! ile jeszcze musi godzin upłynąć bym mógł w końcu się podnieść (?) Podnieśc po cięzkim nokaucie jaki zafundowała mi kobieta, miłość mojego życia. Mija 6 miesiąc odkąd wyjechała i z każdym dniem jest coraz gorzej, Byliśmy 8 lat razem, zawsze wszedzie razem, jest dla mnie jak tlen, jak woda, umieram bez niej... jestem wrakiem człowieka. Nikt nie wie jak się czuję, przed wszystkimi ukrywam (udaję, że jakoś się trzymam) w rzeczywistości upijam się do nieprzytomności, wyje po nocach, rozpaczam... Nigdy jej nie zdradziłem, nie oszukałem, po prostu kochałem (kocham) nad życie. raz już nawet zaplanowałem samobójstwo, było blisko (w ostatniej chwili oprzytomniałem, że w ten sposób zranie swoich najbliższych) Zrobiłbym wszystko by do mnie wróciła, WSZYSTKO! Wciąż tylko słyszę: "będzie dobrze", "Znajdziesz inną" nie będzie dobrze! ja nie chce innej, ja chcę Kasię, tylko JĄ! Nie wiem czy jest jeszcze dla mnie jakiś ratunek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ty jeden zostałeś porzucony, nie ty jeden odczuwasz i przeżywasz to tak, jak opisujesz. gwarantuję ci, że taki stan przechodzi. nic nie jest wieczne. jeśli to zrozumiesz będzie mniej bolało i jeszcze zrozum to, że nikt nie jest niczyją własnością. przeżywasz rozstanie, zawiedzione uczucia i taki stan jest normalny. ja byłem 12 lat z kobietą i ona mnie kiedyś zostawiła dla kogoś bogatszego. czy warto kochać kogoś takiego? bardzo cierpiałem kolejne 11 lat. teraz jest już pod górkę, ale zrozumiałem jedno: jak boli, to nie była to miłość obopólna bo miłość nie sprawia bólu. a romantyczne "miłości" z "na zawsze", są możliwe tylko w bajkach albo u ludzi, którzy nie wiszą na kimś tylko pojmują jednakowo to uczucie, nie wywierając presji "bycia ze sobą w każdej chwili". w sumie byłem podobny do ciebie. ta lekcja nauczyła mnie pokory oraz tego jeszcze, że aby dokonać właściwego wyboru, nie należy się spieszyć. samobójstwo odradzam, to nie jest wyjście. żyjesz przecież, mimo bólu, oddychasz mimo bólu, doświadczasz zranionego ego i poznajesz siebie. to bardzo mądra lekcja na przyszłość. i jeszcze jedno: nie marnuj życia upijając się, to nic nie daje i niczego już nie zmieni. weź się lepiej za pracę nie tylko nad własnym stanem psychicznym, ale postaraj się więcej pracować, nie rozmyślać, zajmować sobie czas - to pomaga, przynajmniej mnie pomogło abym doszedł do równowagi, a także majątku na który ona pewnie miałaby chrapkę, ale ja do niej nie czuję już nic oprócz współczucia. jest w moim sercu, jednak nie chciałbym już z nią być. mam nadzieję, że ty przejdziesz ten proces zdrowienia szybciej, tego ci życzę i zapamiętaj, nie warto myśleć, że ta właśnie kobieta była uwieńczeniem wszystkich twoich pragnień bo przecież masz dowód na to, że tak nie jest. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×