Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość załamkajakaś

chorobliwa zazdrość i to całe g...

Polecane posty

Gość załamkajakaś

Nie wiem już co robić, dlatego postanowiłam napisać na pierwszym lepszym forum i zobaczyć co się stanie. Jestem z moim chłopakiem rok. Historia nie zaczęła się najlepiej bo jak się poznaliśmy, on po jakimś miesiącu uznał że chce wrócić do swojej byłej, która go niemal z miejsca wykopała. Więc po jakimś czasie uderzył znowu do mnie. Tym razem podeszłam do tego z dystansem i było bardzo spokojnie, nie było mowy o żadnym związku (on otwarcie mówił że o tym nawet teraz nie myśli), spotykaliśmy się, fajnie spędzaliśmy czas, wyjechaliśmy gdzieś, chodziliśmy do łóżka ale bez tego emocjonalnego popaprania. Nie trzymaliśmy się za ręce, nie całowaliśmy się, nie wzdychaliśmy, nie pisaliśmy tęsknych smsów. Friends with benefits? Może coś w ten deseń. Ale coś zaskoczyło i zaczęliśmy być ze sobą. Bardzo szybko razem zamieszkaliśmy, na początku sielanka. Chociaż ja, pamiętając cały czas o jego byłej, zaczęłam być mocno zazdrosna. Często wracałam do niej myślami, potem zaczęłam mu wytykać, że już raz mnie dla niej wystawił i pewnie zrobiłby to kolejny raz. A ona miała tendencję do wydzwaniania do niego (mimo że ma innego), wypytywania o nas, o mnie itd. Po pewnym czasie takich telefonów uznaliśmy oboje i bardzo zgodnie że to się musi skończyć. On powiedział że mu na niej nie zależy a liczy się spokój między nami i że jej przy najbliższej okazji powie żeby spadała na drzewo. Nie ukrywam, ucieszyło mnie to ale i uspokoiło. No i przyszedł taki dzień, a kilka godzin później, od niej dowiedziałam się że to nie jedyna rzeczy którą jej powiedział podczas ich rozmowy. Zaczął się bowiem na mnie żalić, że ciągle się o coś kłócimy, że dla niego to totalna nowość bo z nią nigdy tak nie było itd. itd. Trochę załamka ale powiedzmy że wyjaśniliśmy to między sobą. Od razu poprosiłam też żeby następnym razem o naszych problemach rozmawiał przede wszystkim ze mną a kontakt z nią ma definitywnie skończyć. No i tak było. Ale mi od tamtej pory odwaliło. Zanim się dowiedziałam że się tak na mnie żalił, zapewniał że powiedział jej tylko o tym żeby więcej do niego nie wydzwaniała bo to nie ma sensu. Tylko to i nic więcej. Więc jak się dowiedziałam o reszcie to mi trochę odbiło. Zaczęłam być bardzo podejrzliwa i nieufna. Wczoraj sprawdziłam mu historię przeglądarki. Pierwszy i ostatni raz. Ale znalazłam tam parę niepokojących rzeczy. On uważa że zachowuje się ok, tymczasem kiedy np wracam do domu z pracy i wchodzę za kimś więc nie wrzucam kodu i słyszy dopiero otwieranie drzwi kluczem, zachowuje się strasznie dziwnie i krzyczy że go zaskakuję i mam tak nie robić. W naszym wspólnym mieszkaniu? On tłumaczy że woli wiedzieć kiedy wracam "bo tak i już" a dla mnie to popieprzone. Ja tak nigdy nie robię, generalnie jestem ultra szczerą partnerką. O tym, że sprawdziłam jego historię przyznałam się jakąś minutę później. Od razu przeprosiłam i obiecałam więcej tego nie zrobić. Ale problem pozostał. Nie ufam mu, nadużył mojego zaufania zarówno jak za pierwszym razem mnie wystawił dla niej tak i teraz, żaląc się na mnie, zwłaszcza że nasze problemy, które jej tak dzielnie opisywał wynikają nie tylko z moich błędów - tylko tego już jej nie wspomniał. Nie wiem co robić. Kocham go, on mnie niby też ale nie umiem zaufać i uspokoić się. Jemu już też brakuje cierpliwości. Zaproponowałam rozstanie ale przecież tak naprawdę tego nie chcę. Chyba liczę na to, że nagle wszystko się poukłada a on padnie na kolana i obieca że teraz już wszystko między nami będzie dobrze. A przecież tak się nie dzieje. On na moją propozycję powiedział tylko "muszę to wszystko przemyśleć". Zanim zaleje mnie fala hejtu, wiem że nie zawsze bywam ok, ale zawsze chcę dla nas dobrze i chcę żeby było normalnie. Tylko faktycznie, cały czas coś nie gra... Siedzę w pracy i nawet na papierkowej robocie nie mogę się skupić bo wiem, że za kilka godzin będziemy rozmawiać o przyszłości naszego związku. Związku, który dla mnie jest pierwszym takim serio poważnym, pierwszym, który się dla mnie naprawdę liczy. A mam prawie trzydziechę:) pomóżcie, bo zwariuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×