Odwiedziny w szpitalu prezent teraz czy potem??

Drogie mamy. Moja kuzynka urodziła wczoraj synka. Będzie w szpitalu jeszcze do poniedziałku, a że leży w moim mieście chcę ją jutro odwiedzić. Jako że jest to pierwszy maluszek od ponad 10 lat w naszej rodzinie nie mam pojęcia czy mam zabrać jakiś upominek do szpitala, czy dopiero kiedy kuzynka będzie już w domu i odwiedzę ją razem z mężem (mąż teraz jest w delegacji, więc idę sama). Nie wiem czy w szpitalu panują jakieś zasady dotyczące upominków, pytam was więc czy poczekać z prezentem do momentu jak spotkamy się u niej w domu, w większym gronie, czy kupić jakiś drobiazg? Dodam, że kuzynka chce bym ją odwiedziła, mamy dobre kontakty, więc nie piszcie bym dała jej teraz spokój. Pozdrawiam ;)

Ja też odwiedzałam kuzynkę w szpitalu jak urodziła córkę ale prezent dla małej dałam jej w domu

Też właśnie myślałam by dać razem z mężem jak już będą w domu :) ale chodziło mi też o jakiś drobiazg dla niej, coś słodkiego? Czy nie wolno?

Weźcie łaskawie pod uwagę, że mało kto leży w separatce i takie korowody rodzinne są potwornie uciążliwe. Co innego krótka wizyta, a co innego ciągle odwiedziny cioć, babć i kuzynek.

O Boże, dla Ciebie (21:14) to chyba całe życie jest uciążliwe...

Weź coś dla niej jakiś drobiazg. Poród przeżyła więc będzie jej miło ze myślisz o niej jakiegoś banana,sok. A do maluszka daj coś w domu zabawkę czy coś tak teraz dziecku nie da,bo trzeba wyparzyc czy coś,

Najlepszym prezentem bedzie jak zapytasz czy NAPRAWDE chce cie widziec aktualnie. Do mnie wpadlo stado-tesciowie rodzice babcia siostra z rodzona kuzynka i ciotki. Mialam ochote im powiedziec jedno slodkie WYP.I.ERDALAC!

Odp wyżej genialna :) mialam dokladnie takie samo slowo w glowie jak ktoś mówil ze wpadnie mnie odwiedzic. Za 1 razem rodzilam w szpitalu gdzie nie bylo odwiedzin, nawet maz nie wchodzil tylko moglismy pogadac na korytarzu przed oddzialem, za 2 razem odwiedziny byly od 11-16, masakra. Do mnie na szczęście oprócz mamy i męża nikt nie przyszedl, sugestie przed porodem zadzialaly ale do jednej dziewczyny przyszli chyba wszyscy, lacznie z sasiadami.przychodzili i siedzieli, czasem bylo po 6 osób przy lozku. A jak siedzieli to panowie sie nudzili wiec sie przyglądali :/ inna dziewczyna nie mogla przystawić dobrze do piersi wiec sie przy nich wszystkich wyginala żeby jakoś dziecko nakarmić, ze mnie lecialo jak ze swini wiec co wstalam to byl potop na podlodze a oni nic, siedza i patrza. Zakladalam piżamę żeby golym tylkiem nie świecić a byl to czas najgorszych upalow, w piżamie cieplo, na sali goraco bo bylo tam czasem dobre 15 osób w trojce plus noworodki... Drugiego dnia nie wytrzymalam i poprosilam żeby wyszli na korytarz bo mam dosyc.

Prezent najlepiej zanieść do domu- nie ma potrzeby gromadzenia sprzętu w szpitalu.