Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Powrot z emigracji a relacje rodzinne

Polecane posty

Gość gość

Moze ktos ma jakies doswiadczenia ktorymi chcialby sie podzielic po powrocie z emigracji. Jak przyjela was rodzina w Polsce ? Czy po dlugiej nieobecnosci w Kraju czujecie , ze wasze wyobrazenie o najblizszych w Polsce bylo wyidealizowane ? Moze woleli miec was z daleka i pomoc jaka otrzymywali byla wazniejsza niz wasza bliska obecnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie obawiam krotkiego pobytu u rodziny w kraju bo jest ostra presja na "kase" jak nie dajesz to jestes bee a nawet sasiedzi potrzebuja, ech szkoda gadac a co tu mowic o powrocie i relacjami z rodzina, chcieli by oskubac do ostatniej nitki i to wszystko malo i malo, a jak nie dajesz to zostajesz czarna owca i relacje sa takie wlasnie ze ... zyjesz sam i bez rodzinki, mial ktos inaczej, stawiam sto proc. ze NIE taka mentalnosc polaka nie robic a zarobic !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ełro czy funty
powrót jest w 100% wyidealizowany, a tam szare bure życie i ciągle każdy tylko o kase pyta, jednym słowem masakra i nie polecam, emigrant to dojna krowa dla rodziny w kraju, bo emigrantowi kasa z nieba spada za granicą. Nie daj się wykorzystać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale mam pytanie do was, imigrantów. czy doją was ta najblizsza rodzina czyli zona, dzieci, rodzice? czy taka dalsza czyli ciotki, kuzynostwo itp? k***a ale beszczelnosć czyli widac dopiero wtedy jak kochająca sie ma rodzine. ja bym wolala do takiej rodziny nie wracac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otulona_snem
powrot jak rozumiem czyli odwiedziny? to tak jak poprzednicy spotalam sie po paru dniach z prosba o pozyczke 200 eu,to bylo w styczniu ( syn meza z poprzedniego zwiazku dorosly,pracujacy),nie oddal do dzisiaj a mial oddac po wyplacie pod koniec miesiaca,ba nawet sie na ten temat nie zajaknal od tamte pory "pozyczam" tyle ile nie zal mi stracic ,aha chcial w ogole 500 eu takze i tak wyszlo dobrze,ze na tyle sie nie zgodzilismy,bo bysmy juz tej kasy nie zobaczyli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o boze... a jak bys ty mu sie zapytała czy ci pozyczy 500 zł bo nie masz przy sobie akurat to co pozyczył by ci? ale chamówa, brak słów. rozumiem pozyczyc kase, ok, nie ma problemu, ale jak cos sie od kogos pozyczy to trzeba to oddac,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale mąż nie może mu powiedzieć "oddaj"? skoro było powiedziane, ze to pozyczka a nie prezent?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem durny
od pożyczek są banki a rodzina niech spier/dala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaką trzeba być kurrffą aby brać kase od rodziny pożyczać i nie oddać, brak słów, bym chu/jowi jaja przemielił, i psu dał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze wam radze
bo te jeb/ane kur/wy w kraju myślą że za granicą to kasa na ziemi leży albo na drzewie się zrywa, chu/je nie szanują pracy innych, niech się idą je/bać, takiego chuj/a im pożyczać, NIE DAWAĆ I NIE POŻYCZAĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To o czym piszecie nie ma w ogóle związku z emigracją :D Też znam takich ludzi, co tylko chcą pożyczać na wieczne nieoddanie, ale nie przeszkadza im, że zarabiam w złotówkach. Nie zadawajcie się z takimi ludźmi, a jak są bardzo natrętni to najlepiej pożyczyć np. 5 zł, a potem wypominać za każdym razem, jak będą chcieli następną pożyczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest bardzo przykro gdy po latach pomocy/urzymywania rodziny po powrocie ( na stale) okazuje sie , ze nikt sie nie cieszy , ze wczesniej te zyczliwe przyjecia w czasie wizyt to bylo tylko "dla zysku".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas to samo. co prawda poki co nie wracamy ale czesto odwiedzany swoje rodziny troche moja troche meza i wkurzajace jest to podejscie przez pryzmat kasy. tesciowa zebysmy jej sfinansowali remont bo przeciez nas stac znajomi ciagle nas pytaja czy sie juz dorobilismy za ta zagranica nawet jak do sasiadow szlismy w odwiedziny to musiala byc whiskey bo z pustymi rekami nie wypada (moi rodzice) ciagle cos ala zastaw sie a postaw sie. a nam sie wcale nie przelewa i żyjemy takim zwyczajnym życiem w uk. bardzo mi bylo przykro gdy gdzies przez znajomych dowiedzialam sie co bratowa na nas wygaduje. mam bratanka chrzesniaka i owszem zawsze cos mu kupuje gdy ich odwiedzamy a to czekolade a to do kina wyjdziemy a to klocki lego natomiast moja bratowa spodziewa się kasy tabletow i komorek dla malolata (14 lat juz ma) i powiedziala znajomym ze zalujemy kasy na dziecko ze skapi jestesmy. bylo mi bardzo przykro. a nie kupuje mu takich rzeczy dlatego ze jestem przeciwna takim prezentom i tyle. czasem dostal ode mnie 100 zl ale wg mojej bratowej to sa grosze dla nas. najlepsze jest to ze nikogo nie obchodza nasze zarobki, wydatki za to od razu z zalozenia wiedza ze my musimy miec pieniadze. niestety tylko u polakow sie z tym spotkalam a zwiedzilismy juz troche swiata. kuzyn meza tez pozyczyl od nas kiedys pieniadze na szczescie nie duzo 3000 zl i niestety tez na wieczne nieoddanie. zona jego wprost mezowi powiedziala ze my nie zbiedniejemy a oni nie maja bo polska to nie Anglia i inne takie bzdury.... duzo by gadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja przez cale lata emigracji dzielilam sie z najblizsza rodzina w Polsce wszystkim. Slalam paczki, fundowalam wakacje chociaz sama nie mialam na nie czasu ( praca) , pomagalam jak moglam I wierzylam calym sercem w ich milosc. Wielki blad. Wrocilam . Teraz prawie sie do mnie nie odzywaja .Wczesniej robili co mogli aby zniechecic mnie do powrotu . Obrazeni , ze po raz pierwszy od 20 lat nie wyjechali na wakacje , bo wsparcie ustalo. Moja siostra ( prawie 50 lat) nie przepracowaa w swoim zyciu jednej godziny zarobkowo. Ja na trzech etatach na raz czasami zeby zarobic na jej pobyt u mnie i kosztowny bilet.....powiedziala mi przed przyjazdem " gdy bede miala czas to sie z toba spotkam ... a w ogole to ty mnie nie znasz". Faktycznie nie znalam . Boli ta swiadomosc potwornie. Poradze sobie ...przeszlam w zyciu wiele . Pisze to tylko ku przestrodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość realna prawda
Wpis powyżej niestety to przykra norma, leniwej, niewdzięcznej, i ciągle oczekującej prezentów je/banej rodziny w kraju. Bo oni uważają że za granicą jest "łatwiej", kasa się z nieba sypie, i nie trzeba na nią pracować, tylko się ją dostaje. A ludzie łamią sobie za granicą karki, poświęcają się, pracują dzień i noc aby parę groszy zarobić, dają i dają, a tak naprawde to nic z tego nie mają ( często nawet głupiego dziękuje ), tylko niewdzięczna rodzina, twierdząca że im się po prostu należy, i że skoro za granicą "łatwo" kasa przychodzi to powinni po prostu ją dostać i tyle. Debile i tępaki. Dlatego nigdy nie wysyłam kasy ani nic innego, wole wydać na siebie a tamci niech sami rade dają, a jak im źle to zawsze mogą wyjechać sami, granica otwarta. Więc flaków sobie nie prójcie odnośnie rodziny, najlepiej ich olać, bo nic z tego dla was, nawet wdzięczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodzina to bydlaki
bo ludzie to kurrrfy, a szczególnie rodzina w kraju, chu/j im w doope

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisze wam prawde
moja y*****a rodzinka nawet kur/wa do mnie nie zadzwoni, choć kiedyś rozumie że telefony drogie itp., ale teraz kur/wy mają skype i email za darmo i dalej chu/ja. Jak ja nie zadzwonie to oni NIGDY sami nie zadzwonią. Teraz chyba już pier/dole, mam to w doopie, jak chu/je nie zadzwonią to się już nie odezwe, pierd/ole. Co za kur/wa je/bane skur/wysyny że ciągle tylko na gotowe, ty do niego zagadaj, ty do niego zadzwoń, a oni kur/wy j****e mają cie w doopie. A chu/j z wami je/bane k***y, pier/dole was wszystkich równo. Niestety takie są realia większości na emigracji. Przestańcie się starać, przestańcie utrzymywać jednostronny konktakt z ludźmi którzy mają was w doopie, układajcie sobie życie za granicą, zajmijcie się sobą i własnym życiem, zapomnijcie o powrotach, wizytach, wakacjach w kraju, wysyłaniu do niewdzięcznych kur/w kasy i prezentów, chu/j im w doope je/banym leniom i pasożytom. Zapamiętajcie to, dajcie sobie RAZ i na zawsze spokój z rodziną i korzeniami, to nigdzie nie prowadzi, i nic z tego nie będzie nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Starsi emigranci pomagaja pewnie wiecej , bo pamietaja czasy gdy w Polsce bylo ....no co tu duzo mowic ...szaro i kazda rzecz z zachodu to bylo och i ach.Teraz czasy sie zmienily , wszystko jest dostepne i granice otwarte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"no i mowie pracujacy przed 30 konisko,nie ze jakis malolat bez pracy,takze swoj przyklad to ku przestrodze innym daje jak to jest..." Pewnie ciagle uwaza , ze rodzice powinni mu pomagac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up, up ciekawy temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość te wuje kejbane
w 99% rodziny w polsce to skur.... wysyny czekające na gotowe i pasożytowanie na pracy innych. Jak nie trzepiesz z rękawa kasą i prezentami to mają cię w doopie. Dla nich ważne są tylko ich osobiste korzyści i co oni z tego wyciągają ( a chcą jak najwięcej ) Pamiętam raz na skype zadzwonił do mnie kuzyn, z którym nie utrzymywałem zbytnio kontaktu i nie rozmawiałem z 30 lat albo dłużej, i ten ch/uj zamiast normalnie porozmawiać, poptyać co u mnie jak rodzina itp itd, od razu mi wyjechał czy mu moge poszukać laptopa. Noż kur/wa mać, a co ja kur/wa jakaś agencja od szukania towaru? Powiedziałem niech spierda/la i chu/jka wykasowałem i zablokowałem. Co za je/bana p***a. I to tylko jeden z wielu przykładów. Inni też chu/je się odzywają tylko jak coś potrzebują, a tak to ni chu/ja. Nie wiem czy to takie czasy czy każdy musi mieć jakiś interes zawsze, nie może się nikt tak po prostu odezwać bez powodu jak dawniej. Każdy tylko szuka korzyść i to po trupach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie! Sama prawda. Wstydzę się za rodzinę a powinno być odwrotnie bo to przecież ja w piórka obrosłam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez powrotu
Rodziny w kraju to pasożyty i darmozjady, zapomnijcie o nich, nie warci są waszego wysiłku, żyjcie za granicą dla siebie, inwestujcie w siebie, seój rozwój, a nie w mieszkania i biznesy w PL. PL to szambo, korupcja, kolesiostwo i złodziejstwo. Kto zdrowo myśli to o tym syfie zapomni i nigdy nie wróci tam, nawet w odwiedziny. Dla poważnie myślących polecam nawet oficjalnie zmiane imiena/nazwiska na bardziej lokalnie brzmiące aby was nie dyskryminowali z tego powodu porównując do większości bydła z tego kraju z którym mają kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytając te wypowiedzi... słownictwo, brak słów. Rysuje się obraz typowego polaczka na emigracji. Bez obycia, bez wykształcenia i bez KULTURY. A taki człowiek też nie jest znikąd, tylko z takiego samego środowiska pochodzisz, więc jesteś taki sam jak ta wyklinana przez Ciebie rodzinka. Swój swego wart. Jakoś ludzie na poziomie żyjący na emigracji nie mają takich problemów z rodzinami. Ale może dlatego, że ich rodziny żyją ze swojej pracy, a nie zasiłków. Po prostu patola, która wyjechała i uważa się za lepszą od pozostałej swojej patologicznej rodzinki :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do konca sie z tobą zgodzę. Moja matka pracuje. Fakt. Nie zarabia kokosów i gdyby nie to, ze polowe wypłaty przepija to miałaby jak w raju. Ale nie ma. I jeszcze wielce oburzona, ze jak to ja corka nie pomogę matce. Oj nie. Pomogłabym jej z miła checia, gdybym wiedziała ze ona sie stara. Ale nie, ona p**********i swoją wypłatę na alkohol i drogie kremy, aby zakryć skutki codziennego chlania a pozniej oczekuje ode mnie kasy, bo ona nie ma. No a ja za granica to mam wiecej. Wcale nie mam wiecej. Po prostu nie wydaje zarobionej kasy na chlanie bo mi szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×