Gość gość Napisano Sierpień 28, 2015 Wplatalam sie w niezle bagienko. Typowo po polsku. Przed slubem o kasie się nie gada bo glupio tak, a po slubie wychodza rozne hocki klocki. W dniu slubu mielismy z mężem oddzielne konta ja jedno debetowe a on dwa: debetowe i kredytowe. Na debetowe tak jak ja otrzymywal pensje a na kredytowym mial kredyt do splacania za kupno mieszkania. Po slubie tesciowa zarzadzila /do dzis nie wiem jak na to moglam sie zgodzic:/ zeby cala kasa z wesela tj. 25000 zl poszla na jego konto kredytowe. Oczywiście nie na splate kredytu ale tam trzymal oszczędności wiec mial przechowywac i to. Wtedy jednak nie wiedzialam ze ona jest współwłaścicielem tego konta!!! Do dzis mi matka wypomina ze oni wesele zrobili za darmo bo polowa ktora sie zwrocila poszla na ich konto. Chcialam do mieszkania kupic meble i czesc kasy wziac z tych weselnych. Nie moglam sie doprosic zeby dal chociaz kilka stowek bo jak twierdzil to nie sa pieniadze na glupoty. Duzo mowilam o wspolnym koncie ale nie chcial argumentujac ze ja nie umiem oszczedzac. Zarabiam duzo mniej niz on wiec w polowie mca brakowalo mi juz zawsze kasy bo przecież robilam wspolne zakupy. On pozniej trzymal mnie w szachu i musial prosic by cos mi kupil np loda i często sie nie zgadzal. A jak ja placilam wrzucal do koszyka wszystko. Matka zmarla. Wtedy od razu zaczal gadac o wspolnym koncie i owszem zrobil mnie współwłaścicielem konta debetowego ale mi kazal zamknac moje. Nie zrobilam tego bo przejrzeniu historii jego wydatkow okazalo sie ze on ciagle tez po naszym slubie przelewal kase na swoje konto kredytowo oszczednosciowe nie tylko w wysokosci kredytu ale tez co zostalo to przelewal sobie. No zbieral kase podczas gdy ja nie mialam takich możliwości. Do dzis nie chce otworzyc pdzede mna tego konta. Nie uwazacie ze to jest chore? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach