Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

26 letnia alkoholiczka czyli wstyd i proba wyjscia na prosta

Polecane posty

Gość gość

Witajcie, jak w temacie mam 26 lat, od jakiegos czasu chodze na terapie. Staram sie wyjść na prostą, nie pije od 3 mcy i ogólnie trwam w postanowieniu bycia trzezwa. Wiem ze to wstyd, miec 26 lat i juz upasc tak nisko, zmarnowac zycie ktore jeszcze sie na dobre nie zaczelo. Ale nadzieja umiera ostatnia. Jest ktos kto chce porozmawiać? Ostatnio nachodza mnie mysli, ze nie jestem alk. poniewaz wytrzymalam tyle bez picia wiec MOGE sie napic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czemu zaczelas pic,pilas codziennie,jakie ilosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pilam duzo, czemu nie wiem, zaczelam bardzo wczesnie, do towarzystwa, potem juz nie wyobrazalam sobie zycia bez. Ja i swiat jestesmy inni, po alkoholu. Wtedy jest mi dobrze, blogo. Nie ma bólu, smutku. Jestem ja. Najlepsza. Zdarzały mi sie ciagi, zaczynalam od piwa, potem wodka, uwielbiałam mocne alkohole, whiskey, brandy. Mialam bogatego faceta, pilam bo mialam za co, z kim. Po pracy, sama, w autobusie, w pociagau, wszedzie. Najbardziej lubilam pic sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 28 lat, skończyłam dwuletnią terapię. Po pierwsze to choroba nie wstyd, ale Cię rozumiem, bo sama przechodziłam przez tą fazę. Myśli, że nie jesteś akoholiczką stopuj. Jesteś alkoholiczką tylko trzeźwą. Czyli dałaś sobie szanse na świadome życie. Dasz radę, będzie i pięknie i ciężko, ale warto. Po 1,5 roku, 2 latach mi jest już bez porównania lżej. Nie wyobrażam sobie wócić do tamtego życia. Jestem z Tobą , nie jesteś sama i jedyna ! Życie będzie inne, ale piękniejsze a chęci na życie i siły jakiej nabierzesz nie wynagrodzi Ci żaden alkohol . Moja rada: zaufaj terapii na 100%, stosuj się do zaleceń, nie podważaj ich tylko ufaj. Na 100%. Jak najbardziej restrykcyjnie potraktuj te lata terapii, potem da się rozluźnić ale warto. Będzie pięknie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i podstawa, która mnie uratowała w nawrotach to mityngi AA, początkowo chodziłam na siłę, z wielką niechęcią aż zaskoczyło. Bardzo pomagają, są moją deską ratunku jak myśli zaczynają błądzić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje, naprawde chyba potrzebowałam usłyszec, że ta meka jest po coś i jest tego sens. Bo tamto zycie,czasami o nim zapominam i jest mi lepiej, czasem wspominam i spac nie moge, a czasem za nim tesknie, bo bylo byle jakie, ale jakos sie szło. Czas mijał nie wiadomo na czym. A teraz rzeczywistość czasem przytłacza a nie ma gdzie od niej uciec. Dziekuję Ci bardzo :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też przytłaczała, do tego dokonałamwielu radykalnych zmian w swoim życiu, miałam depresję. Myślałam o samobójstwie (takie nawroty silne), ale powiedziałam sobie wcześniej, że moje dawne życie doprowadziło mnie do terapii. Fakt, że piłam świadczy o tym, że nie czułam się szcześliwa , więc nie ma do czego wracać. To są tylko myśli w Twojej głowie, warto je ucinać, szczególnie na początku. Teraz po dwóch latach jestem inną osobą. Jestem spokojna, wyciszona ale nadal radosna, wesoła, szczęśliwa. Mam mnóstwo zapału, podejmuję ryzyka, chce mi się budzić rano. Bolało, ale jak boli to znaczy, że zmiana zachodzi. Nie ma zmiany bez bólu, ale spoko! Do przeżycia :) Daj sobie czas, bądź dla siebie dobra. Dopiero zaczynasz, szukaj wsparcia w AA i ludziach w terapii, póść własne lejce :) Tak robiłam i przysięgam, że jest wspaniale. Życie ma inny smak. Ale cierpliwości, wytrwałości i spokoju trzeba. To tylko dwa lata a kolejne 50 może być na prawdę wspaniałe. Spokojnie da się żyć bez alkoholu. Ja na dwa lata odcięłam się totalnie, nazywali mnie nawet żartobliwie faszystką trzeźwienia. Było warto ! Teraz mam zaufanie do siebie, ale póki go nie miałam to nawet nie odwazyłam się być w pobliżu alko :)BĘDZIE DOBRZE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie! Ja przestałam pić w wieku 28 lat.Od tegi czasu zmieniłam swoje życie i niestety dobiegam 50. Warto jest nie pić,pracować nad sobą i zmienić swoje życie.Ja pracuje nad sobą cały czas,jestem szczęśliwa,spokojna itd.Profitów jest wiele.Przede mną teraz uczta duchowa w Sarbinowie na Zlocie Radości.Dziewczyny zapraszam. I zgadzam się.Wszystko jest możliwe ale musisz dać z siebie 100%.Niczego nie odpuszczać bo wszystko co zaniedbasz Cie dopadnie.Powodzenia,a Ty kochana co już nie pijesz wiedz,że jeszcze przed Tobą dużo pięknych odkryć duchowych.Ja myślałam,żeby po prostu przestać pić a dostałam nowe dużo lepsze życie od tego co miałam przed piciem.Wam także tego życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moje zycie narazie niestety niewiele sie różni od tego przed piciem, chodzi mi o moj status zycia. Zaszło sporo zmian,ale czy dobrych dla mnie to kwestia czasu nim okaze sie czy dobrze zrobilam. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedy doszłam do wniosku, że jestem alkoholiczką miałam 23 lata byłam już w ciagach alkoholowych. Nie pije juz ponad dwa lata i z tego wszystkiego da się jakoś wyjść, mi też wszystko wydawało się trudne i nie do przetrwania. 3 miesiace to bardzo trudny okres ja pamietam jak spałam całymi dniami, miałam notoryczne głody, depresje. Musisz wierzyć, że po czasie będzie lepiej. Później będzie łatwiej, będziesz posiadać narzędzia które pomogą Ci żyć i nie pić. Alkoholizm to choroba wstydziłabys się cukrzycy? Terapia i spotkania AA dają wiare i nadzieje. Pamietaj " Nie rezygnuj 5 minut przed cudem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ale trudno jest mi sie identyfikowac alkoholiczka i jeszcze w kategorii choroby to umieszczać. Nawet jak jestem w przychodni na terapie, to udaje że nie przyszłam na terapie, tylko czekam na kogoś. A kiedy wybija godzina wejscia chyłkiem wchodze do pokoju, też niby ,,przypadkiem,, Sama dla siebie jestem najwiekszym zagrozeniem, czesto mysle o tym zeby poleciec alkoholow bo tylko TO mam i tylko to jest dobre dla mnie. Straszne. Ale w sumie dwa dni nie myslałam o piciu, dzis mnie naszło. Co robiłyscie w wolnych chwilach aby nie zapic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zobacz sobie taką aplikację Aniol Stróż na telefonie. Dostajesz rano powiadomienie, że nie piłaś już 24 godziny (motywuje, naprawdę!) a potem w ciągu dnia też dostajesz powiadomienie o HALT, wieczorem kolejne o tym, żebyś zaznaczyła w kalendarzu, że dzień trzeźwości - mi ten trzeci najbardziej pomagal, bo wiadomo, wieczorem byś się napiła, ale jak już zaznaczysz to Ci często głupio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie mogłabym miec codziennie przypominajki ze nie pije, bo z tej frustracji zapilabym. Pilnuje halt -u, ale obecnie ciazy mi rowniez samotnosc. Tzn lubie ja, to ze jestem sama ale czasami z nudow mam ochote poleciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×