Gość Innawjednymciele Napisano Wrzesień 21, 2015 Aktualnie mam 17 lat. Od dawna mam problemy z nawiązywaniem znajomości. Nie lubie ludzi, albo sobie to wmawiam, ponieważ łatwiej prawić wymówki. Nie mam znajomych, przyjaciół czy chłopaka. Pierwotnie uważałam, iż życie samotnika jest czymś dla mnie, jednak od niedawna zaczyna doskwierać mi pustka. Mam dużo zainteresowań, dobrze się uczę. Szczerze przyznam, że jestem ambitna. W dzieciństwie byłam przy kości i średnio pasowałam do reszty. W sumie to wiele osób ma problemy z wagą w przedziale od 6- 12 lat. Wtedy jeszcze umiałam odnaleźć kogoś do towarzystwa. W gimnazjum wpadłam jak śliwka w kompot. Poznałam grupke dziewczyn, później chłopaka, którego potraktowałam w brutalny sposób. Pomijając, rozpoczął się etap w którym byłam pewna, że wreszcie znalazłam kogoś podobnego. Jednak po czasie okazało się, że zaczęła we mnie nasilać się odraza do spotkań itp. Myślałam, iż tylko marnuje na nich czas. Gdy byłam sama, automatycznie przestawałam ich lubić i żałowałam że ich poznałam. Coraz bardziej przejmowałam się opinią innych. Gdy się z nimi pokłóciłam, zamknęłam się w sobie. Skupiłam się na dążeniu do ideału. Dostałam się do najlepszego liceum w mieście, już w gimnazjum byłam szczupła, teraz codziennie ćwicze, zdrowo się odżywiam, sama potrafię stwierdzić, że nie należę do dziewczyn przeciętnej urody, mam dystans do siebie, znalazłam swój styl, zmieniłam też przysposobienie do innych, spokorniałam.... Jednak sęk w tym, iż brak mi wiary w siebie. Tak po tym co napisałam wydaje się być kimś o sporym ego, ale tylko przed sobą. Przez izolacje, której przestrzegałam przez te lata, krótko mówiąc zdziczałam. Boje się kto co o mnie myśli, chce wypaść jak najlepiej, ale i tak uważam siebie za totalną ofiare losu. Nie moge znaleźć znajomych, ponieważ boje się odtrącenia czy wyśmiania gdybym zadawała się z kimś śmiesznym. Mam w sobie coś czego nie umiem określić. Gdy ktoś do mnie zagada i porozmawia dłuższą chwilę, nie ważne co bym zrobiła od razu mnie polubi. Działam jak magnez, lecz nie umiem na długo utrzymać znajomości bo zaraz popadam w samotności w nienawiść do niej. Oczywiście nikomu nie mowie tego w twarz. Wszyscy mnie denerwują, ale z tym walczę. Mam wrażenie, że przez to wszystko stworzyłam w sobie liste wymagań na każde zajmowane przez kogoś stanowisko i dlatego jest mi tak ciężko :/ Co zrobić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach