Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Fascynacja zmarłym chłopakiem

Polecane posty

Gość gość

Dziwny tytuł ale przeczytajcie całość ... W wieku 17 lat zakochałam się czy też z auroczylam chłopakiem... był starszy o rok... miał skończone 18. Poznaliśmy się przez znajomych. Spędziliśmy całe wakacje razem. Był po rozstaniu więc nie chciałam się w to ladować. On był bardzo wrażliwy taki wyjątkowy.. Od pierwszego spojrzenia mi sie spodobał. Poznałam przypadkiem jego rodzinę, polubili mnie bardzo. Zawsze byl dla mnie wsparciem. W tej swojej wrazliwosci byl taki meski. . . Wspolne ogniska ,dlugie spacery , wspolna praca. Wszystko co razem, nawet milczenie dawalo radosc. Mielismy mnostwo wspolnych kawalkow , ktorych slucham do dzis. Potem sierpień,końcówka... podjal decyzje ze przeniesie się do mojej szkoły. Chodziliśmy tam codziennie razem rano i wracaliśmy. Potrafił czekać 3h albo wyjść wcześniej i iść ze mna (dojezdzalismy ) gadać całą noc ,cała dobę. Nawet gdy kiepsko sie czul , nie zasypial, specjalnie czekał iles godzin aż wstane , przyszedl osobiscie zeby mi to powiedziec i przeprosic ze jednak nie idzie do szkoly czy gdzies indziej- a mial 4km... chodzil na pieszo. Któregoś dnia nie przyszedł choć jeszcze wieczorem pisał a kilka dni wcześniej jakoś tak dlugo mnie tulil na pozegnanie i inaczej patrzyl. To bylo w piatek. (Mrozny marcowy ranek , odprowadził mnie i pojechał do lekarza 350km od nas. Pisalismy smsy , zapytal czy wrocilam po szkole i czy ktos mnie odprowadzil, choc tego nie wymagalam. Sam sie troszczyl. )Dalo mi to do myślenia ,ale nie rozwodzilam się nad tym. Mam dobrą intuicję a wtedy nic , jakbym miała klapki na uszach i oczach... w poniedzialek nie odbieral , nie odpisywal. czekalam godzine czy poltorej , W koncu sama poszlam na autobus. Pomyślałam ,ze może spi? Dobijalam sie do niego jeszcze po 9. Mielismy wtedy wf, nie cwiczylam bo bylam chora. Potem lekcja z wychowawczynią. Opieprz za spóźnienie i telefon.. odebrała. Spowazniala i wyszla z klasy. Wszyscy ciekawi , więc cisza , kilka osób stało pod drzwiami i słuchało. Nagle grobowe miny ,pozostali pytają - o co chodzi?co jest? Weszła wychowawczyni... Z powagą prowadziła lekcje i nic nie chciała powiedzieć. Po około 10 minutach zaczęły przychodzić sms-y. Najpierw do Jacka , jego dobrego kumpla. Potem do Aski,Moniki i w końcu do mnie. Wiedziałam że coś jest nie tak, jeszcze nie wiedziałam co... jak zobaczyłam wiadomość myślałam że zacznę płakać I drzec się w nieboglosy . Na szczęście resztkami rozumu sie powstrzymalam , a moze to przez paraliż jakiego doświadczyłam. Autentycznie ciało mi zdretwialo, nie mogłam się poruszyć , nic zrobić ani powiedzieć. Trwało to kilka minut. Jak otepiala patrzyłam na wyświetlacz i nie mogłam uwierzyc ze moj aniolek nie żyje. Jeszcze przez kilka godzin myslalam ze to plotka , ze moze go usmiercili a tak naprawde lezy w szpitalu i moze mial jakis wypadek. Dzwoniłam, pisałam smsy ... nic. Głucha cisza. Co chwila smsy od innych , każdy mial swoją wersję , jedno laczylo; to, ze umarł. Nie , ze miał wypadek ale ze tak po prostu już go nie ma,ze to pewne, bo znaleźli ciało i policja jest na jego osiedlu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutne, współczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pojechałam do domu po godzinie. Wciąż mialam nadzieję że to plotka ale z każdą minuta uswiadamialam sobie ze jednak to okrutna prawda... nie wiedziałam czy iść do jego domu i zapytać.. bałam się potwierdzenia. Bardzo. A z drugiej strony ta niecierpliwość i niepewność przez które nie mogłam spać. Chodziłam jak otepiala, blada i nie kontaktowalam. Koleżanki siła wyciagnely mnie na rozaniec. Dopiero gdy zobaczyłam ten tłum ludzi pomyślałam "O k****a , to jednak prawda" . Bałam się wejść... co chwila ktoś wychodził zaplakany i wyglądał jakby nie mógł sobie dac z tym rady po czym wracał do środka. Zbliżał się koniec , weszlam z bolem serca . Przestraszona, niczym na ścięcie.... dużo ludzi, głowie rodzina i bliscy znajomi. Wszyscy zaplakani, nawet jego koleDZY . podeszłam , poleciała mi łza. Myślałam ze będzie gorzej, ale w tamtym momencie mialam wrażenie że już zdążyłam się wyplakac przez te ostatnie dni i nie miałam na to siły. Spojrzałam na niego. Spał.. jak anioł. W garniturze. Miał przy sobie to co kochał . To co na zawsze z nim będzie.... w powietrzu unosily sie jego perfumy. Te ktore mial na sobie w dniu w ktorym sie poznalismy. Myślałam ze jego rodzice umra przy nim,takiej rozpaczy jeszcze nie widziałam. Wyszłam dość szybko na zewnątrz , nie mogłam tego znieść . przez cala droge milczalysmy... Dziewczyny szydercze, a nawet podle momentami tak samo jak ja wcześniej ... nie spodziewalam sie takiej reakcji . Zawsze sie smialy z cudzego nieszczescia czy smierci. Tu bylo inaczej . Od czasu do czasu refleksyjne komentarze... czułam że on nas zmienił. Swoją wrażliwością , tym czego nas nauczył nieświadomie będąc po prostu soba. Pokazal nam co to szczescie , to byl czlowiek ktory urzekal kazdego, kszdy go kochal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oficjalnie nikt nic nie wie. Jego rodzice powiedzieli mi ze to było samobójstwo. Jego mama zwłaszcza, bardzo często się ze mną kontaktowala. Chyba w jakiś sposób dawalam jej ukojenie , powiedziała mi po roku ze bardzo jej pomoglam, już nie chodzi taka zalamana , nie zapomniala ale juz nie przesiaduje u niego przez polowe doby. Cieszę się, ze chociaż tak mogłam mu się odwdzięczyć. Bo jest za co. To on mnie nauczył a moze wydobył ze mnie uspiona wrażliwość. Dzięki niemu zaczelam odczuwac zupełnie inaczej, stałam się łagodna , choć wcześniej byłam paskudna słowo daje. Z potrzeby serca zaczelam udzielac się w wolontariacie. Wzruszalo mnie wówczas mnie tak wiele , a za zranione zwierzątko byłam gotowa zrobić duzo. Za człowieka moglabym umrzeć. Zmienil moj charakter co nawet rodzicom sie nie udało. Dojrzałam dzięki niemu. Okulary z oczu mi spadły bo już żyje dorosłym życiem i nie jestem tak naiwna jak w tamtym okresie , choć wydawało mi się ze jest na odwrót... wyleczylam kompleksy , fobie i inne... może nie jestem az tak wrażliwa jak wtedy , moze to taka skrajna reakcja była... Ale jestrm już normalna . Szkoda ze on tego nie wie. Ciekawe jakby zareagował? ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawde piekna i poruszająca historia... Tylko ze szkoda ze tyle bolu i cierpienia w tym pieknie... Wspolczuje Ci z calego serca, na pewno Twoj Aniolek nad Tobą czuwa, pozdrawiam Cie cieplo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wiadomo dlaczego tak postąpił? musiał mieć jakiś powód. może Cię nie kochał tak na prawdę, bo jak można zostawić osobę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie to dziwne,przeciez był młody,miał dziewczynę,był lubiany,miał rodzinę,kochajacych rodziców..więc dlaczego?! rozumiem jak sie zabija ktos wysmiewany i wyszydzany w szkole i w domu,samotny,ale ktoś taki? powinien przecież być szczęśliwy :( chyba,że sie dowiedział nagle o cięzkiej chorobie,że np ma raka i i tak grozi mu śmierć ( napisałaś coś o tym,że był u lekarza i potem przestal sie odzywać) i to go przerosło,uznał,że woli sie sam zabić niż czekać na smierć i patrzeć na płacz bliskich to jedyny w miare sensowny powod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile miał lat jak to zrobił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektorym z dobrobytu odp*****la i zabijaja sie dla 'szumu' zwłaszcza w tym wieku. Serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta historia jest pełna uczuć, nie tylko autorki... ale i strasznie smutna. Ja również obstawiam chorobę coś co by przybiło nie tylko autorkę ale i rodzinę na całe lata. Jednak nie uważam że zrobił dobrze jeżeli umierał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiadomo. Nie zostawił żadnej wiadomości. Po lekarzu jeszcze się odezwał. Ze dojechał bez problemów , ze jest zmęczony i pójdzie spać.... chwilę porozmawialismy,okolo 23 napisal dobranoc itp. Rano wyszedl do szkoly o 4 rano jak powiedzieli jego rodzice. Tłumaczył że musi wcześniej coś załatwić. Ufali mu i nie dociekali. Wlasnie wtedy poszedl w to miejsce w ktorym go znalezli. Do jacka napisal cos w formie pozegnania o godz 6. Dzwonil do niego ale juz mial wylaczony telefon. W szkole Byl jakis zdenerwowany ale nie zdazylam z nim pogadac. Mowil pozniej ze mial kiepskie przeczucia , zadzwonil do jego rodzicow ale nie odbierali. Napisal do wspolnych kumpli ktorzy zaczeli chodzic we wszystkie rejony w poblizu. Znalezli go rodzice. My oficjalnie nie byliśmy razem. Na początku myślałam że może powiedziałam coś co go zranilo..po długich przemyśleniach i obwinianiu sie doszłam do wniosku ze nie ma takiej rzeczy/wypowiedzianych słów,zawsze się szanowalismy. Nie wiem.. moze tamto rozstanie go bolalo ale dusil w sobie. Wiem ze poprzednia go zdradzala wiec to mialoby sens... nie wiem czy cos do mnie czul tak naprawde. Ale to nie jest wazne. Ciesze sie ze mnie zmienil. Takiego przyjaciela jak On,życzę każdej osobie. Partnerem też podobno był dobrym ale nie sprawdziłam. Mogę się domyślać. Takich ludzi jest mało. Minęło tyle lat a ja go pamiętam jakby to było wczoraj. Nawet piekne perfumy które miał na sobie 3 razy. W dniu w którym się poznaliśmy, jakiś czae później też wyczulam je( w dniu moich urodzin) i na pogrzebie. Nie wiem jak się nazywają ale nawet czasami jakiś przechodzien ma je na sobie , od razu mi łzy w oczach stają. Kiedyś stałam na przystanku ,jakieś 5m dalej stał chłopak. Postura i styl ubierania jak On... stalam jak wryta i czekalam kiedy sie odwroci. W koncu chyba wyczul moj wzrok. i ...szok. Z twarzy tak podobny... zagapilam się , zaniemowilam ... w końcu odszedł a ja dalej stoję i patrzę w punkt w którym był. Boże co to były za emocje. A kilka dni wcześniej tak pragnęła go znów zobaczyć choćby we śnie. A tutaj sobowtór na żywo. Po fakcie myslalam ze moglan zagadać wypytać dyskretnie czy ma tu rodzine itp. W tej samej miejscowosci chlopal tak bardzo podobny... z tego co znam.jego nawet dalsza rodzinę to nie ma tak podobnego chłopaka u nich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moglam* Pragnelam*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zależy co masz na myśli mówiąc dobrobyt. Domyślam się ze warunki finansowe. Jeśli o to chodzi to on miał kiepska sytuację tzn nie była u niego skrajna bieda, ładnie mieszkał,nigdy nie było u niego zimno bo niezaplacone za prąd itp. Ale bywalo ze nie mial co zjesc.dlatego pracował, a ja choć mialam wówczas lepsza sytuację od niego , pracowałam razem z nim żeby jak najwięcej czasu razem spędzać a połowę kasy zawsze mu dawalam. Dzięki temu miał Jan jakieś drobne przyjemności i trochę lepsze jedzenie. Kurcze ostatnio sie cos rozklejam zupelnie jak w pierwszych tygpdnoach po jego smierci kiedy czulam się taka bezsilna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na* pisze z telefonu wybaczcie bledy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To brzmi jak jakaś historia z książek...pierwszy raz i jak dotąd ostatnia i wzbudził we mnie takie emocje. Moi rodzice plakali razem ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ostatni , jakiś człowiek wzbudził we mnie takie emocje. Tak miało być. Pisze z telefonu i czasem nawet nie widzę jakie błędy robie:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×