Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielarka17

Walczyć czy się poddać?

Polecane posty

Dwa lata temu na wyjeździe wolontariackim poznałam K. . W bardzo krótkim czasie zaprzyjaźniliśmy się, a ja po pewnym czasie zakochałam się w nim. Nie powiedziałam mu o tym, bo był wtedy w szczęśliwym związku, a chcę żeby był szczęśliwy niezależnie od tego czy będzie ze mną czy z kimś innym. Z czasem pisaliśmy i rozmawialiśmy jeszcze częściej. Zawsze mi pomaga. Nawet wtedy gdy dzwoniłam do niego nad ranem, bo akurat coś się złego wydarzyło. Mimo 200 km odległości czułam jego wsparcie i obecność na co dzień. Rok temu na wyjeździe wolontariackim po raz pierwszy się do siebie zbliżyliśmy. Miałam nadzieję, że może uda nam się być ze sobą. Ale K. nawet nie chciał spróbować. Tłumaczył, że jest świeżo po rozstaniu, że boi się, że może mnie potraktować jak zabawkę. Powiedziałam mu wtedy co do niego czuje i z dnia na dzień kontakt się urwał. W grudniu 2014 roku znów zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Tak jak dawniej. K. zapytał się czy mi przeszło, powiedziałam, że tak. Skłamałam, bo nie chciałam po raz kolejny go stracić. W styczniu br. świat mi się zawalił. K. był wtedy w pracy, ale zrobił wszystko bym nie była sama. Przez pierwsze dwa tygodnie stycznia trzymało mnie przy życiu jedno jego słowo "Przyjadę.". Nie przyjechał. Okazało się, że ma kolejną kobietę, ale zapomniał mi o niej powiedzieć. Załamałam się. Pamiętam jak powiedziałam mu, że go kocham i nienawidzę. Pamiętam jak go wyzywałam i ryczałam, gdy to mówiłam. Nie powiedział nic. Przestaliśmy się kontaktować. Ja desperacko zaczęłam szukać faceta. Spotykałam się z ludźmi poznanymi na portalu randkowym. Zazwyczaj było to tylko jedno spotkanie przy kawie i koniec, bo żaden z tych panów nie był K. . Po każdym spotkaniu miałam kaca moralnego, że nie powinnam. Po niespełna pół roku pękłam. Napisałam do niego w czerwcu. Przeprosiłam za to jak go nazwałam i zapytałam czy możemy spróbować jeszcze raz. Zgodził się i powiedział, że mu ulżyło, że napisałam. Znów się do siebie zbliżyliśmy. Po miesiącu okazało się, że tamta go wystawiła, że jest sam, ale znów nie chce zaczynać czegoś nowego. Powiedziałam mu, że to akceptuje, bo wydawało mi się, że mi przeszło. Znów było tak jak na początku. Rozmowy do rana. Zarwane noce. Wspólne oglądanie filmów na odległość. Było tak do wczoraj, bo wczoraj powiedział mi, że planuje wyjechać za granicę do pracy. A ja poczułam ból. Okropny ból, że mogę go stracić na zawsze. W jednej chwili uświadomiłam sobie, że mi nie przeszło, że mimo wielu prób wciąż go kocham, mimo tego wszystkiego co się między nami wydarzyło. Zapytałam się go czy nic i nikt nie jest w stanie go tu zatrzymać - powiedział, że nie. A ja nie wiem co zrobić. Czy walczyć i jeszcze raz mu powiedzieć co czuję czy pozwolić mu odejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro już tyle razy mu wyznawałaś miłość a on nic, to myślę, że nic się nie zmieniło. Tym bardzie, że nawet nie pomyślał, że ty go możesz zatrzymać. Jak to mówią jesteś fajną kumpelą ale dzieci z tego nie będzie. Im szybciej się z tym pogodzisz tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odczep się wreszcie od niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj sobie spokoj kobieto . Wyraznie napisal ze nikt nie jest w stanie go zatrzymac, nei bierze wiec Ciebie pod uwage . traktuje Cie jak plaster na zbolale serce albo kogos kto wypelni czas . Im szybciej zapomnisz , tym lepiej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, przyjaciel to ktoś kto jest wtedy gdy wszyscy Cię opuszczą. A u Was On jest kiedy mu się podoba, a ty jesteś bo kochasz. On nie liczy się z twoim uczuciami, traktuję cię jak dobrą siostrę, którą może zostawić, olać bo i tak mu wybaczysz albo wręcz będziesz go prosić żeby się do Ciebie odezwał. Toksyczna miłość, która Cię niszczy. A utrzymywanie dalszych kontaktów nie pomaga. Może lepiej, że wyjedzie a ty usuń wszelkie kontakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×