Pytanie odnośnie skurczy

Hej mam pytanie. Obecnie jestem w 38 tyg ciąży. W 35 trafiłam do szpitala bo Mała chciała wyjść na świat ale udało się wyhamować te silniejsze skurcze mimo to od tamtego czasu cały czas mam jakieś napięcia ale nie są dla mnie bolesne (na ktg wahają się od 20 do 50). Na wtorkowej wizycie lekarz powiedział mi że istnieje szansa, że urodzę w ciągu tygodnia. Chciałam się was zapytać jak to jest z tymi skurczami przy których jechać do szpitala. CZy one ,,spinają" cały brzuch? czy mogą tylko np. górną część? Bo zaobserwowałam, że właściwie częściej spina mi się sama góra tak jakby macica mi się stawiała ale nie wiem właśnie czy traktować to jako już taki skurcz zwiastujący poród czy nie.. Koleżanka mi powiedziała, że powinnam czuć skurcz na całym brzuchu ale nie chcę się opierać na jednej opinii. Boję się, że to zbagatelizuje i ze nie rozpoznam tych skurczów :( A jak to było u was? Z góry dziękuje za odpowiedzi ;)

Najprostszym testem czy to już to kąpiel w ciepłej wodzie. Jeżeli są to skurcze przepowiadające to się zmniejsza bądź ustąpią. Te "prawdziwe" będą z czasem się zmagać.

ja to się polapalam ze to już jak skurcze były co 10 minut :P

no ale jak są co 10 min to się nie jedzie do szpitala, tylko siedzi w domu. Na szkole rodzenia sugerują przybycie jak skurcze są co 5 minut i trwają minutę.

Wczoraj po kąpieli ustąpiły na jakieś półtora godziny. Z tym, że od razu wpakowałam się do łóżka :) a jak leże to aż tak bardzo mnie skurcze nie łapią...gorzej jak chodzę.

Napisałam ze jak byly co 10 minut to wiedziałam ze zaczyna sie poród. Do szpitala pojechalam później.

Wiadomo że możesz urodzić w ciągu tygodnia, dwóch i trzech- ciąża jest donoszona a lekarz nie wróżka, nie przewidzi terminu. Ja byłam na ktg 2 dni przed terminem, lekarz stwierdził że nic nie wskazuje na to żebym lada chwila miała rodzić, wypisał mi L4 na tydzień jeszcze, a po dwóch dniach urodziłam. Co do skurczy- u mnie właśnie tak wyglądały przepowiadające, że się macica stawiała, bardziej jakby wypychała do przodu, nie bardzo bolesne chociaż dokuczliwe. No i były nieregularne, też głównie kiedy chodziłam i nawet leżenie pomagało. A kiedy się zaczęły porodowe, to tylko krzyżowe więc nie wiem jak brzuszne wyglądają. Krzyżowe odczuwałam jak bardzo silny ból i skurcz w dolnej części pleców i w miednicy, brzucha wtedy właściwie nie czułam, w czasie skurczu zginało mnie wpół i tylko na klęczkach czułam jako taką ulgę. Nie do pomylenia z innymi. Z drugiej strony leżałam na patologii z dziewczyną która zgłaszała przy obchodzie że ma skurcze, krzywiła się ale sama opisała że jak przy mocniejszym okresie i "pewnie się mała mocno wypycha", lekarz podpiął jej ktg i okazało się że już rodzi... powiedziała potem że jak ją zabrali na porodówkę to miała już 7 cm rozwarcia. Tak ze lepiej patrzeć na regularność skurczy, to czy mijają po kąpieli czy leżeniu, ewentualnie jechać po odejściu wód jeżeli to będzie wcześniej niż alarmujące skurcze.

Moje skurcze były, mniej bolesne niż miesiączka. Gdyby nie lekkie krwawienie spowodowane właśnie skurczu, urodziłabym chyba w domu, bo do szpitala dotarłem gdy miałam już 7 cm rozwarcia :) a skurcze obejmują cały brzuch i nie ustępują po zmianie pozycji, Twoje to raczej przepowiadajace :) powodzenia na porodowce :)

skurcze porodowe obejmują cały brzuch i nasilają się z czasem.