Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pestkadyni

Powrót do byłego lub byłej

Polecane posty

Gość pestkadyni

Odzyskałyście/liście osobę, która od Was odeszła? Jak to u Was wyglądało i po jakim czasie? Tylko proszę bez "ja nie wróciłam/em" czy "nie wraca się !" - nie ten aspekt chcę tutaj poruszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiasaa
Ja jestem w trakcie walki. Przestał mnie kochać po 8 latach, tylko ze on miał depresje z powodu braku pracy i ona mogla mu odebrać uczucia... Codziennie żyje nadzieja ze znow go kiedys przytule..tak tesknie. Przepraszam ze cie zawiodłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestkadyni
Ja "walczyłam" rok i nagle urwał nam się kontakt. Nagle ze spotkań, na których znów były przytulenia i pocałunki jest miesięczna cisza. Chciałabym wiedzieć, jak inni osiągnęli swój cel, jak mężczyźni to postrzegają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ile byliście razem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, już kolejny raz zakładasz ten sam temat. po co? wtedy dostałaś b.dużo odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie warto walczyć. Często Ci ludzie maja swoje życie i kobiety które kochają a wy mącicie i manipulujecie i udajecie biedne i zakochane. Skoro sie skończylo to widocznie nie bylo to to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak zostawil mnie przed paru laty dla innej byl to zwiazek na odleglosc bo on studia w polsce ja w monachium i to tak bylo. mam obecnie 28 lat i co ? jestem teraz jego zona. mialam 1 lat gdy go poznalam skonczylam liceum potem rok bez kontaktu a potem ja do niego pojechalam do domu,poszliśmy na kawę, tak przespałam się z nim-mial okazje byc pierwszym , ale nie liczyłam na nic,wazne bylo ze spedzilam z nim troche czasu a to piekne wspomnienie,chcialam aby byl szczesliwy. lecz po pewnym czasie mielismy wiekszy kontakt az w koncu razem,potem sie oswiadczyl i dzis jestesmy malzenstwem. jest troche straszy (8) ale mi to nie przeszkadza kocham go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż wyjątek. Ja mam nadzieje ze byla mojego narzeczonego nigdy juz nie wkroczy w nasze życie. Bycie z kimś na sile przez szantaże i oszukiwanie, raz ciąża a raz niby próby samobójcze to jore i on ma z nią być bo niby sporo przeszli czego...zdrad z jej strony i widywania soe raz na 5 tyg. Nie na widzę tego jak byle cos sobie ubzdurają i niszczą zycie dwojgu ludziom i fajne zwiazki...pozniej faceci zaluja powrotu ale cóż...zolzy sie ciesza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestkadyni
Ja założyłam ten temat pierwszy raz, nie wiem z kim jestem mylona:P Mój były z żadną się nawet nie spotykał i nie spotyka,więc osobiście nie wpieprzam się w żadne nowe związki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestkadyni
gosiasaa macie ze sobą kontakt? Jeśli tak to jaki ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mowia ze dwa razy do tej samej rzeki sie nie wchodzi... i z przykroscia musze sie zgodzic... raz zostawila mnie po 2 latach znajmosci dla innego bo chciala cos innego. Nie wypalilo jej i wrocilismy do siebie po 2-3 msc. I tak jak bylismy 14 lat ze soba to znowu cos jej odbilo... zostawiajac mnie ze wszystkim z dnia na dzien i z tym ze powoli wpadalem depresje, stracilem tak jak by swoja wartosc. Tego nie widziala i zamiast pomoc krecila z innym... i jak w historii nr 1,czar prysknal u niej po 2 msc ... chciala i chce wrocic ale teraz sie nie zgadzam, bylo raz, bylo drugi to i bedzie trzeci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też, już nigdy za nic w świecie nie wrócę do byłej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i dlaczego się nie udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaja w tropikach
Ale nam tu dobrze i do niego nie wrócimy na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prostata
dawno nie byłam masowana stąd on taki spięty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:10 wszystko sam zniszczyłem i pretensje mam tylko do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nic nie zniszczyłem. Ona mnie po prostu nie kochała. Ktoś inny odpowiedział. U mnie to nadal trwa. Ale mnie nie chce. Trudno to wyrazić słowami, choć jest takie proste nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 20:14.: A Ty pewnie należysz do tych naiwnych Babek? ? Facet nie musi kochać, żeby z kimś być. Są tysiące innych powodów, najczęstszym jest wygoda i też, co smutne, brak powodzenia u tych,które naprawdę chciałby mieć. Więc tkwi w takim związku na pół gwizdka, oszukujac partnerke, ludzi Z otoczenia i siebie -wmawiając sobie ze to nic takiego. Miewa romanse skrzetnie ukrywane . Jednak nadchodzi taki dzień w ktorym w końcu znajduje kobietę, która mu się conajmniej podoba. Co robi? Ano rzuca dotychczasowe życie,zonka mysli-kryzys wieku sredniego/palma odbiła/pewnie jestem winna bo rutyna / cos tam innego... W Końcu wraca,ale tylko wtedy gdy nie wypali z kochanką.. uprzednio padając przed nią na kolana 20razy/h. blagajac i szlochajac. Nie poddaje się jednak kochanka ma dość.. albo go nastraszy kim/czymś albo potraktuje potraktuje taki sposób ze nie będzie widzial wyjścia i żadnych szans. Co zrobi?? A no właśnie ,przecież jeszcze jest ex dziewczyna czy żona.. naiwna, bo gdyby taka nie była to nie bylibyśmy w związku!co tam, zadzwonię naklamie.ex myśli ze otrzezwial a on ja karmi bajkami . Tak,tak...90% moich znajomych (a mam ich sporo, z różnych warstw społecznych ) mężczyzn szczerzy są tylko w odpowiednich okolicznościach, przy odppwiednich osobach . Niezwykle rzadko, często znajomi, którzy słyszeli ich wywody choć raz trzymają język za zębami i grają.. grają w obecności dziewczyny która i tak byłaby zbyt głupia by uwierzyć..więc oficjalnie cisza nieoficjalnie śmiech i drwiny- z niej. Nie ludzcie się. Faceci w większości tkwią w związkach z braku laku, nie kochają.. wychodzą z założenia ze żona to służąca która się co najwyżej szanuje i udaje uczucie bo tak sie oplaca i wypada. Malo ktory facet czuje coś do dziewczyny . To ze uklada sobie akurat z nią życie to czysty rozsądek. Mój znajomy taki ciepły człowiek wydawałoby się zakochany ,powiedział mi kiedyś ze kochanki ma co kilka tygodni inna. Ale wraca do żony bo kochanka to kochanka. Nie zawalczy a jemu się nie chce..W imię czego? Poki co jest wygoda wyprasowane, seks tez ..a ze nic nie czuje, bywa. Inny jest ze swoją 8lat ,po slubie 3 i dziecko roczne. Mowi ze to aktorstwo czasami jet ciezkie ale z zewnatrz nikt sie nie orientuje ..jest z nia bo jest przeciwienstwem bylej.. nigdy jej nie pokocha więc nie zostanie zraniony . I tak, ma kochanki i żadnych wyrzutów. To ze wracają do żon nie oznacza że je kochają . Faceci mają różne motywy ,nie sa az tak emocjonalnie jak kobiety więc udawac im jest łatwo.. powiecie ,w moim otoczeniu tak nie ma, zmyslasz.. nie zmyslam,ludzie mi ufają i choć nie proszę sami swierkaja swoje sekrety. Mam dobre podejście do innych, jest coś we mnie z psychologa. To co slysze ja czasami nie wiedza przyjaciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestkadyni
Słuchajcie może używajcie jakiś loginów, bo ciężko mi się odnosić bezpośrednio do "gości" , skoro każdy tu jest gość.. Ja z moim ex miałam 3 lata super związku i pół roku mega kłótnio wszystko, jak było dobrze, to było rewelacyjnie, jak było źle- burza z piorunami. Wiadomo,że mieliśmy ku temu różne powody, po rozstaniu nie widzieliśmy się 3 tygodnie, była kompletna cisza. A potem spacer, kawa, kolacja i tak przez prawie rok żyliśmy w niby-związku. Sama nie wiem co o tym myśleć. Do osoby, która twierdzi, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki: to prawda, choć w tym przysłowiu akurat chodzi o to, że dno rzeki nigdy nie jest takie samo, i nawet jak wejdziesz w "to samo miejsce" to ono już będzie inne. Jeśli podnosić to do związku: myślę, że nie chodzi tu stricte o powrót, a o człowieka. Po prostu Twoja była była takim człowiekiem, niestabilnym związkowo, co nie oznacza, że inne byłe/ inni byli też tak mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w tym "przysłowiu" :D mowa, jest o tym, że wszystko płynie; zmienia się nie tylko czas, ale i ludzie, i to wszyscy bez wyjątku. taki jest sens tego, "przysłowia" :D ty autorko pragniesz powrotu kogoś, kto cię nie kocha, uważasz, że ty go kochasz. tak się nie da. do tanga potrzeba dwojga 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cały czas jeszcze kocham. Tylko ta cholerna depresja z dnia na dzień co raz gorzej. Nawet nie mam siły iść gdzieś na terapię. Nie mam z kim porozmawiać, ale to nic nie da. Czuje się jak śmieć nikomu nie potrzebny.po co to wszystko było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudaaaaaa
Tak jak ktoś już tu pisał-wszystko się zmienia... Czasami jakiś związek nie miał szans funkcjonować w danym momencie życia, ale w innym już taka szansa jest. Ja tam wierze w drugą szansę. Sama taką historię mam na koncie i nie, nie jestem tą osobą, do której były wrócił... jestem tą, od której odszedł żeby wrócić do poprzedniej ;) Ale od początku ... Mój były chłopak miał dość dobry, przyjacielski kontakt ze swoją byłą, wiadomo, że nie było mi to na rękę, ale też nigdy nie robiłam o to awantur, bo miałam do niego zaufanie. Zawsze mówił mi, że rozstał się z nią, bo byli na innym etapie w życiu. Ona była młodsza od niego, twierdził, że w pewnym momencie on dorósł, a ona wciąż była emocjonalnie dzieciakiem, dlatego im nie wyszło. Potem zaczął spotykać się ze mną. Po 2 latach ja miałam dokładnie takie same odczucia o jakich on mówił... Ja myślałam o przyszłości, pracy, pieniądzach, samodzielnym życiu, a on wydawał mi się takim Piotrusiem Panem, mieszkającym z rodzicami. Pracował, zarabiał, ale minimalnie, co by nie było problemem, gdyby nie to, że nie miał ambicji na więcej, nie chciał się rozwijać, nie chciał do czegoś dążyć, tylko żył z dnia na dzień i tak mu było wygodnie. W końcu zaczęły się kłótnie, że ja za dużo wymagam, że za bardzo naciskam, żeby znalazł lepsza pracę, żeby może poszedł na studia, czy chociażby jakiś kurs, cokolwiek, byle się rozwijać, a nie zostać tylko z matura i zerem perspektyw. Oboje chcieliśmy znaleźć się na tym samym etapie, ja chciałam na siłę pchać go do przodu, on próbował mnie hamować. Obie postawy były chore, bo jedyny efekt, jaki osiągnęliśmy to ciągłe kłótnie i pretensje. W końcu się rozstaliśmy, po miesiącu wrócił do swojej byłej... Może ona zdążyła w tym czasie dojrzeć i go "dogonić" (co w sumie nie było by trudne...), w każdym razie teraz są szczęśliwi. On nie czuje się gorszy od niej, ona od niego dużo nie wymaga, tylko jest wdzięczna za to, że po prostu jest. Pasują do siebie dużo bardziej niż my. Jej imponuje to, że ma starszego, bardzo przystojnego chłopaka, który przyjeżdża po nią do szkoły i może pochwalić się przed koleżankami, a on może przy niej poczuć się mężczyzną... wszyscy szczęśliwi ;) Tak, wiem. Cały mój post jest przesycony sarkazmem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja byłam w związku 2lata, kiedy zaczęły się problemy, jakieś zaburzenia w komunikacji, nie potrafiliśmy się nie pokłócić, nawet się godząc, albo rozmawiając o kłótni. W końcu powiedział, że to już nie to i odszedł. Zachowywałam się jak wariatka, prosiłam, płakałam i w końcu odpuściłam. Po 1, 5 roku od zerwania (rok nie mieliśmy kontaktu w ogóle) wpadliśmy na siebie przypadkiem i poszliśmy na kawę. I dziś , po 2 latach od powrotu do siebie, gapię się na mój śliczny pierścionek zaręczynowy, który dostałam przedwczoraj!!! Nic na siłe, przeznaczenie istnieje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To akurat przypadek bo mogliście do końca życia na siebie przypadkowo nie wpaść. Mieliście szczęście i tyle, powodzenia. Inni mają gorzej. Spalili mosty całkowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mogliście do końca życia na siebie przypadkowo nie wpaść.  x Ale wpadli na siebie i więcej, nikt od nikogo się nie odwracał. Przeznaczenie? ale też danie mu szansy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogliśmy to prawda. Ale chodziło mi o to, że nie ma sensu gadać "rozstaliscie sie to już koniec, nie ma sensu wracac" albo "nie da się znowu kogoś pokochać". Jak ja za nim latałam i się prosiłam i przekonywałam, to było między nami tak źle, on był wręcz zniesmaczony, to nie miało jak zagrać. A tak, każdy swoje przemyślał, wnioski z błędów wyciągnął i choć na początku było mega trudno (już w związku) to warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co warto, jasne ze warto. Ale wy wpadliście na siebie i fajnie. Macie farta bo gdyby nie to przypadkowe spotkanie to byście latami żyli oddzielnie. Po co te frazesy tak jak byście sami się umówili na spotkanie bo warto. Nic nie miałaś, zatęsknilas i akurat się trafił. To skorzystałam. Zero wysiłku, przypadek. Ale pozytywny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×