Ja wam powiem że miałabym może więcej dzieci ale tematyka gotowania mnie dobija

Mamy jedno dziecko i jakoś daje rade gotować dla naszej trójki ale jak patrzę na moją teściową która ma czwórke dzieci to teraz jak ona ma te dzieci wszystkie dorosłe i część pozakładała rodziny to ona co niedziele czuje obowiązana się zapraszać te dzieci z mężami, żonami (czyli i mną) że musi gotować obiady dla 10-ciu osób a jak są grubsze imprezy to i dla 20-stu osób jak chce dalsze ciotki zaprosić. Tylko że to typ kobiety wyrobnicy to ona daje rady, ale ja powiem wam że dla mnie osobiście to byłby koszmar dlatego ja chyba poprzestane na jednym dziecku, dwoje to góra bo mi bycie matką za bardzo sie kojarzy głównie z tym cholernym gotowaniem obiadów dla całej rodziny, a ja sie w tym nie odnajduję, ja tego nienawidzę

Przecież nikt ci nie każde zapraszać rodzin za 20 lat. A teraz to raczej obojętne czy gotujesz dla 3 osób czy dla 4.

no trzeba, trzeba zapraszać żeby podtrzymywać kontakty z dziećmi. Dzieci zapraszają do siebie na obiad ale wtedy jak człowiek jest taki stary że w balkoniku chodzi

a ja ci powiem ze masz głupi powód aby nie powiększać rodziny. No ale przeciez nikt cie namawiać nie będzie :) (chyba) początek jest najgorszy bo niemowlak nie zje to co wy acz kolwiek mozna tez gotowac zupe bez przyprawiania wyciągnąć marchewke i potem dosolic. Ja długo nie gotowałam, sama jestem strasznie wybredna i nic nie lubie. Ale dzieciom i mężowy gotuje, starsza córcia 2 lata to co tata tyle ze mniej soli a niemowlakowi wlasnie albo wyciągam z rosołu wczesniej albo gotuje w oddzielnym garnuszku