Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NieMatka

Depresja z powodu niepłodności

Polecane posty

Gość NieMatka

Wiem, że kobiet takich jak ja jest tysiące. Tzn. kobiet, które starają się o dziecko a nie mogą go mieć:( Ja od dwóch lata staram się. Wciąż napotykam nowe przeszkody, kolejne badania informują o kolejnych trudnościach. Mam dość:( Chciałabym przestać się starać. Ale nie umiem. Pragnienie posiadania dziecka jest tak silne,że nie potrafię ubrać tego w słowa. Najbardziej boli mnie fakt, że niedługo rodzi moja przyjaciółka. Najgorsze jest to, że gdy dowiedziałam się o jej ciąży, automatycznie, bez żadnych wytłumaczeń zerwałam z nią kontakty. Wiem, że musiało być to dla niej przykre, ale ja nie umiem inaczej. Nie rozmawiam z nią tyle miesięcy,a wciaż pamiętam termin jej porodu. Zaglądam na FB czy wstawiła zdjęcia dziecka. Wiem, że CI, ktorzy mają dziecko ostro mnie skrytykują, Dlatego też chciałabym aby do takich zwierzeń przyłączyły się te dziewczyny, które mają taki problem jak ja. Proszę pomóżcie, wytłumaczcie, opiszcie swoją sytuację. Może razem będzie nam raźniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź na terapię, czasami zdrowie to jedno, a psychika to drugie. Z nastawieniem "muszę, to jedyny życiowy scenariusz" w ciążę nie zajdziesz, musisz wrzucić na luz, bo inaczej kochając się tylko "zadaniowo" zniszczysz życie sobie i partnerowi. Ja sama straciłam dziecko w 5 miesiącu ciąży i mam już swoje lata. Zaszłam bez problemu, ale co z tego skoro nie donosiłam? Znam masę kobiet osobiście i z opowieści i im bardziej miały wywalone, im więcej przed ciążą się nachlały i najarały, im niższy mają stan konta tym łatwiej rodzą. Wiesz dlaczego? Bo się nie spinają, idą na żywioł, uprawiają seks, bo mają chcicę, a nie dlatego, że akurat wypada owulacja. Życie nie jest sprawiedliwe, sama tego doświadczyłam, o dziecko dbałam, miałam mnóstwo komplikacji, mnóstwo wyrzeczeń, nie piję i nie palę całe życie i gucio z tego. Nie na wszystko mamy w życiu wpływ, ale dziecko nie może być twoją jedyną myślą, planem i marzeniem chociaż wiem jak bardzo go pragniesz. Rób co możesz, ale zrób też coś dla siebie, zadbaj też o ojca dziecka, by nie czuł się traktowany instrumentalnie, dbaj o związek, niech on poczuje, że także jest kochany, musisz nakierować myśli na inne tory, uporządkować emocje, terapia morze pomóc, nie siedź na forach, nie nakręcaj się czytając głupoty, to tylko pogarsza sprawę. Zrób coś dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wyżej, bardzo dobrze napisane! Udaj się na terapię, pomoże Ci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalne, każdy by miał dość, 2 lata to jest długi czas...no ale jakoś musisz się w tym odnaleźć, jakieś zajęcia dodatkowe, bywa że czytanie odpowiednich książek pomaga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuńciaaa
rok staralam sie z mezem o dziecko,po drodze 2 poronienia, mialam takie same mysli jak ty zanim zaszlam w 1 ciaze...ale jak zaszlam to sie ucieszylam i choc poronilam to mialam nadzieje ze sie znow uda i to mnie trzymalo przy zyciu bo wiedzialam ze sa szanse. u ciebie jest inaczej bo w ciazy nie bylas a chcesz. ale wiedz, ze kazdy kto sie stara kilka miesiecy chocby tez mysli tylko o tym czy sie uda, to jest automatyczne ,nie jestes odosobniona. trzymaj sie! zrobcie badania-a moze juz zrobiliscie? jakie? co jest powodem braku dziecka?wiecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opiszę moją historię, pewnie podobną ma wiele kobiet. O dziecko zaczęliśmy starać się rok po ślubie. Byłam u ginekologa który postawił diagnozę- psos i dał mi do zrozumienia, że czas najwyższy pomyśleć o dziecku, a szanse przy tym schorzeniu są niewielkie. Poczułam się wtedy fatalnie, nawet nie wiedziałam o co go pytać. Po przeczytaniu w internecie kilku opinii chciałam mieć dziecko odrazu, nie chciałam czekać. Moje leczenie u lekarza który postawił diagnozę trwało 1,5 roku, przyjmowałam leki hormonalne po których ciągle płakałam. Nic nie pomagało, każde usg było mało obiecujące. Za radą przyjaciółki zapisałam się na wizyty do kliniki leczenia niepłodności (w ramach nfz). Po 1,5 roku starań, byłam wyczerpana, moja przyjaciółka też wtedy zaszła w ciążę (po leczeniu) i co najgorsze moja siostra (młodsza o 5 lat) też była w ciąży (była to wpadka) i ta sytuacja bardzo pogorszyła mój stan. Nie chciałam mieć z siostrą nic wspólnego. Zachowałam się wtedy tak samo jak Ty - urwałam kontakt. Pamiętam, że pomyślałam wtedy, że przecież bez dziecka też jestem szczęśliwa, mogę jechać w wymarzoną podróż do Meksyku, zacząć planować własną działalność. Pomyślałam że to nie jest koniec świata. W tym czasie miałam badanie HSG i po nim byłam w ciąży, a jak zobaczyłam 2 kreski na teście ciążowym to pomyślałam, że mam raka. Teraz mam już 9 miesięczną córkę. Jeżeli nie radzisz sobie psychicznie to udaj się po pomoc, ktoś wyżej pisał o terapii i jest to bardzo dobry pomysł. Wiem jak ciężko jest samemu wyciągnąć pewne wnioski i wyciszyć się wewnętrznie. Wiem, że siedzenie na forach internetowych też jest silniejsze od Ciebie. Uwierz mi, że będziesz w ciąży, każdy ma swój czas. Musisz Moje starania trwały 2,5 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lecz sie moze na nogi bo na glowe juz za pozno. Dziecko to nie caly swiat to nie cale zycie ! Mozna robic niesamowicie duzo fajnych rzeczy i przezyc zycie bez dziecka w pelni szczesliwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TY SPRZED CHWILI.... PUKNIJ SIE W ŁEB... moze ty umiesz zyc bez dziecka, ale autorka tego pragnie, nie dobijaj jej patafianie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to za straszna trudnosc zyc bez dziecka ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieMatka
Niestety tzw. ,,wyluzowanie" niewiele da w naszym przypadku:( Właśnie tak kazała mi zrobić moja Pani ginekolog, zamiast zlecać badania;( Najpierw wyszła niedoczynność tarczycy i Hashimoto. Hormony zostały unormowane-tsh w granicach upragnionej jedynki. Ale znów pojawił się kolejny problem.I to jeszcze bardziej poważny:( Mianowicie po zrobieniu badań nasienia męża, okazało się, że ma fatalną morfologię-0 % procent prawidłowych plemników. Powtórzyliśmy badanie w innym laboratorium i wyszło niewiele lepiej bo 1% :( Moje AMH- też nie najlepsze, bo tylko 1,03. Trzeba by się śpieszyć ze względu na AMH, ale nie można bo mąż zaczął dopiero brać Fertilman. Nie wiadomo kiedy i czy jego nasienie poprawi sie:( Nie miałam jeszcze wykonanego HSG. A panicznie boję się tego wyniku, ze względu na częste stany zapalne pochwy :( Zresztą taki negatywny wynik nawet by mnie nie zdziwił, bo ciągle pojawiają się nowe przeszkody:( Przyznam się Wam szczerze, że nieraz myślałam już o zakończeniu tych starań. Ale to jest silniejsze ode mnie:( Czasem myślę, że może tak miało być, że nie mamy dziecka. Ale chwilę potem zastanawiam się, czy nie tak miało być żebym mogła je mieć po długich staraniach? Wiem, że powinnam zgłosić się do psychologa. Ale wiecie jak jest na NFZ. .. A prywatnie niestety w tym momencie nie będzie mnie stać. Każda wizyta niepłodnościowa u ginekologa z badaniami to koszt 500 zł. Przeważnie 2 wizyty w miesiącu:( I cały czas kołacze się gdzieś myśl o in vitro i jego ogromnych kosztach:( Także muszę sama poradzić sobie z emocjami:( Wiem, że pozytywne podejście do spraw związanych ze starami o dzidziusia, jest ogromnie ważne. Ale w tym momencie muszę poradzić sobie bez terapii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmagda
Dobrze, ze odcielas się od przyjaciolki, ona nie potrzebuje obok siebie takiej fałszywej,zawistnej osoby jak ty. Też miałam taką "przyjaciółkę" tylko,ze ona odcięła się pp moim ślubie,bo razilo ją w oczy moje szczęście. Minęło 7lat,ona nadal jest Stara panną i mieszka z rodzicami. Zło wraca,pamiętaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieMatka
Do gośćmagda: Tak masz rację, jestem zawistna. Ale nic o mnie nie wiesz. Nie znasz mojej historii. Jestem pewna, że masz dziecko/dzieci. Dlatego nie rozumiesz osób, które nie mogą mieć.A wystarczyłoby gdybyś wyobraziła sobie, że jesteś na moim miejscu. Nawet nie wiesz jaki to ból i cierpienie. To jest comiesięczna żałoba, więc nie dziw się, że nie mam ochoty rozmawiać z kimkolwiek o jego szczęściu ( czyt. ciąży/dziecku) . Bo to byłoby jak permamentne rozdrapywanie ran. Przecież nie życzę źle swej koleżance, nie zazdroszczę jej w podły sposób. Chcę po prostu zadbać również o siebie. Powtarzam: nikt nigdy nie zrozumie danej sytuacji, dopóki się w niej nie znajdzie. Piszesz o swojej koleżance. Nie pomyślałaś nigdy jak Ty czułabyś się na jej miejscu?? Niby nie jesteś zawistna a w Twoim poście aż kipi taką wstrętną satysfakcją,że koleżanka mieszka z rodzicami. A czy to taki wstyd?? Tak jej się ułożyło. Na pewno tego nie chciała. Pamiętaj, że wbrew pozorom nie wszystko zależy od nas-czy to posiadanie dziecka czy nawet wybór partnera. Do gościa z 15.42: Widocznie nie masz na razie potrzeby posiadania dziecka. Ale może przyjść taki dzień, kiedy instynkt macierzyński/tacierzyński weźmie górę. A wtedy sam(a) zobaczysz jak bardzo jest to silne.I jak bardzo się cierpi. Pozostałym dziewczynom dziękuję. Jednak nie będę już nigdy korzystać z takich forów, bo niektórzy potrafią dobić jeszcze bardziej. :( A wszystko przez brak empatii i niestety wyobraźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Internet jest pełen anonimowych idiotów, nie bierz sobie ich słów do serca, nie warto. Życzę ci dużo siły, zdrowia i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze chyba nikt nie rozumie cie lepiej niż ja kochana...pamiętam jak 2 lata temu moja kupmela napisała mi że jest w ciąży poczułam sie jak by ktoś walnoł mnie młotkiem w głowe mimo to że więkrzość moich znajomych już była rodzicami to jednak ta wiadomość mnie dotkneła wtedy zerwałam odrazu z nią kontakt bo nie umiałam bym słuchać o jej ciąży czy patrzeć jak rośnie jej brzuch ...za bardzo przeżywałam jak słyszałam i widziałam mojego partnera siostre z dzieckiem pierwsze słowa kroki itp.dla mnie to była osobista tragedia że to nie ja jestem na jej miejscu...ale sie pozbierałam ...odnowiłam kontakt z koleżanką która ma już dwóch synów znalazłam super prace pogodziłam sie z tym że nie jestem matką a tu niespodzianka....będe miała wynarzoną córkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swojej pierwszej ciąży nie donioslam. ..ur w 31 tyg..przez to corka musiała się nameczyc. ...dlatego nie chce już dziecka...bo mam rozwalona psychikę. ..nie nadaje się ma matkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jejciu dziewczyny, czytam was i tak jakby ktoś mi mòwił o jakiejś dalekiej galaktyce, nic z tego nie rozumiem. Nie rozumiem jak można chcieć mieć dziecko. Dla mnie to by była kara gdybym zaszła, chyba wolałabym raka, a mam swoje 36 lat, dobrego męża i pracę, a jak ktoś się mnie zapyta kiedy dziecko to bym mu chętnie odwinęła z pięści. Jaki świat jest ròżny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Juula
Oczywiście wszystko zależy od kobiety- albo chce mieć dzieci albo nie chce. Ja należę do tej pierwszej grupy. Od 2 lat leczę PCOS i co miesiąc mam nadzieję na ciążę. Wiem..powinnam tyle o tym nie myśleć ale nie umiem na zawołanie myślenia wyłączyć. W czasie ostatniej wizyty mój lekarz zaproponował mi kuracje takim suplementem Inofem. W składzie ma on kwas foliowy i inozytol. Potrafi on ładnie ustabilizować poziom hormonów i dzięki temu zajście w ciąże jest łatwiejsze. Co prawda kuracja jest dość długa - przez 3 miesiące po dwie saszetki trzeba pić . I mam zamiar kupić duże opakowanie i pić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Piotr
Witam .przepraszam ze sie wkrecam na to forum ale Czy ktoś z was korzystał bądź słyszał o dobrym psychologu z lublina? Wiem że nie każdy psycholog specjalizuje się i potrafi pomóc osobom borykajace się z nieplodnoscia.Brak mi sił nie wiem co robić,chciałbym dla żony jak najlepiej nie mogę przebolec jej cierpieniu,my faceci jesteśmy odporniejsi dusimy w sobie,moja zona wpedzi sie w depresje.Jeśli ktoś mógłby pomóc proszę pisać.Z góry dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja doskonale rozumiem autorkę, też staram się o dziecko już prawie rok i nic z tego:-( również nie mam ochoty słuchać koleżanek o ich ciązach i dzieciach, szlag mnie trafia i wcale zawistna nie jestem, to cierpienie nas do tego namawia, ale zrozumie to tylko ten kto jest w podobnej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, my staramy sie o dziecko od praise roku, najpierw liczylam dni ploodne, potem kupilaam testy owulacyjne, ktore nie pokazywaly owulacjiw zadnym dniu cyyklu. W sierpniu lekarz chce mnie do kliniki płodności(mieszkam w uk i tu trzeba czekać rok żeby lekarz mogl to zrobic) W zeszła sobotę okazało się że bratową mojego partnera jest w ciąży, starali się z mężem ponad rok, kilka lat temu jak wpadli to usunęli ciąże. Kiedy dowiedzialam się ze jest w ciąży przez kilka dni plakalam. Ja staje na głowie żeby nam się udało a ktoś kto zamordował swoje dziecko dostał drugą szansę, gdzie tu sprawiedliwość? Pragne dziecka ale nic się nie udaje, moj związek jest szczęśliwy, nie koncentrujemy się tylko na reprodukcji, ale nadal nic. Nie umiem przebywać teraz u rodziców partnera, po tym jak byłam u nich i słyszałem jak oodekscytowana mama opowiada że synowa była oglądać wózki dla dziecka (w 4 tyg ciąży). Musiałam wyjść, nie potrafię. Dlatego doskonale cię rozumiem. Ci którzy tego nie przeszli nie rozumieją. Ludzie sądzą że mam wspaniałe życie, kochającego partnera, przyjaciół, dom, wyjeżdżamy w różne miejsca, czerpiemy z życia garściami, mam kochających rodziców brata i babcię. Ale co z tego jak brakuje mi dwóch małych stopek które mogłaby ucalowac wieczorem kładąc spać? W takich momentach tym bardziej nie rozumiem jak można zabić własne dziecko, bo ma się dopiero 23 lata i nie chce się jeszcze korzystać z życia(sytuacja brata mojego partnera). Ja kończe w tym roku 24 i moim największym marzeniem jest by spxokoj mojego życia zakłóciło rozbrykanee kochane maleństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama z w
Moja przyjaciółka ma 40 lat, o dziecko stara się od 11. Dwie ciąże jej obumarły. Jest cały czas pod kontrolą lekarzy, ale w sumie nie wiadomo, co jest nie tak. Gdy byłam w ciąży nie odezwała się do mnie ani razu, a to ja nie miałam odwagi odezwać się do niej. Odważyłam się kilka tygodni po porodzie. Pamiętam, że oschle spytała "to co tam urodziłaś"? rzucone od niechcenia. W sumie zawsze czułam, że może jej być ciężko obcować z ciążami innych osób. Dziś mój syn ma 3 lata i nasze kontakty są poprawne, ale mocno na dystans. Uwaga: ona wciąż "nie ma czasu"poznać mojego dziecka (dotąd go nie widziała na żywo) i właściwie nigdy o niego nie pyta. Nasze relacje osłabiły się, bo ja teraz jestem też mamą, a nie mogę prowadzić z nią rozmów, by całkowicie się odciąć od mojego macierzyństwa (choćby dlatego, że nie mam tak wiele czasu dla siebie). Ale chcę powiedzieć, że ją rozumiem. Ona jest dobrym człowiekiem, znam ją większość swojego życia. Wiem, że jest jej trudno i bardzo chciałabym, żeby udało jej się urodzić zdrowe dziecko. I powiem jeszcze, że osobiście wierzę w to, że się im uda - ma wspaniałego kochającego męża, świetnie się dobrali, a te starania o dziecko tylko ich zbliżyły. A już tak z innej beczki: ja mam dziecko, a mam nieudany związek. Tkwię w nim z paru powodów, ale jest mi trudno. Chciałabym mieć kolejne dziecko, a nie mam z kim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wam powiem dziwną akcje. Moja przyjaciółka przez 5 lat nie zachodziła w ciąże. W końcu w przypływie desperacji zdecydowała sie na in vitro. To jednak nie powiodło się. Dalej nic. Po bodajże 3 miesiącach od tego in vitro on do mnie dzwoni i mi mówi że jest w ciąży, że zaszła naturalnie. Do tej pory nie wiadomo o co kaman. Chociaż podejrzewałyśmy że to przez tę końską dawke hormonów którymi ją naszprycowano przed zabiegiem. Jak myślicie ? Bo ja sie na tym nie znam. Raczej to nie przez to zaszła bo odpuściła ciśnienie bo ona pare lat po urodzeniu tego dziecka sie nie stara o następne ale też i sie nie zabezpiecza bo wie że tamta akcja to był jakiś cud i znikoma szansa na drugie takie coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Modlitwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie moge wpisac nazwy tej modlitwy Bo pokazuje ze to spam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko rozumiem Cie. Jestem w innej sytuacji mam już jedno cudowne dziecko. Problemy rozpoczęły sie gdy zaczelismy starać sie o drugie. Pierwsze dziecko urodziłam młodo, zaraz po maturze, i ze wzgledu na liczne trudnosci życiowe, presje otoczenia nie miałam możliwości takiego błogiego spokoju by nacieszyc sie tym oczekiwaniem, chociaż byłam bardzo szczęśliwa oczekując dziecka. Na kolejną ciążę czekałam ponad 10lat. Gdy sie w końcu udało, dostałam krwotoku okazało sie że ciąże straciłam i pękł mi jajowod. Prawdopodobnie byłam w 2 ciążących równocześnie, prawidłowej i drugiej umiejscowionej w jajowodzie. Po operacji nie czułam sie dobrze, odczeklaismy rok i zaszlam w ciążę, tym razem również ciąże straciłam. Lekarze nie potrafią okreslic co jest przyczyna, a ja cierpie gdy koleżanki i siostry rodzą kolejne dzieci. Wiem że jestem w innej sytuacji bo mam juz dziecko, ale odczuwam ogromna potrzebe posiadania kolejnego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscyyyyyy
Dziewczyny też tak mam....staram się 2 lata o drugie dziecko i nic......W pierwszą ciaze z aszlam bez starań przypadkiem po 3 miesiącach a teraz syn ma już prawie 8 lat a drugiej ciazy brak. Jestem załamana bo wkoło mnóstwo koleżanek w ciazy a najlepsze jest to ze od poniedziałku wprowadza się do mojej klatki koleżanka która jest w 5 miesiącu i wcale nie chce z nią się spotykać a będę musiała....:( to mnie dobija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poddaję się
Staram się już 3,5 roku nigdy nie byłam nawet na moment w ciąży..wszyscy wokół zachodzą i rodzą dzieci ja już straciłam nadzieję...na invitro mnie nie stać mam kredyt a gdy spłacę kredyt nie będę już się nadawała na invitro bo będę za stara .. państwo ma w dupsku takich ludzi jak my ...Nie pomagają wolą 500 plus dać i bardzo dużo patologi z tego skorzysta... Ehhh poddaję się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy się nie poddawaj. Ja staralam się 7 lat mam pco. Gdy byłam na wizycie lekarka powiedziała mi że nie ma ciazy bo zrobiła usg. Gdy mimo tego długo nie miałam miesiączki zrobiłam test i myślałam że to fałszywy wynik z powodu hormonów. Gdy pojechałem znowu do lekarki na usg to bilo już serduszko. dziś córka ma dwa lata. Nic nie wskazywało na ciążę a tu widzisz nagle po tylu latach się udało. Głowa do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to że ktoś unika małych dzieci i kobiet w ciazy to największa głupota. Ja tyle lat się staralam a w Koło ktoś był w ciazy i rodzil zdrowe dzieci. Byłam zazdrosna ale też bardzo się cieszyłam z każdym kto dziecko posiadał. Bo niby co inni są winni ze posiadają dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×