Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

telefon komórkowy na ślubie

Polecane posty

Gość gość

Mam trochę głupie pytanie. Co robicie z własnym telefonem w czasie ślubu? Bierzecie go w ogóle z domu? Dajecie komuś np. mamie, świadkowej, narzeczonemu do marynarki? Czy może macie jakąś torebeczkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio??? Kur..wa - serio???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wyłączyłam i schowałam razem z rzeczami, które brałam na noc do hotelu. Jakbym po ślubie wracała spać u siebie, to zostawiłabym w domu. Ani podczas ceremonii, ani na przyjęciu nie ma czasu na korzystanie z telefonu. A dopiero byłby obciach, jakby zaczął piszczeć przy ołtarzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 08. 31 może autorka przesadziła z braniem telefonu a sam ślub. Ale mnie w dniu ślubu był potrzebny, bo np. zamawiałam taksówkę od fryzjera, więc nie mogłam go dzień wcześniej zabrać do hotelu. A jakby na weselu się coś stało i trzeba byłoby przedzwonić, to z czego byś telefonowała? Z kwiatków? Ja przed wyjazdem do kościoła wyłączyłam i dałam mamie, na sali weselnej zaniosłam do pokoju dla nowożeńców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam dać mężowi jak zanosił nasze rzeczy do hotelu do pokoju dla nowożeńców, ale coś mnie tknęło i wsadziłam go wyciszonego do torebki (miałam kopertówkę) i dobrze zrobiłam, bo okazało się, że taxiarz nawalił i trzeba było dzwonić do koropracji bo było juz zapłacone a jego nie było. Śmiejemy się teraz, ze mam zdjęcia jak rozmawiam przez telefon przed samiutkim ślubem (taxiarz miał wieźć moją świadkową), ale wtedy się wkurzałam że nawet w taki dzień nie mogę się z telefonem rozstać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby moja przyjaciółka nie wzięła komórki na ślub to by mnie nie było na jej weselu. Po kościele zastąpili nam auto młodzi chłopcy i zadali słodyczy. Jak nie damy to nie puszczą. A myśmy tej tradycji nie znali i żadnych cukierków nie mieli. Dyskusja trwała parę minut. Proponowali kasę, ale nie mieliśmy drobnych. W końcu parę złotych wygrzebalismy. A cały orszak już był cholera wie gdzie. Musiałam do pani młodej dzwonić. Dobrze że miała przy sobie telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×