Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

chrzest u brata męża. Pokazówka "bogactwa", zastaw się a postaw się

Polecane posty

Gość gość

Niedawno miałam okazję być na chrzcie synka brata mojego męża. Chciałabym się podzielić spostrzeżeniem, że takie wsytawne chrzty, taki "mini-wesela" to jest śmieszne, zwłaszcza jeśli ktoś na codzień nie grzeszy zbytnią zamożnością. Zacznę od tego, że przyjęcie po chrzcie odbywało się w wynajętym lokalu na tzw. wypasie. Jak dobre wesele, dosłownie... koszt jednej osoby to było około 100 zł. Dań było z 6, do tego jakieś szopki ze spraszaniem dalszych wujów i stryjów, z którymi na co dzień niewiele ma się wspólnego. Dodam, że rodzice dziecka oszczędzają na wyjazdach, prawie nigdzie nie jeżdżą, żal im zapłacić za lekarza prywatnego i wolą miesiącami czekać w kolejkach. Ale imprezy na pokaz to robią. Co to ma wspólnego z duchowym przeżywaniem sakramentu? Po pierwsze, ten dzieciak nic nie będzie z tego wiedział i wisi mu zapewne, czy ludzie jedli potrawy za 30 czy za 300 zł. Dla mnie to jest komiczne, to takie robienie imprezy gdzie dziecko jest kartą przetargową dla jej organizacji. No i oczywiście liczenie kopert później, a potem dalej parkowanie rozklekotanym starym autem pod odrapanym blokiem. Jakie jest Wasze zdanie na temat takiego czegoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje zdanie jest takie, że każdy robi jak uważa, a wtrynianie nochala w cudzy portfel jest chamstwem do kwadratu, a potem jeszcze obrabianie du/py na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę nie masz większych problemów? A 100 zł od osoby i 6 dań to całkiem tanio. Komunia to 150-160 zł i tylko 4 dania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to wiocha. Takie na sile jak sie nie ma kasy. Sama robilam w domu, gotowalismy i obslugiwalismy. Bo sie nie przelewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie też to wiocha, co widać w tym co napisałam. a 100 zł od osoby było, owszem, wg was tanio ale myśmy tam mieli limit czasowy 3 h. moim zdaniem 100 zł za 3 h to jakaś masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja rozumiem qutorke. Tzn ja z mezem jestesmy dobrze ustawieni. Mamy dobre prace zarobki dom. Nie oszczedzamy na wszystkim ale z rozssdkiem wydajemy. Co miesiac odkladamy niezla sune pieniedzy. Ale do tematu. Pierwsze dziecko gdy nam sie urodzilo to byl pierwszy wnuk obu "dziadkow" wiec razem zlozyli sie na chrzciny i stwoerdzili ze wyprawiaja huczna imprezr. Nie bylam zachwycona ale maz mnie przrkonql ze dziadkowie si ciesza i dajmy im to zrobic. No ok machnelam reka. Teraz drugie dzieckonpowiedzialqm stanowczo chrzest w kosciele pozniej rodzicow i rodzenstwo zapraszamy nanobiadbdo restauracji i do widzenia. Pierwsze chrzciny to byla jakas masakra. Lokal wynajety z duza sala weselna. Bardzo drogi lokal od osoby wyszlo 200zl. Inpreza byla od 14-24. Cobchwile byly gorace dania kazdy podziubal i zostawial bo ile mozna jesc. Ciast napoji jakby wesle bylo. Hmm bylo 80 osob wiec fakt male wesele. Ale najlepsze byla orkiestra! Maz dostal ochrzan ze mnie namowil na ten cyrk. I masz racje autorko mentalosc niektorych ludzi kest chora. Pamietam kiefys chrzciny komunie odbywaly sie w donu z najblizszymi a teraz gorzej niz wesele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:57 najlepszy komentarz i wreszcie ktos coś mądrego mówi. 80 osób to po prostu wesele, ja tyle miałam na weselu :) i wcale nie jest take wesele małe ;) dlatego jesli przy chrzcie jest tyle osób to dla mnie przeginka. ORKIESTRA? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ale ci Ciebie to obchodzi? Osobiście dla mnie też to przesada, ale wychodzę z założenia, że każdy robi, co uważa za słuszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze powiem a co Ci do tego? 100zł/os to normalna cena. To musieli w domu impreze robić bo inaczej zrobili wszystko na pokaz? bez przesady. Jak dla mnie dla wygody. Widocznie bardziej im się opłacało, tak woleli. A odnośnie "kopert" to chyba każdy liczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale masz problem, my tez robiliśmy w lokalu, najblizsza rodzina prawie 20 osób w tym dzieci. Mielismy obiad, kawe, ciasto, tort, napoje, zimna plyta i kolacja - bogracz. Cena 95zl za osobę. I mimo tego ze mam mieszkanie 80m2, mam duży stol, to nie wyobrazam sobie robić takiej imprezy w bloku. Po pierwsze byliby ciasno, nawet gdyby dzieci siedzialy w innym pokoju, gotowanie - gdzie? Na tych 4 palnikach? No i kwestia kiedy.... Bo jak mam stać pól imprezy przy garach to dziekuje, nie wiem tez na co bym to jedzenie nakladala bo w domu mam po 12 talerzy w zestawie ;) tyle ludzi w jednym pokoju to cisnota, gorąc i mama przestrzeń a tak mialam dużą sale z dobra klima bo akurat bylo 33 stopnie, dzieci mialy ogród do zabawy z mini placem zabaw, a na sali kącik do zabawy. Bylo fajnie i choć za calosc zaplacilismy prawie 1600 zl to z "prezentów" zostało drugie tyle. Wszyscy posiedzieli, pogadali a o 19 juz nikogo nie bylo bo dziecko bylo zmęczone i goscie widzac to sami sie zwijali. Ja bylam zadowolona, mialam czas z każdym pogadac i zjesc na spokojnie, 2 kelnerki szybko i sprawnie obslugiwaly a jedzenie bylo pyszne i zostali na tyle dużo ze po zamrożeniu mies mielismy gotowe obiady chyba przez 2 tyg. Czy drogo? Wydaje mi sie ze nie, za komfort, miejsce, klimę w upal i brak koniecznosci stania przy garach przy tej temp uwazam ze warto. Kazdy robi jak uważa i nikomu nic do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie wiocha to chrzciny w domu, i co ty na to? To jest okazja do spotkania się z rodziną, widocznie oni lubią jak jest dużo gości, mieli usadzić gości na wersalce i podać michę flaczków? I zamiast świętować uroczysty moment latać i usługiwać a potem zmywać górę naczyń? Po to wymyślono knajpy żeby wszyscy łącznie z gospodarzami mogli swobodnie uczcić ważne wydarzenia. Ogarnij się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam w domu. Ale my mamy 150 m, duzy ogrod i salon 40 m. Bylo 13 osob. Nie uwazam to za wioche....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
maz mnie przrkonql ze ,,,,,,,,, analfabetko, czy ty się chwalisz, że masz kasę, gówno masz nie kasę, tak pierdolić, idź się gdzieś dokształcić bo jesteś dno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie rozumiem takiej wiochy jak autorka idzie tam, nażre się, a potem du/pę obrabia. To jest dopiero cebulactwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nienawidzę wtrącanie się w nie swoje sprawy i obgadywania. Autorka była na tej imprezie, najadła się, napiła, a teraz tyłek obrabia. Obłuda i tyle. Niech każdy wydaje kasę na co chce. Jeden lubi duże imprezy, inny kameralne, nie można komuś narzucić swojego widzi mi się. Swojemu dziecku zrobisz takie chrzciny, jakie Ty będziesz chciała. A jeżeli chodzi o sam sakrament, to tak małe dziecko i tak nie ma pojęcia co się dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiocha że w knajpie? Czy że weselem pachnialo? Sama byłam zmuszona robić obiad z okazji chrzcin drugiej córki w restauracji. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że w domu jest za mało miejsca. Na wciskmialam była jak upychac gości? Zamawialam na 15 os było chyba 12, coś koło 80zl placilismy. W cenie był obiad dwudniowy (2-3 opcje do wyboru) tort i ciasto. I nie uwarzam tego za wioche. Po roczku pierwszej, który był w domu powiedzialam że nigdy więcej w domu. Scisk, latanina zamiast się cieszyć że spotkania z rodzina, że swieta nie nie, dziękuje. A zaznaczane że był to dość znaczny dla nas wydatek i pomimo to, zrobilabym drugi raz tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chrzciny w domu to jest masakra, moja siostra robiła i powiedziała, że nigdy więcej. Umordowałyśmy się, ja i mama również bo jej pomagałyśmy, ciągłe latanie z żarciem, pilnowanie itd, ciasno, chociaż siostra ma domek i salon 35 m2, ale mimo to jak były 23 osoby w domu to i tak ciasno. A sama najbliższa rodzina, rodzice, rodzenstwo z rodzinami, dziadkowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja robiłam chrzciny w domu i narobiłam się jak głupia. Nikt mi nie pomógł, nie usiadłam nawet na moment. Dobrze, że syn spał, bo musiałabym sie chyba rozdwoić, aby sie jeszcze nim zająć czy go karmić. Po tym powiedziałam sobie, że nigdy więcej tego typu imprez w domu. Komunię zrobiłam w lokalu, dzień wcześniej spędziłam na luzie, a po zakończeniu imprezy zamknęłam za sobą drzwi i wróciłam do czystego mieszkania bez stosu brudnych naczyń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przede wszystkim nie rozumiem skąd ten akcent na przyjęcie, a nie na uroczystość w kościele? Już pomijam fakt, że jest jasno napisane - "kto uwierzy i ochrzci się..." i dokładnie w tej kolejności. Od małego dzieci są uczone, że spotkanie rodzinne to prezenty i przyjęcia. I nie wierzę, że dzieci nie słyszą jak rodzice komentują po pierwsze ile dać, po drugie ile kto dał i co dał, a po trzecie plotkowanie o gościach podczas, gdy na przyjęciu pijecie sobie z dzióbków....I co te dzieci się uczą? Dokładnie tej samej postawy, a potem wielkie zdziwienie, że młodzież jest taka i owaka. Oczywiście nie u wszystkich jest tak samo, nie chce generalizować ale niestety w większości przypadków właśnie tak to się odbywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a mogą oni nawet zamiast papieru toaletowego podcierac sie banknotami,nic ci do tego,zajmij sie sobą,wstrętna plotkaro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja corka bedzie miala komunie za rok.Stac mnie nawet i na wesele ale poco? Zrobie skromna impreze dla najblizszych(max18osob a mamy duza rodzine ) moze i w lokalu ,bo nie chce mi sie latac z talerzykami.Zastaw sie a postaw sie to mentalnosc niestety Polska.Ludzie w Polsce wszystko robia dla popisowy i na pokaz byle przeskoczy sasiada.Tak naprawde nie robia na mnie wrazenia ani te mini wesela-chrzciny ani udziwnienia na weselach,bo to nawet zabawne jest jak ktos probuje przeskoczyc sam siebie.Ktos kto kupuje najtansze zarcie,oszczedza w domu na pradzie ale impreze robi na poziomie bogacza :D Ale osobiscie mi to nie przeszkadza ,niech robia co chca i wydaja pieniadze naco chca.Najgorsze tylko jest to ,ze robia taka impreze a potem biegna liczyc koperty i ze wspoconym czolem w stresie licza na zwrot imprezy :) A jakie rozczarowanie jak zamiast koperty dostaja przezent :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja robiłam chrzciny w lokalu, było 30 osób (mój mąż ma 7 rodzeństwa) i to sami najbliżsi. I co ? Weź autorko idź i powiedz to szwagrowi w oczy co tu napisałaś. Też będziesz taka cwana ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mojego brata też tak jest, ale na co dzień, a nie tylko z okazji imprez. Oszczędzają na dzieciach, żeby samemu dobrze wyglądać. Żona szczuplutka, więc spokojnie mogłaby chodzić w zimowych ciuchach z poprzedniego sezonu, które wcale nie są zniszczone, ale nie - on musi mieć co roku inny kolor ortalionu, więc rosnące dziecko musi chodzić w sztywnych zimnych bazarowych ciuchach z Pepco, bo inaczej na wymianę garderoby matki nie styknie, a młodsze w używanych podarowanych od znajomych. Ojciec jakoś potrafi chodzić 3 sezon w tym samym, a matka musi mieć co roku nowy zimowy lookbook i wuj z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, że do pracy od ponad 3 l. nie chodzi, więc stroić się nie musi, bo wychodzi tylko na spacery, plac zabaw i zawieźć dziecko do przedszkola, więc spokojnie mogła by mieć jedną markową rzecz kilka lat, a dziecku kupić lepsze, miękkie, cieplejsze ciuchy i porządniejszą kurtkę niż pepcową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×