Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Święta i dylemat

Polecane posty

Gość gość

Zacznę w skrócie od tego że borykam się z zaburzeniami odżywiania co wiąże się również z tym że mam depresję. Odcielam się od rodziny, znajomych, nigdzie nie chce mi się chodzić. Najlepiej mi w domu z córką i mężem. I tu zaczyna się problem bo nie chce jechać na święta do moich rodziców. Nie mam na to ochoty. Oni czyli mąż i córka pojadą a ja chcę zostać w domu. No i zaczyna się afera i histeria moich rodziców i reszty rodziny, jak to zostać? Jak sama? Itp. Mąż też nie jest zachwycony ale wie ze zdania nie zmienię. To naprawdę jakiś dramat że chce się zostać w domu, że nie ma się ochoty na spotkania rodzinne? Mąż i córka niech jadą na wigilię i BN głównie właśnie z uwagi na córkę (5lat) nie bronie im a wręcz namawiam do wyjazdu. Nie przeszkadza mi ze będę sama. A tu afera w rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćania
skoro masz zaburzenia odzywiania i depresje i izolujesz sie na swieta to nie dziwie sie rodzinie ze nie chca samej cie zostawic,kochaja cie i jestes dla nich wazna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No juz na prawdę nie mozesz tego zrobić dla rodziny? Wszystkim będzie miło, szczególnie dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no może to zabrzmi dziwnie i dla kogoś zdrowego jest nie do pomyślenia ale naprawdę nie mam ochoty na siedzenie z rodziną, na ich litościwe spojrzenia, współczucia itp. No i niestety ale na sama myśl o stole uginającym się pod jedzenia przechodzą mi ciary. Zaburzenia odżywiania są straszne i nikomu tego nie życzę bo mega trudno z nich wyjść, ale walczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja cie rozumiem i jesli rzeczywiscie byloby to dla ciebie meka to kochajaca rodzina powinna zrozumiec, ze lepiej bedziesz sie czula jak zostaniesz w domu. Moze nie zdaja sobie z tego sprawy i wystarczy, ze im jasno wytlumaczysz, ze byloby to dla ciebie za trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ci powiem tak. Jezeli bylabys zdrowa i po prostu nie miała sily i checi jechać to powinniscie zostac wszyscy w domu razem. Ale jezeli masz depresje to pora isc do lekarza , chyba ze bylas,ale zostanie w domu samej nie jest dobrym pomyslem tym bardziej. Wiec albo idziecie wszyscy albo zostajecie we troje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakoś nie chce mi się wierzyć, że jak zostaniesz sama w domu , to nie polecisz do sklepu po mega zakupy i nie będziesz się obżerać, bo nikt nie widzi. A do rodziny nie chcesz jechać, bo wiesz, że Cię będą pilnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a żebym to ja się umiała obżerać :) problem polega na tym ze ja właśnie mało jem i nie umiem jeść więcej. Chodzę na terapie ale jeszcze długa droga przede mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może afera jest dlatego, że zamykanie się w domu i odcinanie od najbliższych to po prostu zagłębianie się w chorobie i ewidentny brak walki, by z niej wyjść? Bo łatwiej zamknąć się w domu i nad sobą użalać, niż stawić czoło swoim problemom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja Ciebie rozumiem z tym wyjatkiem ze uwazam ze Twoj maz powinnien siedziec z Toba:) mnie nie dobrze sie robi na temat swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja się nie użalam nad sobą, nie chodzę i nie jęczę wręcz odwrotnie nikomu nie mowie o swoich problemach, nie obnoszę się z nimi. Wręcz uciekam od rozmów na ten temat dlatego nie chce nigdzie wychodzić, z nikim się spotykać, rozmawiać. Najlepiej, najbezpieczniej czuje się w domu, gdzie nikt o nic nie pyta, nikomu nie musze nic mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i swoimi słowami potwierdzasz, że to uciekanie od problemu, a nie rozwiązywanie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćNnnnn
Masz anoreksję /bulimie /anoreksję bulimiczna? Zmagalam się z zaburzeniami odżywiania przez 14lat. Wg mnie uciekasz bo nie Chcesz jeść przy rodzinie. Tak jest wygodniej dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćania
gość dziś ja cie rozumiem i jesli rzeczywiscie byloby to dla ciebie meka to kochajaca rodzina powinna zrozumiec, ze lepiej bedziesz sie czula jak zostaniesz w domu. Moze nie zdaja sobie z tego sprawy i wystarczy, ze im jasno wytlumaczysz, ze byloby to dla ciebie za trudne. co za bzdury-kobieto czy ty wiesz cokolwiek na temat depresji i zaburzen odzywiania? jak nie to po co zabierasz glos przeciez autorka wyraznie napisala ze ma depresje i anoreksje-kochajaca rodzina wlasnie tym bardziej chce sie nia zajac i nie zostawiac jej samej autorko, ja miałam 13 lat temu anoreksje-byłam wtedy nastolatka ale moi rodzice, rodzenstwo zachowywali sie podobnie0wtedy ich za to nienawidzilam po latach zrozumiałam dlaczego tak robili- ja robiłabym wobec kogos kogo kocham podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za bzdura teraz ja tak napisze sama mpowisz, ze nienawidzilas rodziny gdy sie cwlasnie tak zachowywala kochajaca rodzina powie tak: chcemy ci pomoc, rozumiemy gtwoj problem, jesli nie do przejscia jest dkla ciebie spotkanie przy pelnym jedzenia stole proponujemy takie a takie rozwiazanie ja tez mam pewne tematy w ktoryuch czuje sie zle, b. zle i nie wyobrazam sobie zeby "kochakaca" rodzina zmuszala mnie do udzialu w tych sytuacjach dla mojego dobra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Cie tez rozumiem. Chetnie zostalabym w domu i poogladala tv. Troche empatii ze strony Twojej rodziny, powinni Cie zrozumiec i zostawic w swietym spokoju a nie zmuszac do wizyty. Mysle, ze nieco pogadaja pogadaja i tyle. Ale jednego nie rozumiem, po jaka cholere mowisz im, ze nie przyjdziesz prawie miesiac przed swietami? Trzeba to bylo trzymac dla siebie do ostatniej chwili. I moze nawet wtedy "rozlozyc" sie na jaks grype lub cos podobnego? Wyszlo by lepiej. A teraz czeka Cie gdakanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie informowałam ich specjalnie o tym, ze mnie nie będzie. Niestety mój mąż niefortunnie się wygadał, trudno... To nie jest kwestia tego czy chce przy nich jeść czy nie. Nie w tym rzecz. Tylko niestety ale często ludzie nie rozumieją tej choroby - mam anoreksje. Dla sporej większości jest to jakiś wymysł, moje widzi mi się, że nie jem. Nie wiedza ze walczę każdego dnia żeby więcej jeść, żeby przełamać barierę. Miewam lepsze i gorsze dni. Większa część mojej rodziny uważa ze powinnam usiąść zjeść fure ziemniaków i mega schabowego i byłoby po problemie. Nie rozumieją tego do końca. W Wielkanoc przechodziłam koszmar, te załamywanie rąk nade mną moich babć, te lamenty odnośnie mojego wyglądu, nawet płacz typu "boze dziecko jak Ty wyglądasz" " boże czemu Ty nie jesz", " zjedz cos jeszcze" non stop podsuwali mi cos pod nos. Te spojrzenia litościwe, których nienawidzę bo ja naprawdę nie należę do osób które się użalają nad sobą, wręcz odwrotnie. Nie lubię jak się mi przyglądają a tego nie unikne. Wiem ze się o mnie martwią, najbardziej moja matka i rozumiem to sama jestem matką ale chce sobie z tym poradzić tylko z mężem, nie czuje potrzeby trąbienia na około o tym wszystkim. Ojciec w ogóle tego nie rozumie, dla niego jest wszystko jasne " jego idealna córka zawiodła go" " nie jest taka idealna", ma chorobę psychiczna bo anoreksja to choroba psychiczna. I tak to mniej więcej wygląda. Tu nie chodzi o żadne jedzenie przy wspólnym stole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×