Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co byscie pomyslaly?

Polecane posty

Gość gość

Czesc dziewczyny. Musze sie Was poradzic, bo dreczy mnie pewna kwestia zwiazana z facetem i nie wiem juz co myslec. Nie bede podawac szczegolow i Was tez prosze o ogolna opinie, zalezy mi na opinii obiektywnej i zrobionej "na zimno", bez zbednych szczegolow, bo od ich ilosci prawie juz zeswirowalam i nie jestem w stanie trzezwo myslec. Ja i moj facet mieszkamy daleko od siebie, kilkaset kilometrow. Nasza znajomosc przez to opiera sie na smsach i rozmowach przez telefon co jakis czas. Widzimy sie raz na (ruski) rok, a jest tak dlatego ze z pewnych przyczyn mamy utrudniony kontakt w realu (ale tak jak pisalam nie bede sie zaglebiac w szczegoly bo to temat rzeka, po prostu tak jest i przyjmijcie to do wiadomosci). Jednak od kiedy sie znamy (3 lata) polaczylo nas wielkie i glebokie uczucie ktore trwa do dzis pomimo tej odleglosci i przeszkod, a kazde nasze dotychczasowe spotkanie w realu nas w tym uswiadomilo. Uwazamy ze laczy nas cos prawdziwego skoro tyle wytrzymalismy przez te lata oddaleni od siebie, a nasze uczucie wcale nie zmalalo a wrecz odwrotnie, z kazdym rokiem przybiera na sile. Ale do sedna. Mimo tej pieknej milosci mnie nie dawalo spokoju to ze dzieli nas taka odleglosc i nie mozemy spotykac sie czesciej, jak normalni ludzie, ze zyjemy razem ale osobno, kochamy sie ale kazde z nas ma wlasne zycie, a co to za milosc ktora jest ograniczona przez odleglosc i skazana na smsy. Przeszkadzalo mi to coraz bardziej, meczylo mnie, sprawialo ze coraz czesciej w to wszystko watpilam, czasami przez to nie spalam. W koncu zmeczylo mnie to na tyle ze po naszym ostatnim spotkaniu wybuchnelam i powiedzialam mu ze mnie to boli. Ze cierpie przez to za kazdym razem kiedy po spotkaniu raz na ruski rok musimy sie rozstac, ze tracimy przez to tyle mozliwosci, chwil itd. Mysle ze zareagowalam po prostu jak normalna osoba ktora kocha i chce sie widziec z ukochana osoba czesciej niz raz na rok. I dlatego ze kocha, to ja boli ze tak nie jest. I ile w ogole tak mozna, jak dlugo serce moze znosic cos takiego. No i teraz uwaga. Jego reakcja mnie zszokowala... Byl w szoku ze ja to tak wszystko przezywam, nie mial o tym pojecia ze tak mnie to boli... Powiedzial, ze on tez by wolal zeby bylo inaczej, zeby mogl mnie miec obok siebie i w ogole, ze tez go to boli ale az tak wielkiej tragedii to dla niego nie stanowi, bo pogodzil sie z tym ze jest jak jest i jest wdzieczny losowi ze w ogole jestesmy razem i ze moze mnie widziec chocby ten jeden raz w roku. I ze jest szczesliwy ze mamy siebie i to jest najwazniejsze. Zalamalo mnie to, dziewczyny. Wychodzi na to ze tylko mnie tak naprawde zalezy na naszym zwiazku? Nie moge pojac ze on sie tak po prostu pogodzil z sytuacja, a skoro sie pogodzil i wystarczy mu to co jest, to znaczy ze nie pragnie niczego wiecej, bylebysmy spotkali sie raz na ten ruski rok, a w ciagu roku pisali esy i tyle i on bedzie szczesliwy?? To ma byc milosc?? Zwalilo mnie to z nog. Od tamtej pory wszystko we mnie peklo. Powiedzcie mi szczerze dziewczyny, co o tym myslicie? Czy ja mam rozumiec ze on nie bedzie dazyl do niczego wiecej, nie bedzie walczyl z przeciwnosciami, z odlegloscia itd bo pogodzil sie ze jest jak jest i zycie jest piekne takie jakie jest i trzeba sie nim cieszyc? ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodzi na to, że jemu odpowiada taki związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli cos takiego mu odpowiada to w takim razie on traktuje to jak przyjazn a nie zwiazek kobiety i mezczyzny i to przyjazni chce, a nie milosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porozmawiaj z nim szczerze, jak on widzi Wasza przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomyslalabym sobie, ze chyba nie do konca mu zalezy, skoro zadowala sie takim stanem rzeczy i jeszcze sie dziwi, ze kobieta to przezywa. Milosc to nie tylko slowa i smsy, ale przede wszystkim czyny a nawet poswiecenia (np przeprowadzka do innego miasta lub kraju). Powazna rozmowa z nim jest nieunikniona, moze on to widzi zupelnie inaczej niz ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze wyraznie dal mi do zrozumienia, ze jao dla niego jest dobrze jak jest i najwazniejsze to zebysmy nie stracili kontaktu, a czy ten kontakt bedzie przez smsy czy w realu to dla niego juz nie takie istotne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja juz chyba niestety wiem jak on to widzi. Zdolalam go juz wyczuc nie tylko na podstawie tej jednej rozmowy, choc ona byla decydujaca. Jego stosunek do sytuacji mnie po prostu rozwalil, wychodzi na to ze ma w******e i akceptuje biernie stan rzeczy biorac z usmiechem to co spadnie mu z nieba, samemu nie zamierzajac walczyc o nic wiecej. To tylko ja zawsze wszystko przezywalam, a dlatego ze oczekiwalam od naszej relacji czegos wiecej niz pisania smsow. To chyba nic dziwnego kiedy sie kocha. Ale skoro on tak to widzi to obawiam sie ze predzej czy pozniej sie rozstaniemy, bo nie da sie zbudowac silnych fundamentow uczucia na smsach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to przeprowadź się do niego, skoro to takie według ciebie wszystko proste i tak cię to gnębi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chetnie bym sie do niego przeprowadzila, ale skoro on sie do tego nie pali i jest mu to obojetne to nie mam zamiaru. Do tanga trzeba dwojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wiem jak coś takiego mozna nazwac związkiem, bardzo bliską znajomoscia, przyjaźnia moze i tak, ale zwiazkiem? Pisac smsy, rozmawiac przez tel ale nie przezywac wspólnie w realu codziennych sytuacji, to jest zwiazek? Przecież to nawet nie mozna poznac jaki kto jest na prawde, na co dzień. Pisanie, gadanie to ja dziele przez pół bo bajkopisarzy na kazdym kroku.... no ale widocznie jestem zbyt zdystansowana i dziwna ze mam takie podejscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×